Sąd Okręgowy w Lublinie skazał 14 obywateli Ukrainy, Białorusi i Rosji za szpiegostwo na rzecz Rosji. Ich celem było wysadzenie na terenie Polski pociągów z pomocą dla Ukrainy. Wobec dwóch pozostałych osób będzie toczone osobne postępowanie.
Reklama.
Reklama.
ABW działające pod nadzorem Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w toku prowadzonego śledztwa udowodniła, że podejrzani działali co najmniej od stycznia do czerwca 2023 r. w Białej Podlaskiej, Chełmie, Medyce, Przemyślu, Rzeszowie, Gdańsku i innych miejscowościach na terenie Polski.
Szpiedzy trafią za kratki
"Wszystkim oskarżonym przypisano popełnienie występku z art. 130 ust. 1 kodeksu karnego, to jest przestępstwa szpiegostwa. Część oskarżonych działała w zorganizowanej grupie przestępczej, więc ta kwalifikacja uwzględnia również art. 65 par. 1 Kodeksu karnego" – powiedział cytowany przez Onet Jarosław Kowalski, sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie.
"Co do dwóch oskarżonych sprawa została wyłączona do odrębnego postępowania, ponieważ przed dzisiejszym posiedzeniem sądu cofnęli swój wniosek o wydanie wyroku w tym trybie. Ich sprawa zostanie rozpoznana na zasadach ogólnych" – dodał sędzia.
Niedługo po schwytaniu podejrzanych "Rzeczpospolita" informowała, że wszyscy przyznali się do winy i chcą dobrowolnie poddać się karze. Wyrok skazujący nie oznacza jednak, że po pobycie w więzieniu zostaną natychmiast wydaleni z Polski. Będzie to możliwe dopiero po wpisaniu ich danych do wykazu cudzoziemców "niepożądanych".
Jeden z oskarżonych z czasem zmienił swoje stanowisko i wycofał się z dobrowolnego poddania się karze. "To zaskakujące, bo to oskarżony, który jako pierwszy złożył bardzo obszerne wyjaśnienia, od pierwszego dnia przyznał się do zarzucanych my czynów. Nie wiem, co jest powodem takiej decyzji" – stwierdził w rozmowie z Onetem Piotr Łopatyński, prokurator Prokuratury Krajowej.
Najwyższy wyrok sześciu lat pozbawienia wolności usłyszał Artem A. Najkrócej za kratkami posiedzi natomiast Maria M. - rok i miesiąc więzienia. Wszyscy skazani muszą też wpłacić 5 tys. zł na rzecz Funduszu Sprawiedliwości i zapłacić grzywnę w wysokości od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Wysadzanie pociągów, montaż kamer, podpalanie domów
Zadaniem szpiegów miało być m.in. obserwowanie infrastruktury krytycznej - portu lotniczego w Jasionce, portu wojennego w Gdyni, dworca kolejowego w Rzeszowie, przejść granicznych z Ukrainą i kluczowych połączeń kolejowych, przez które transportowano broń i pomoc humanitarną do Ukrainy.
W związku z tym zamontowali kamery, które pomogły im monitorować transporty kolejowe, lotnicze i wojskowe. Liderem siatki był "Andriej", który wydawał polecenia przez rosyjski komunikator Telegram. Jak podaje Onet, mężczyzna oferował nawet 10 tys. dolarów za wykolejenie pociągów z transportem wojskowym.
"Andriej" szukał też chętnych do innych, "mniejszych" działań, takich jak chociażby, rozwieszania ulotek, montaż kamer, podpalanie domów i samochodów. Zleceniobiorcy otrzymywali wynagrodzenie w kryptowalutach. Co ciekawe w gronie zatrzymanych jest Rosjanin - zawodnik polskiej drużyny hokejowej.