Minister aktywów państwowych, Borys Budka podczas konferencji prasowej odniósł się do ustaleń, według których CBA w latach 2019-2020 inwigilowało Daniela Obajtka i jego najbliższego współpracownika Adama Buraka.
– Poziom niekompetencji, poziom tego, w jaki spółka Orlen była narażona na niekorzystne działania Obajtka, jest porażający. Zajmują się tym służby. Nie mogę zdradzać informacji z dokumentów oklauzulowanych – powiedział.
– Parasol polityczny, ochrona pana Obajtka była tak duża, że nawet akta z CBA, które dzisiaj ujrzały światło dzienne, absolutnie nic z tym nie zrobiono – dodał i podkreślił: – Co więcej, z informacji dziennikarskich wynika, że funkcjonariusze nie dostali pozwolenia, żeby ta sprawa została procedowana dalej.
– Wiem jedno, Daniel Obajtek nigdy nie powinien znaleźć się na stanowiskach, które dzięki PiS-owi zajmował. Ja głęboko wierzę w to, że Obajtek wróci tam, skąd przyszedł, czyli wróci na ławę oskarżonych tylko z dużo poważniejszymi zarzutami – podsumował.
Jak pisaliśmy w naTemat, w piątek nad ranem na antenie Radia Wrocław do ustaleń Onetu odniósł się minister koordynator służb specjalnych, Tomasz Siemoniak. Członek rządu wyjaśnił, że trwa wyjaśnianie, w jaki sposób doszło do wycieku.
– To odsłania patologiczny fragment działania państwa za naszych poprzedników. Różne działania były podejmowane w sposób zupełnie uznaniowy. Ważni przedstawiciele Orlenu funkcjonowali między prezydentem, premierem, podejmując działania, które absolutnie nie przynależą prezesowi Orlenu – powiedział.
– Nie jest tajemnicą, publicznie informowano na ten temat, że wiele śledztw się toczy na temat działalności Orlenu. Ale oczywiście nie może być zgody na to, żeby ściśle tajne materiały operacyjne, stenogramy z podsłuchów wyciekały i były przedmiotem gier – dodał.
Według Onetu materiały operacyjne "Vampiryny" liczą 85 stron. Służby miały opisać nieprawidłowości w postaci podejrzewania przestępstwa niegospodarności, nadużycia władzy, a także działania na szkodę spółki. Stenogramy wyciekły do mediów.
Agenci CBA mieli dążyć do przekazania dokumentów do prokuratury, by móc postawić Obajtkowi zarzuty. Człowiekowi Jarosława Kaczyńskiego włos jednak z głowy nie spadł.