W środę (31.01) gościem porannego programu Bogdana Rymanowskiego w Radiu Zet była Beata Szydło. Europosłanka z ramienia PiS została zapytana, czy stawi się przed sejmową komisją ds. Pegasusa. – Oczywiście – odparła natychmiast była premierka.
– Nie mam nic do ukrycia, jeśli dostanę zaproszenie na komisję śledczą ws. Pegasusa to się na niej pojawię – stwierdziła.
Rymanowski chciał też poznać zdanie Szydło na temat słów jednego z członków komisji. Chodzi o posła Pawła Śliza (Polska 2050), który stwierdził, że miała ona czynny udział w zakupie tego oprogramowania.
– Pan Śliz musi zważać na słowa, bo jedno słowo za dużo i może on mieć problemy, jeżeli będzie w taki sposób... to jest młody poseł - akurat się orientuje, jest z Małopolski, z mojego okręgu - więc być może jeszcze nie bardzo rozumie pracę posła – ostrzegła Szydło.
– Jeszcze raz powiem, że będę oczywiście przed komisją śledczą, nie miałam żadnego udziału w zakupie tego oprogramowania, ale po to jest komisja żebyśmy się tam spotkali – komentowała polityczka.
Na pytanie prowadzącego, czy na pewno żadnego jej podpisu nie znajdziemy na dokumentach poświadczających zakup Pegasusa, oznajmiła, że "każde państwo powinno mieć możliwość dbania o bezpieczeństwo wewnętrzne i swoich obywateli i obowiązkiem każdego państwa jest mieć służby, które o nie dbają."
Podkreśliła również, że premier powinien nad tym wszystkim czuwać. Chwilę potem Rymanowski usłyszał zaskakujące słowa. – Moim zdaniem nie ma afery – podkreśliła, po czym dodała, że do podsłuchiwania osób potrzebna jest zgoda sądu.
Na sugestię dziennikarza, że być może sąd wyraził zgodę, myśląc, że chodzi o podsłuch konwencjonalny, a nie oprogramowanie szpiegowskie Pegasus, Szydło oznajmiła, że jeszcze "wierzy w mądrość polskich sądów".
Przypomnijmy: w piątek 26 stycznia Sejm wybrał członków komisji śledczej ds. Pegasusa. W skład komisji weszli: Marcin Bosacki, Joanna Kluzik-Rostkowska i Witold Zembaczyński z klubu Koalicji Obywatelskiej, Mariusz Gosek, Marcin Przydacz, Jacek Ozdoba i Sebastian Łukaszewicz z PiS, Magdalena Sroka z PSL-Trzeciej Drogi, Paweł Śliz z Polski 2050-Trzeciej Drogi, Tomasz Trela z Lewicy oraz Przemysław Wipler z Konfederacji.
Za uchwałą powołującą skład komisji śledczej ds. inwigilacji opowiedziało się 433 posłów. Nikt nie był przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu.
Celem organu jest zbadanie legalności, prawidłowości i celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję w okresie od 16 listopada 2015 roku do dnia 20 listopada 2023 roku.
Decyzję o powołaniu komisji przegłosowano w zeszłym tygodniu. Nie wybrano jednak wówczas jej składu, ponieważ Prezydium Sejmu miało zastrzeżenia do kandydatów zgłoszonych przez rządzące w zeszłej kadencji Prawo i Sprawiedliwość.
Oceniono, że Janusz Cieszyński, Sebastian Kaleta, Jan Kanthak i Michał Wójcik nie nadają się na członków komisji śledczej badającej nielegalną inwigilację, ponieważ sami mogą być zamieszani w używanie cyberbroni przeciwko obywatelom.