O Jarosławie Gowinie mówi się, że będzie "koronnym świadkiem" w komisji śledczej ds. prezydenckich wyborów kopertowych, które ostatecznie się nie odbyły. – Wymieniłem z Jarosławem Gowinem kilka sms-ów. Chętnie podzieli się wiedzą – mówi naTemat.pl Michał Wypij, były poseł Porozumienia. I opowiada, jaki plan na wybory z 2020 roku miała odchodząca partia rządząca.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przed przesłuchaniem Jarosława Gowina przypominamy nasz wywiad z Michałem Wypijem, który już w grudniu ubiegłego roku wypowiadał się na temat kwestii, które były wicepremier w rządzie PiS mógłby poruszyć.
Michał Wypij: Jarosław Gowin stanie przed komisją ds. wyborów kopertowych
Choć polityk wycofał się z życia publicznego, to – jak słyszymy od jego byłego współpracownika i byłego już posła Michała Wypija – ekswicepremier nie będzie miał żadnych problemów, by stanąć przed komisją.
– Po tym, jak pojawiło się jego nazwisko, wymieniliśmy kilka sms-ów. I mogę zapewnić: Jarosław Gowin chętnie podzieli się wiedzą na temat nielegalnych wyborów kopertowych i odpowie na wszystkie pytania komisji – mówi naTematp.pl Michał Wypij, były wiceprezes Porozumienia.
I dodaje: – Wszyscy posłowie, którzy skutecznie zablokowali wybory kopertowe, są otwarci o tym rozmawiać. Nie mamy czego ukrywać. Zależy nam na tym, aby opinia publiczna poznała okoliczności, w których ówczesna władza dążyła do przeprowadzenia nielegalnych wyborów 10 maja. Za wszelką cenę, po trupach do celu, bez żadnej troski o życie i zdrowie Polek i Polaków.
Pewne jest, że Gowin o wydarzeniach z wiosny 2020 roku wie naprawdę sporo. Przypomnijmy tylko, że w tamtym czasie był wicepremierem oraz ministrem rozwoju, pracy i technologii. Słowem: był nie tylko koalicjantem odchodzącego właśnie rządu PiS, ale także jednym z najbliższych współpracowników prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Wypij: Taki był plan PiS na wybory kopertowe
Michał Wypij nie chce spekulować na temat tego, co Gowin mógłby zeznać przed komisją śledczą. W rozmowie z nami opowiada natomiast, jak tamte wydarzenia wyglądały z jego perspektywy. Od razu rozpoczyna od obsadzenia obwodowych komisji wyborczych, zanim okazało się, że PiS zamierza przeprowadzić wybory kopertowe.
Czytaj także:
Przypomnijmy, że to była wczesna wiosna 2020 roku, a Polki i Polacy od połowy marca siedzieli zamknięci w domach z powodu szalejącej pierwszej fali pandemii COVID-19. Chyba każdy pamięta masowe pogrzeby np. we Włoszech. O szczepionkach nikt nawet wtedy nie myślał. To wszystko musiało działać na wyobraźnię ludzi.
– Podnosiliśmy na spotkaniach negocjacyjnych z PiS, że nie ma chętnych do zasiadania w tych komisjach. Mówili nam o tym samorządowcy, z którymi rozmawialiśmy. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że oni już to przemyśleli i zostaną wysłani żołnierze obrony terytorialnej. Pamiętam, że mnie zamurowało. Nie wierzyłem, że takie słowa naprawdę padły. Nasze uwagi były zbywane śmiechem i podkreślano, że wybory trzeba przeprowadzić za wszelką cenę – mówi nam były poseł.
Później pojawił się pomysł, by to Poczta Polska zorganizowała wybory kopertowe.
– One były totalnie nieprzygotowane, ryzykowne i mogły pogrzebać standardy demokratyczne. I chodzi zarówno o wydrukowanie kart do głosowania, ich dostarczenia, jak i wykreślenia z procesu wyborczego Państwowej Komisji Wyborczej – wylicza Wypij.
Jak dodaje, na jednym ze spotkań padło pytanie, co zrobić ze spisem wyborców, ponieważ nie było podstawy prawnej, która umożliwiałaby samorządom ich udostępnianie. Wtedy pojawiła się kolejna propozycja.
– Usłyszeliśmy, że będzie wystosowany apel premiera, a w tych samorządach, gdzie będzie opór, zostaną wprowadzeni komisarze. Wtedy już wiedziałem, że władza sobie nie radzi i trzeba to szaleństwo powstrzymać za wszelką cenę. To byłaby katastrofa – podkreśla były poseł.
To on miał być pomysłodawcą wyborów kopertowych
Wypij mówi, że koncepcję wyborów kopertowych przedstawił Adam Bielan – współzałożyciel Porozumienia, w latach 2017-2021 przewodniczący Konwencji Krajowej partii, a od 2021 lider Partii Republikańskiej, która jest obecnie koalicjantem PiS. I wskazuje, że to właśnie Bielan był autorem tego pomysłu.
– Zaprezentował ten pomysł na wewnętrznej dyskusji Porozumienia. Podejrzewam, że to Adam Bielan zaraził tą koncepcją kierownictwo PiS. A po tym, jak do wyborów kopertowych nie doszło, zaczął rozbijać naszą partię i wszyscy wiemy, jak to się skończyło – zaznacza nasz rozmówca.
I dodaje: – Biorę odpowiedzialność za swoje słowa i pamiętam doskonale tamten czas. Osobiście byłem zaangażowany, by zablokować te wybory.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Bielana, jako pomysłodawcę projektu "wyboru kopertowe", wskazał też niedawno były wiceprzewodniczący Porozumienia Robert Anacki. "To Adam Bielan był pomysłodawcą wyborów kopertowych, a przynajmniej się tym chwalił – nie tylko mi" – napisał Anacki na platformie X.
W swoim długim wpisie opisał, że Bielan miał informować o tym członków partii także za pośrednictwem aplikacji Signal. I przekonywać, że rozmawiał w tej sprawie z ówczesną marszałek Sejmu Elżbietą Witek i "decyzja zapadła", a Jarosław Kaczyński wyraził na to zgodę.
"Powód był oczywisty – co podkreślał i mówił mi wiele razy – chodziło o wygraną PAD (Andrzeja Dudy – red.) w pierwszej turze, na co wskazywała większość sondaży, kiedy kandydatką PO była pani Kidawa-Błońska i fakt, że analizy prawne wskazywały na możliwość podmiany kandydatów – czego się potwornie bali w PiS" – wskazał Anacki.
Były działacz Porozumienia dodał, że władze PiS "chciały iść na rympał". "Jest na to wszystko, co napisałem wyżej, ogrom świadków, dowodów" – czytamy. W efekcie sporu o termin wyborów prezydenckich Jarosław Gowin podał się do dymisji.
Na początek posłowie zajęli się właśnie komisją ds. wyborów kopertowych. Łukasz Schreiber z PiS stwierdził, że ta komisja i tak będzie "hucpą polityczną". Na jego wypowiedź zareagował Krzysztof Paszyk z PSL i zaapelował, aby nie nadużywać słowa "hucpa", bo chodzi o wydanie 70 mln zł z publicznych pieniędzy na wybory, które się nie odbyły.
W odpowiedzi Schreiber powiedział coś, co będzie prawdopodobnie główną obroną PiS, kiedy komisja zacznie już swoją pracę. Stwierdził, że problemem nie było zorganizowanie wyborów w 2020 roku, tylko próba doprowadzenia do "kryzysu konstytucyjnego" poprzez ich zablokowanie.
Wydaje się jednak, że politycy PiS nie przejmują się tym, że w międzyczasie naruszono prawo lub podejmowano decyzje niezgodne z prawem. Wykazał to także raport Najwyższej Izby Kontroli.
Stwierdzono w nim między innymi, że "od 16 kwietnia do 9 maja 2020 roku brak było podstawy prawnej do wydania decyzji polecającej przeprowadzenie powszechnych wyborów w trybie korespondencyjnym". NIK wskazała również, że ich organizacja skutkowała niegospodarnym wydatkowaniem pieniędzy z budżetu państwa – w sumie ponad 130 mln zł.
– Na pewno o tych decyzjach będzie musiał opowiedzieć Mateusz Morawiecki. To on przecież podpisał rozporządzenie, on parafował kluczowe dokumenty, więc jest pierwszym odpowiedzialnym – powiedział w rozmowie z WP marszałek senior Marek Sawicki z Trzeciej Drogi.
– Dziś Jacek Sasin uśmiecha się, mówiąc, że jest gotów zeznawać przed komisją. Wie, że ostatecznie odpowiedzialnym jest ten, który podpisał dokumenty. Dlatego Sasin może spać spokojnie, w przeciwieństwie do Morawieckiego – dodał.
Były minister aktywów państwowych nie ma sobie nic do zarzucenia. – Traktuję tę komisję śledczą, jeśli ona powstanie i będzie komisją z prawdziwego zdarzenia, że spowoduje, iż będziemy mogli odeprzeć te wszystkie nieprawdziwe informacje i fake newsy – powiedział pod koniec listopada w rozmowie z Onetem.
Dał też do zrozumienia, że choć zawsze można było coś zrobić lepiej, to władza PiS musiała szybko podejmować decyzje.
– Zawsze pewnie wszystko można zrobić lepiej. Sytuacja była wtedy rzeczywiście niezwykle trudna, musieliśmy szybko podejmować decyzje. Działałem zawsze w granicach prawa i w pełnym przekonaniu, że to, co robię, jest w interesie publicznym – dodał.
Michał Wypij: – Wiosną 2020 roku w PiS dominowała ignorancja, odwracanie wzroku, tchórzostwo i uleganie presji. Narracja zmieniła się także w stosunku do nas – mówiono, że jesteśmy zdrajcami i chcemy wywrócić porządek. PiS nie ma jednak nic na swoją obronę. Mam nadzieję, że niedługo wszyscy poznamy machinę, którą uruchomiono, by przedłużyć kadencję Andrzeja Dudy za wszelką cenę. Wyjaśnienie tej sprawy ma jeszcze jeden cel: by nigdy żadnej innej władzy nie przyszły do głowy podobne praktyki.