Przemysław Czarnek ewidentnie postanowił zdominować czwartkowe obrady Sejmu. Po południu znowu wtargnął na mównicę, bo chciał "na gorąco" prostować słowa posła KO, który w tym czasie przemawiał. Wicemarszałkini Monika Wielichowska wyłączyła mikrofon, a kiedy chciała wytłumaczyć mu, dlaczego nie może zabrać głosu, ten po prostu odwrócił się do niej plecami i odszedł.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wszystko zaczęło się po tym, jak Przemysław Czarnek pojawił się na mównicy w trybie sprostowania do wcześniejszych dyskusji posłów opozycji na jego temat. Po kolejnym wystąpieniu byłego ministra edukacji i nauki przemawiał m.in. Sławomir Nitras z KO. I zwrócił się do Czarnka.
– Mówił pan, że my okradamy Orlen, że pogarszamy jego wyniki. Orlen brał bardzo aktywny udział w kampanii wyborczej i wspierał między innymi pana jako kandydata na posła, a nie powinien tego robić – powiedział Nitrsas.
I dodał: – Zostawiliście Polaków na zimę z najwyższymi cenami prądu bez żadnej osłony. Zajmowaliście się wszystkim, ale nie tym, jakie ceny energii będą Polacy płacić po wyborach. Chwaliliście się, że Orlen ma 14 mld zł na ochronę Polaków...
Kolejne show Czarnka w Sejmie. Tak zachował się wobec wicemarszałkini
Dalej Nitras nie mógł jednak kontynuować, bo na mównicę wszedł Czarnek i zaczął rozmawiać z wicemarszałkinią Moniką Wielichowską. – Panie pośle, proszę zejść z mównicy – poprosiła polityka PiS.
Czarnek odszedł, ale tylko na chwilę. – Proszę nie mówić, że kogoś okradamy, bo Orlen jest po to, żeby służyć Polakom i im pomagać, a nie po to, żeby finansować PiS-owi kampanię wyborczą – dokończył swoje wystąpienie poseł KO.
Na mównicę od razu wszedł były minister. Stwierdził, że chce sprostować "nieprawdziwe słowa" Nitrasa, ale Wielichowska wyłączyła mu mikrofon. Czarnek jednak nie odpuszczał. – Proszę wyjść przed Sejm i powiedzieć, że Orlen wspierał moją kampanię wyborczą – mówił do Nitrasa wyraźnie zdenerwowany.
– Panie pośle! Panie pośle! Pan coś powiedział do mnie, ja chciałam powiedzieć coś do pana – mówiła wicemarszałkini do Czarnka. Ten jednak odwrócił się do niej plecami i zaczął wracać na swoje miejsce.
– Szanowny panie pośle, bardzo żałuję, że w ten sposób się pan zachowuje. Odwrócił się pan plecami do wicemarszałka Sejmu. Po drugie w pana sprostowaniu pozwoliłam na wystąpienie nie minutowe, tylko 1,5-minutowe, bo tak się umówiliśmy. Mówił pan ponad 2 minuty. W tym momencie nie jesteśmy w trybie sprostowań do sprostowań – stwierdziła Wielichowska.
Wyłączono mu mikrofon, więc zaczął krzyczeć do posła
Do awantury z Przemysławem Czarnkiem w roli głównej doszło także na początku czwartkowych obrad Sejmu. W swoim wystąpieniu na temat wyborów kopertowych skupił się na atakach na nową większość sejmową. – Wy zadziałaliście jak totalitarna opozycja, nawet nie jak totalna – grzmiał z mównicy.
– Przed chwilą zabrał głos Przemysław Czarnek, ikona uczciwości III RP, który rozdawał znajomym wille za 5 zł. Zarówno za rozdawanie willi znajomym, jak i za przeprowadzenie nielegalnych wyborów, jest odpowiedzialność karna – odpowiedział na jego słowa Cezary Tomczyk z KO.
Przemysław Czarnek próbował odpowiedzieć z mównicy posłowi Tomczykowi z trybie sprostowania, kiedy poseł KO wciąż przemawiał. Wicemarszałek Sejmu Dorota Niedziela nie pozwoliła mu na to, a gdy później poseł PiS zaczął wygłaszać kolejną przemowę z mównicy, został mu wyłączony mikrofon.
Po chwili wrócił na swoje miejsce i zaczął wykrzykiwać do Michała Szczerby z KO, który pojawił się na mównicy. Niestety nie było słychać, co wykrzykiwał były minister. Był natomiast wyraźnie zdenerwowany.