"Notting Hill", kultowa brytyjska komedia romantyczna z 1999 roku, to jeden z najpopularniejszych filmów Julii Roberts. Jednak gwiazda o mało co nie odrzuciła roli Anny Scott, w której zakochał się Hugh Grant. Okazuje się, że miała konkretny powód. Roberts wyznała także, że ubrania, które miała na sobie w najsłynniejszej scenie, tak naprawdę... były jej własne.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Julia Robertsrozmawiała o swojej karierze w nowym wywiadzie w brytyjskim "Vogue'u". Przeprowadził go nie kto inny, jak Richard Curtis, król wyspiarskiej komedii romantycznej. To temu scenarzyście i reżyserowi zawdzięczamy "Cztery wesela i pogrzeb", "Dziennik Bridget Jones", "To właśnie miłość", "Czas na miłość" czy "Notting Hill".
Rozmowa zeszła właśnie na ten ostatni film z Julią Roberts i Hugh Grantem z 1999 roku. Curtis napisał scenariusz, Roger Michell go wyreżyserował, a dziś "Notting Hill" ma kultowy status. To również jedna z najsłynniejszych ról zarówno Granta (ostatnio podziwialiśmy go jako Umpę-Lumpę w "Wonce"), jak i Roberts, gwiazdę głośnego filmu Netfliksa"Zostaw świat za sobą".
Julia Roberts prawie nie zagrała w "Notting Hill". Chciała odrzucić rolę w filmie z Hugh Grantem
Okazuje się jednak, że amerykańska aktorka miała wątpliwości przed zagraniem Anny Scott w "Notting Hill". W rozmowie z Curtisem Roberts wyjaśniła, że mimo podobieństw między nią a jej postaciami, nigdy nie czuła się "tak, jakby grała sama siebie". Inaczej było w hicie z 1999 roku, w którym zagrała... amerykańską gwiazdę Hollywood.
– Szczerze mówiąc, jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek musiałam zrobić, to twój film, w którym grałam aktorkę filmową. To było takie niekomfortowe! – wyznała.
Jak się okazuje, Roberts prawie nie przyjęła roli w "Notting Hill". – Wiesz, rozmawialiśmy o tym tyle razy, ale prawie nie wzięłam tej roli, bo wydawało się to po prostu... och, wydawało się to takie niezręczne. Nawet nie wiedziałam, jak zagrać tę osobę – powiedziała w "Vogue'u" 56-letnia dziś aktorka.
Roberts dodała, że szczególnie "nienawidziła" bycia ubieraną na planie jak gwiazda filmowa. Wyjawiła także, że ubrania, w której wystąpiła w słynnej scenie "Jestem tylko dziewczyną" tak naprawdę pochodziły z jej własnej szafy.
– Tego ranka wysłałam mojego kierowcę, cudownego Tommy'ego, z powrotem do mojego mieszkania. Powiedziałam: "Idź do mojej sypialni i wyjmij to, to i to z mojej szafy". To były moje własne klapki, moja urocza niebieska welurowa spódnica, koszulka i moja rozpinana marynarka... Chodzi o to, że to była świetna scena. Ale kto mógł przewidzieć, że stanie się taka rozpoznawalna – wspominała.
Julia Roberts nie grała w komediach romantycznych przez 20 lat
To komedie romantyczne zrobiły z Julii Roberts supergwiazdę w latach 90. Dzięki nominowanej do Oscara roli w hicie "Pretty Woman" oraz filmom "Uciekająca panna młoda", "Mój chłopak się żeni" czy właśnie "Notting Hill" Julia Roberts stała się królową tego gatunku. Po filmie "Ulubieńcy Ameryki" z 2001 roku zrobiła sobie długą przerwę w rom-comach – aż do "Biletu do raju" z George'em Clooneyem z 2022 roku.
"Gdybym przeczytała scenariusz, który według mnie byłby na poziomie "Notting Hill" lub szalonej zabawy w "Mój chłopak się żeni", to zrobiłabym to. Ale takowego nie było aż do filmu, który właśnie zrobiłam, a który napisał i wyreżyserował Ol Parker – mówiła Julia Roberts, mając na myśli "Bilet do raju".
Na pytanie dziennikarza "The New York Times", czy aktorka unikała więc komedii romantycznych, bo "nie było żadnego dobrego scenariusza, absolutnie żadnego", Roberts odpowiedziała wprost: "Tak". Podkreśliła, że zagrała w takiej produkcji, gdyby uznała, że pomysł jest "wystarczająco dobry".
– W ciągu ostatnich 18 lat urodziłam troje dzieci. To jeszcze bardziej podnosi poprzeczkę, ponieważ nie jest to już tylko kwestia tego, czy materiał jest dobry. To także matematyczne równanie harmonogramu pracy mojego męża oraz planu lekcji dzieci i wakacji. Tu już nie chodzi tylko o "Och, myślę, że chcę to zrobić". Czuję wielką dumę z tego, że jestem w domu z rodziną i uważam się za gospodynię domową – wyznała Julia Roberts.