Sytuacja w gmachu Telewizji Polskiej na Woronicza jest coraz bardziej poważna. Pracownicy stacji okupują budynek i nie wpuszczają nikogo do środka. Przysłowiowo "pocałować klamkę" musiał nawet były premier Mateusz Morawiecki, który chciał dołączyć do partyjnych kolegów i bronić interesów PiS w mediach.
Reklama.
Reklama.
Mateusz Morawiecki nie został wpuszczony do gmachu Telewizji Polskiej okupowanego przez pracowników stacji i dużą grupę posłów PiS. W sieci pojawiło się nagranie, jak były premier próbuje dostać się do budynku przez jedno z wejść, ale drzwi są zamknięte. Nie mógł zatem dołączyć do kolegów i koleżanek z partii.
– Jak państwo widzą, mamy problem z realizacją naszego mandatu poselskiego – oznajmił zgromadzonym dziennikarzom Piotr Müllerem, były rzecznik rządu, który towarzyszył Morawieckiemu podczas próby dostania się do siedziby TVP.
Jak podaje Onet, następnie politycy PiS podeszli pod główne wejście gmachu. Tam udało się im wejść do środka.
Przepychanki na Woronicza
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało dzisiaj, że kierujący tym resortem Bartłomiej Sienkiewicz zdecydował o odwołaniu prezesów PAP, Polskiego Radia oraz TVP. W ten sposób odpowiedział on na uchwałę ws. przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych, którą we wtorek przyjął Sejm.
"Z Informacji Onetu wynika, że Mateusz Matyszkowicz uznał swoje odwołanie i podpisał odpowiednie dokumenty. Nowe władze już w siedzibie TVP" – poinformował dziennikarz Kamil Dziubka. Nie doprowadziło to jednak do uspokojenia nastrojów w siedzibie Telewizji Polskiej, do której znów masowo zaczęli zjeżdżać posłowie klubu parlamentarnego PiS.
Politycy z Suwerennej Polski wdali się nawet w przepychanki z ludźmi mającymi reprezentować nową władzę. "Wynajęte osiłki Sienkiewicza próbują przejąć gabinet prezesa Matyszkowicza. Jesteśmy na Woronicza razem z posłami" – oznajmił poseł Sebastian Łukaszewicz.
TVP Info przestało działać
W środę, 20 grudnia po mediach rozeszła się informacja, że nie działa serwis TVP Info. Widzom ukazał się jedynie blok reklamowy, a następnie serial historyczny "Korona królów". Przestała działać też strona internetowa stacji. Chwilę wcześniej Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosiło, że odwołano zarządy TVP, Polskiego Radia i PAP.