Andrzej Duda może opóźnić zaprzysiężenie nowego rządu Donalda Tuska – obawiają się politycy demokratycznej koalicji. Dzięki temu prezydent mógłby spróbować reprezentować Polskę na kluczowym szczycie Rady Europejskiej – czyli odegrać rolę, która normalnie należy do premiera. Politycy KO szykują się na potencjalne starcie.
Reklama.
Reklama.
Kiedy zaprzysiężenie rządu Tuska? KO ma obawy
Prawo i Sprawiedliwość wszelkimi sposobami stara się opóźnić oddanie władzy, jednak po tym, jak Mateusz Morawiecki oficjalnie otrzymał od prezydenta misję stworzenia rządu, zaczął się bieg terminów konstytucyjnych. Wiele wskazuje na to, że ustępująca władza w pełni wykorzysta otrzymany czas i głosowanie nad wotum zaufania, odbędzie się dopiero 11 grudnia.
Potem jednak wszystko powinno przyspieszyć. Jeśli rząd Morawieckiego przepadnie w głosowaniu, jeszcze tego samego dnia Sejm może zagłosować nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska.
Jak jednak zauważa Onet, jest jeden problem: Konstytucja nie precyzuje terminu, w którym prezydent musi przyjąć ślubowanie od nowego rządu. Tymczasem chwilę po głosowaniach w Sejmie – 14 i 15 grudnia – odbędzie się istotny szczyt europejski, na którym Polskę powinien reprezentować premier.
Wśród polityków KO pojawiła się obawa, że Andrzej Duda może spróbować o kilka dni opóźnić zaprzysiężenie nowego gabinetu, aby samemu pojechać na szczyt unijny.
Źródła z Pałacu Prezydenckiego zaprzeczają takiemu scenariuszowi w rozmowach z dziennikarzami, jednak KO dmucha na zimne i zamówiła już opinie prawne.
– Z ekspertyz wynika, że premier jest premierem, a rząd jest rządem już po wyborze Rady Ministrów przez Sejm. To jest pełnoprawny gabinet. Z tego punktu widzenia sama uroczystość zaprzysiężenia w Pałacu Prezydenckim ma charakter wtórny, choć oczywiście musi się odbyć – mówi Onetowi jeden z posłów KO.
Duda chce mieć większy wpływ na politykę zagraniczną
Nie jest tajemnicą, że prezydent Duda ma ambicje, aby mocniej wpływać na politykę zagraniczną Polski. Ich wyrazem była tzw. ustawa kompetencyjna – jeden z ostatnich aktów prawnych przyjętych przed wyborami, regulujący na nowo kwestie współpracy rządu z prezydentem w sprawach polityki zagranicznej.
Chodzi m.in. o m.in. informowanie głowy państwa o stanowiskach polskiej strony na unijne szczyty oraz wyznaczanie priorytetów prezydencji. Na tym jednak nie koniec, ponieważ ustawa dotyczy też prawa weta dla prezydenta.
Eksperci już wcześniej przestrzegali, że ustawa Dudy może wywołać konflikt z nowym rządem – dokument ten wchodzi bowiem de facto w kompetencje premiera.
"Dziennik Gazeta Prawna" zauważył, że "fundamentalny konflikt może wybuchnąć w przyszłym roku, kiedy zaplanowano czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego". Po nich będzie trzeba uzgodnić kwestię polskiego komisarza. I jeśli ten spór będzie przeciągał się po krajowej stronie, może to wpłynąć na wybór całej nowej Komisji Europejskiej.
Przyczyną sporów może okazać się też moment ustalania priorytetów wspomnianej już polskiej prezydencji w UE. Przypada ona w 2025 r., a więc w tym samym czasie, kiedy będziemy mieli kampanię prezydencką w Polsce.