– Zwiększa się przewaga ugrupowań obecnej koalicji rządzącej nad PiS. To jest prawda – mówi naTemat Marcin Duma, szef IBRIS. – Jak dotąd, po wyborach PiS osłabł, mimo tego, że tak chce zmobilizować wiernych hasłami o końcu Polski i końcu demokracji – komentuje dr Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych. To reakcje na ostatnie sondaże, które pokazują, że przewaga PiS topnieje i KO go dogania. Co najbardziej miało na to wpływ? Wyborcy PiS nie dostają już propagandy w TVP? Tusk jednak nie jest taki zły? A może PiS przesadza z nową odsłoną swojej agresji? Szef IBRIS wskazuje jednak, że nie można wykluczyć innego scenariusza.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie chodzi o jeden sondaż. W styczniu było ich już ich kilka i żaden raczej nie poprawił nastroju Jarosława Kaczyńskiego po przegranych wyborach. Ostatni, Pollster na zlecenie "Super Expressu", pokazał, że przewaga Zjednoczonej Prawicy nad KO zmniejszyła się do 1 punktu procentowego – na PiS zagłosowałoby dziś 32,8 proc. badanych, na KO 31,7 proc.
"PiS czuje na plecach oddech Tuska. Duży spadek poparcia dla partii Jarosława Kaczyńskiego". "PiS coraz mniej stabilnie na pozycji lidera", "Przewaga PiS maleje" – reagują media.
Wcześniej badanie IBRIS dla Onetu pokazało, że na PiS zagłosowałoby 34,2 proc. respondentów, na KO 32. Sondaż United Surveys dla wp.pl dawał zaś 28,4 proc. poparcia dla PiS i 27,5 proc. dla KO.
– Można było tego oczekiwać. Nie jestem zaskoczony – mówi dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych.
– W badaniach, które obserwujemy, widać, że ogólny poziom mobilizacji jest trochę mniejszy, niż był w wyborach. Co nie dziwi, bo stało się to, czego oczekiwała większość wyborców – reaguje Marcin Duma, prezes Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych (IBRIS).
Dodaje jednak: – Chciałbym powiedzieć, że to kwestia wytrwałości w przywracaniu praworządności po stronie obecnej koalicji rządzącej i nieumiejętność pogodzenia się z porażką po stronie PiS. Ale rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.
Jaka? Co ma największy wpływ na to, że PiS traci? W momencie, gdy tak bardzo próbuje mobilizować swoich wyborców? I gdy po pewnym rozprzężeniu po wyborach, nagle nastąpiła gwałtowna eskalacja zmasowanej aktywności partii Kaczyńskiego?
– Ta eskalacja nie dzieje się bez przyczyny, bo jej przyczyną – po jednej i po drugiej stronie – jest poszukiwanie zwiększenia poparcia – wskazuje Marcin Duma.
Zatrzymajmy się więc najpierw na chwilę na tym, jakie jest jej tło.
Eskalacja po stronie PiS, odwet i sondaże
– Po wyborach PiS odnotował, że jego wyborcy niespecjalnie przejęli się wynikiem, a przegrana nie okazała się dla nich wielkim emocjonalnym dramatem. Ale dla polityków była. Za chwilę mamy wybory samorządowe, do PE i prezydenckie. I elektorat, który w zasadzie mówi: "Właściwie nic się nie stało". To nie jest sytuacja, której PiS by sobie życzyło, bo wtedy szanse na zmobilizowanie ludzi są niewielkie. Co więc robi PiS? "Musimy trochę wcisnąć gaz. Żeby poczuli, że nie wszystko jest OK. Że w ogóle nie jest OK. I że trzeba walczyć" – mówi naTemat Marcin Duma.
– PiS wyostrza, bo chce tych ludzi zmobilizować i utwardzić jak najwięcej z 7,5 mln swoich wyborców. Bo doskonale wie, że i wybory samorządowe, i do PE, w dużej mierze będą opierać się na twardych elektoratach, a nie na "letnich" wyborcach, którzy może pójdą do wyborów, a może nie – mówi Marcin Duma.
Przypomina, że kurs wyostrza też opozycja, bo rozliczenia PiS – nawet tylko w wymiarze symbolicznym – oczekiwał jej elektorat.
– Eskalacja po stronie PiS powoduje, że emocja odwetu i odegrania się na PiS nie słabnie. To trochę samonapędzający się mechanizm. Polaryzacyjne perpetuum mobile. Do tego po stronie opozycji widać rywalizację, kto będzie większym pogromcą PiS. Widać było, że Donald Tusk był średnio zadowolony z występów Szymona Hołowni. To wszystko również jest przygotowaniem pod wybory samorządowe, do PE i prezydenckie.
Szef IBRIS podkreśla, co się z nich wyłania: – Nie widać odpływu wyborców PiS. Widać za to odpływ wyborców w ogóle. Zmniejszyła się liczba osób, które dziś chciałyby głosować. Gdyby zmniejszyła się tylko liczba wyborców PiS, to partia ta miałby dziś 20 proc. poparcia. Liczba wyborców zmniejsza się wszystkim, choć nierówno. Ale widzimy, że w relacji "koalicja rządząca vs. PiS" PiS ewidentnie traci pole. To znaczy, że dzisiaj odsetek osób chcących głosować na nową koalicję jest znacznie większy. Że zwiększa się przewaga ugrupowań obecnej koalicji rządzącej nad PiS. To jest prawda.
Co jest lub może być główną tego przyczyną?
Premia dla zwycięzcy, polaryzacja, TVP
Dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych wskazuje na kilka hipotetycznych elementów. Pierwszy nazywa "premią dla zwycięzcy".
– Tak zwykle dzieje się po wyborach, gdy następuje zmiana władz. W Polsce ta premia dla zwycięzcy nastąpiła być może z pewnym opóźnieniem, bo jak pamiętamy, formułowanie nowego rządu było bardzo powolne i do końca nie było wiadomo, co się dzieje. Ale z chwilą, gdy nowy rząd się ukształtował i zaczął działać, część wyborców być może postanowiła dołączyć do wygranych – komentuje w rozmowie z naTemat.
Druga rzecz, jak uważa, to polaryzacja, która przestaje służyć PiS na tyle, na ile służyła wcześniej.
– Część wyborców popiera PiS z powodów ideologicznych, bo odpowiada im ich nacjonalistyczny katolicyzm. Z wcześniejszych badań wiemy, że PiS był popierany przez ludzi, którzy cenią skuteczność i sprawczość w polityce. Teraz ta sprawczość jest po stronie Donalda Tuska i jego ekipy. I to też mogło sprawić, że niektórzy przerzucają swoje poparcie – wskazuje socjolog.
– A trzecia rzecz to fakt, że PiS stracił pewne instrumenty, które miał u władzy. To przede wszystkim bardzo stronnicze media publiczne. To, że przestały one tak agresywnie wspierać PiS, że codzienna dawka pisowskiej propagandy przestała docierać do niektórych domów, też może odebrać tej partii część poparcia – uważa dr Kucharczyk.
Marcin Duma wskazuje na "bonus po zwycięskich wyborach", który dostaje opozycja, zwłaszcza – jak zauważa – Szymon Hołownia i jego partia:
– PO ma trochę większe poparcie, ale w granicach błędu. Ciut odbija się Lewica. To prowadzi zaś do wniosku, że główną zmianą, która się dokonała w preferencjach wyborczych, dotyczy Trzeciej Drogi i jej notowań. A zadowolenie z niej jest na tyle duże, że jej wyborcy osiedli w swoim wyborze i być może nie zamierzają go zmieniać. Myślę, że Donald Tusk nie jest z tego zadowolony, bo to on chciałby mieć ten bonus wyborczy.
Ale szef IBRIS nie uważa, że brak propagandy PiS wTVP mógł mieć wpływ na spadek poparcia dla PiS w ostatnich sondażach.
– Ja to wykluczam. Być może są inne opinie, ale w mojej ocenie tak nie jest. Mam wrażenie, że osobom, które uważają, że PiS był silny dzięki TVP, wydaje się, że to bezwolny elektorat TVP, który co usłyszy, to pomyśli, że tak jest. To tak nie działa. Wyborcy PiS oglądali TVP, bo słyszeli to, co chcą usłyszeć, a nie mają takie poglądy, ponieważ usłyszeli w TVP – uważa Marcin Duma.
Mogą zrazić część umiarkowanych wyborców PiS
Ale nie wszyscy. Wyniki ostatnich sondaży pokazują, że część wyborców PiS jednak musiała przestać słuchać takich treści.
– Konflikt polityczny stał się bardzo ostry, mimo że zwykle po wyborach następuje pewne wyciszenie. U nas nastąpiło raczej przyspieszenie, więc trzeba śledzić, na ile ostre reakcje PiS na odbieranie im zawłaszczonych instytucji ponownie zmobilizują elektorat tej partii. Myślę, że to trafi do części wyborców, ale tylko do części. Nie spodziewałbym się premii dla PiS za te działania i bycie opozycją totalną. Myślę, że takie zachowania mogą zrazić część umiarkowanych wyborców PiS. Jak dotąd, po wyborach PiS osłabł, mimo tego, że tak chce zmobilizować wiernych hasłami o końcu Polski i końcu demokracji – komentuje Jacek Kucharczyk.
Lepszym testem na poparcie dla partii politycznych, jak wskazuje, będą wybory samorządowe, szczególnie do sejmików.
Dlatego, jak przypomina Marcin Duma, PiS tak zaostrza kurs.
– Mam wrażenie, że po wyborach zorientowali się, że całe straszenie Tuskiem, owszem, trafiało, ale do ich twardego elektoratu. I na tym koniec. Miękki wyborca PiS – to wiemy z badań – nie przestraszył się, że Tusk będzie rządził, co było sensem i główną osią kampanii wyborczej PiS. A skoro nie przestraszyli się, że Tusk będzie rządził, to by oznaczało, że zostali nieskutecznie nastraszeni Tuskiem – mówi.
Jako przykład podaje też sondaże ws. Kamińskiego i Wąsika i trzy różne postawy, które się z nich wyłaniają. PiS krzyczy: "wypuścić z więzienia". Druga strona: "absolutnie wsadzić". Ale są też głosy, że politycy PiS powinni odpowiedzieć, ale czy na pewno chcemy, żeby to się odbywało w takiej atmosferze?
– To jest grupa, która najszybciej rośnie. Przybywa takich ludzi, którzy oczekiwaliby trochę bardziej umiarkowanego podejścia. To ci, którzy zostali skuszeni obietnicą nie tylko zmiany władzy w Polsce, ale którzy oczekiwali również zmiany klimatu politycznego w Polsce – zauważa szef IBRIS.
Czy PiS może spaść na miejsce nr 2?
Ostatnie wydarzenia pokazują, że szans na zmianę tego klimatu raczej na razie nie widać. Co zatem mogą nam niedługo pokazać kolejne sondaże? Czy możemy spodziewać się, że PiS spadnie na drugie miejsce?
– Oczywiście, że tak może być. Wyobrażam sobie, że PiS może spaść na drugie miejsce, gdy część umiarkowanych, bardziej centrowych osób, nie do końca będą chciały brać udział w tym, co robi i partia Kaczyńskiego może ich stracić. Ale równie dobrze jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której nieznacznie, ale jednak, redukuje on dystans do rządzącej większości. Oba scenariusze są dziś jednakowo prawdopodobne. Nie można wykluczyć, że PiS nie spadnie – uważa Marcin Duma.
Dr Jacek Kucharczyk ocenia: – Wydaje mi się, że inicjatywa wciąż leży po stronie KO, a nie PiS, więc trend wzrostu poparcia powinien trwać. Natomiast zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie. To wciąż bardzo niestabilna sytuacja politycznie. Trudno wróżyć, jak będzie.
Jakbyśmy mieli przetłumaczyć to zachowanie PiS na komunikat polityczny, to PiS mówi dziś: "Mówiliśmy wam, że tak będzie. Zobaczcie, Tusk, zaczyna wsadzać ludzi do więzień. To wszystko się materializuje. Wszystkie komunikaty, które puszczaliście mimo uszu, były prawdziwe". Taką strategię wybrano.
Marcin Duma
szef IBRIS
To początek tego procesu. Coraz więcej dowiadujemy się, co PiS wyprawiał, kiedy był u władzy i ta wiedza będzie docierać do części elektoratu, który dotąd był przed nią chroniony kokonem informacyjnym. Teraz ten kokon pęka.
Dr Jacek Kucharczyk
Prezes ISP
Proszę spojrzeć na wyniki oglądalności. TV Republika – 2.5 tys. proc. wzrostu oglądalności. TVP Info – spadek o 85 proc. To znaczy, że na 100 osób, które oglądały TVP Info, 85 osób przestało. I że ci ludzie zobaczyli, że tam nie ma treści, której poszukują, i przestali oglądać.
Marcin Duma
prezes IBRIS
Ci, co przychodzą na demonstracje i ci, którzy przerzucili się na TV Republika, na pewno nadal będą popierali tę partię. Ale myślę, że generalnie poparcie PiS może słabnąć. Taktyka spalonej ziemi, którą Jarosław Kaczyński przyjął po wyborach i którą realizuje prezydent, niekoniecznie im pomoże. Szczególnie pozycja i wizerunek prezydenta zostaną bardzo mocno poturbowane przez to, co w tej chwili robi Andrzej Duda.
dr Jacek Kucharczyk
prezes ISP
Ostatnie sondaże są zadowalające z punktu widzenia obecnej koalicji rządzącej. Natomiast rzeczy, które widzimy, że dzieją się podskórnie, to wyostrzanie po stronie PiS i wyostrzanie przez rząd może doprowadzić do sytuacji, w której PiS trochę się wzmocni.