Rosja okrzyknęła Donalda Tuska mianem rusofoba. Reżimowa telewizja zwróciła uwagę na pracę magisterską szefa Platformy Obywatelskiej, w której polityk opisywał legendę Piłsudskiego w przedwojennych czasopismach.
Reklama.
Reklama.
Rosja patrzy na magisterkę Tuska. Tak mówią o zmianie władzy w Polsce
"Rusofob optujący za sankcjami" – tak nowego premiera Donalda Tuska opisała rosyjska, reżimowa telewizja. W rozmowie z Business Insider analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich, Katarzyna Chawryło wskazała, co o zmianie władzy mówią w Moskwie.
– Rosyjskie media, komentując objęcie urzędu przez Donalda Tuska, bardzo skupiły się na jego życiorysie. Prezentowały go jako rusofoba, optującego za sankcjami na Rosję po aneksji Krymu w 2014 roku – powiedziała.
– Wypomniano premierowi dziadka w Wermachcie, co wpisuje się w szerszą rosyjską narrację na temat tego, że Polska podczas II wojny światowej współpracowała z hitlerowskimi Niemcami – dodała.
Proputinowska agencja TASS w depeszy opisującej zmianę władzy w Polsce, stwierdziła wprost, że Donald Tusk nie złagodzi swojego stanowiska, jeśli chodzi o nielegalną inwazję Władimira Putina na Ukrainę.
"Moskwa nie powinna spodziewać się złagodzenia polskiego stanowiska w kwestii ukraińskiej wraz z dojściem do władzy Tuska" – czytamy.
Jako przykład rusobofii wytknięto Tuskowi jego pracę magisterską. Premier bowiem jeszcze w 1980 roku bronił pracy o kształtowaniu się legendy Józefa Piłsudskiego w przedwojennych czasopismach. Dla putinowskiej propagandy zaś Piłsudski to "rusofob", który "podpisał pakt z Hitlerem".
Łukaszenka i Zełenski o zmianie władzy w Polsce
I choć Rosja już wytacza pierwsze działa przeciwko polskiemu premierowi, to Alaksandr Łukaszenka wpadł w dziwny zachwyt. Dyktator Białorusi zaczął chwalić Polskę za wyniesienie opozycji do władzy.
– Brawo Polacy! Nie spodziewałem się tej opcji. (…) Polacy, chwalę naród polski. Dobrze zrobiliście! Pokazaliście charakter. I faktycznie opozycja doszła do władzy – powiedział, cytowany przez agencję BelTA.
– Polska nie będzie już taka sama. Niech to będą nie nasi ludzie, niech nie mają ochoty z nami rozmawiać, ale to inni ludzie – dodał.
Największe powody do radości ma jednak Wołodymyr Zełenski. Dla prezydenta Ukrainy wreszcie powstała okazja do poprawy relacji polsko-ukraińskich.
Przypominamy, że z medialnych przecieków wynikało, że wolta przeciwko Ukrainie, którą w czasie kampanii wyborczej przeprowadzono w Prawie i Sprawiedliwości miała być szerszym działaniem, które doprowadzi do odbicia części wyborców konserwatywnej Konfederacji. Wówczas doszło zresztą do licznych sytuacji ataków słownych polskich polityków na przedstawicieli Kijowa, w tym również w temacie embargo na zboże z Ukrainy.
"Przyszłość Ukrainy i Polski leży w jedności, wzajemnej pomocy i strategicznym partnerstwie w celu pokonania naszego wspólnego wroga. Kiedy stoimy razem, wolność obu naszych narodów jest nie do pokonania." – dodał.