Jakie są najlepsze sceny z filmów? Każdy z nas pewnie ma swoje ulubione, ale są takie, które zachwyciły praktycznie wszystkich. Wybraliśmy osiem takich epickich filmowych momentów. Jakie inne sceny dodalibyście do tej listy?
Nasze zestawienie otwiera kultowa scena, na której wielu z nas się wychowało i która do dziś budzi w widzach emocje. Mowa oczywiście o pościgu w "E.T.", uwielbianym, wzruszającym filmie Stevena Spielberga o przyjaźni amerykańskiego chłopca Elliota z kosmitą, który pragnie jednego: wrócić do domu.
Elliot, jego brat Michael i jego przyjaciele wsiadają na rowery, aby zawieźć E.T. do lasu, gdzie czeka na niego statek na ojczystą planetę. Ściga ich jednak policja, która próbuje dorwać małego kosmitę. W pewnym momencie chłopcy napotykają policyjną blokadę na drodze. Wówczas E.T. podnosi ich rowery w górę dzięki telekinezie, dzięki czemu grupa ucieka służbom. Niezapomniany filmowy moment.
Kolejna epicka scena z filmu naszej młodości, czyli końcówka "Powrotu do przeszłości" Roberta Zemeckisa. Wszystko sprowadza się do doktora Browna i Marty'ego, którzy muszą "złapać" piorun, aby zasilić wehikuł czasu DeLoreana i zachować znaną im przyszłość.
Na szczęście Marty przypomina sobie, że w 1985 roku wieża zegarowa na budynku sądu wciąż jest uszkodzona z powodu uderzenia pioruna, które miało miejsce w 1955 roku, czyli w tym samym roku, w którym znalazł się bohater. Kiedy burza wreszcie nadciąga, Marty ściga się z czasem, aby zdążyć i... reszta jest historią.
Jeśli mielibyśmy jednym przymiotnikiem określić film "Mad Max: Na drodze gniewu" George'a Millera to byłoby to słowo... "szalony". A zaraz potem "epicki". Nagrodzone pięcioma Oscarami postapokaliptyczne dzieło z Tomem Hardym i Charlize Theron to praktycznie jedna niekończąca się akcja. Akcja, w której nie brakuje pościgów przez pustynię, gitarzysty na samochodzie i wybuchów.
Obojętnie, czy lubicie ten film, czy nie, ta scena powinna zrobić na was wrażenie: to pościg przez burzę piaskową. Te kolory, ten montaż, ta muzyka, te zdjęcia. Nie da się nie krzyknąć do ekranu: "ale jak oni to w ogóle zrobili?!". A zaraz potem: "Oh, what a day! What a lovely day!".
Jedna z najsłynniejszych scen w historii kina to walka Luke'a Skywalkera z Darthem Vaderem w "Gwiezdnych wojnach: Części V Imperium kontratakuje". Mimo że w "Star Wars" nie brakuje epickich momentów (tak, mówimy też o pojedynku na Mustafar), to ten od lat jest na pierwszym miejscu u wielu fanów sagi.
Nic dziwnego: w końcu to w tej scenie Vader wyznaje młodemu Jedi, że jest jego ojcem. A to zszokowało nie tylko Luke'a, ale całe pokolenia widzów. Niech pierwszy rzuci kamieniem, to nie mówił głosem Dartha Vadera: "Luke, i'm your father"...
"Szeregowiec Ryan" to jeden z najważniejszych filmów wojennych, jakie powstały. Film Stevena Spielberga dostał pięć Oscarów i stał się źródłem niekończącej inspiracji dla produkcji o II wojnie światowej.
Sekwencją, która trwa ponad 20 minut i robi niesamowite wrażenie, jest lądowanie na plaży "Omaha" w Normandii we Francji. Brutalna walka Amerykanów pod wodzą kapitana Johna H. Millera (Tom Hanks) nie tylko jest niesamowicie nakręcona oraz zagrana, ale też niesamowicie realistyczna i wstrząsająca. To ciągle aktualne przypomnienie o horrorze wojny.
Szczęściarzami są ci, którzy widzieli nagrodzone trzema Oscarami "1917" Sama Mendesa w kinach. Jasne, ten doskonały film dziejący się podczas I wojny światowej warto obejrzeć wszędzie i w każdym warunkach, ale ta scena na wielkim ekranie była po prostu niesamowitym kinowym przeżyciem.
Brytyjski żołnierz William Schofield (George MacKay) musi przekazać pułkownikowi decyzję o odwołaniu planowanego ataku, w którym może zginąć ponad półtora tysiąca mężczyzn. Na chwilę przed walką próbuje przedrzeć się przez okopy, ale jest w nich za dużo ludzi. Zdesperowany Schofield wychodzi więc na górę i biegnie do przełożonego przez pole bitwy, która właśnie się rozpoczęła. Ma do pokonania niecałe trzysta metrów, otaczają go biegnący żołnierze i wybuchy...
Nakręcenie tej imponującej i emocjonalnej sceny zajęło ekipie Sama Mendesa aż dwa dni. Wzięło w niej udział aż 500 statystów. Co ciekawe, momenty, w których Schofield wpada na innych mężczyzn, nie były w scenariuszu, ale były przypadkowe. Reżyser postanowił jednak włączyć je do filmu, aby zachować autentyczność. Ani (znakomitemu) MacKayowi, ani żadnemu ze statystów nic się nie stało.
Wyliczanie epickich scen w trylogii "Władca pierścieni" zajmuje każdego fanowi... sporo czasu. Peter Jackson naprawdę nam ich nie szczędził. Jest przybycie Gandalfa podczas walk w Helmowym Jarze czy szarża Rohirrimów, ale jest również ostateczna walka we "Władcy Pierścieni: Powrocie Króla" u wrót Czarnej Bramy do Mordoru.
W ostatniej części trylogii, która zdobyła w 2004 roku aż 11 Oscarów (w tym dla najlepszego filmu), oddział Aragorna postanawia pomóc Frodowi i Samowi zniszczyć Jedyny Pierścień w piekielnych wnętrzach Mordoru. Jak? Odwracając uwagę Saurona. W tym celu nacierają na Czarną Bramę i orków, co jest prawdziwie desperackim posunięciem. Poruszająca przemowa Aragorna i słowa "dla Frodo" wzruszają do dziś. Cóż to jest za scena!
"Avengers: Koniec gry" to nie tylko niesamowity blockbuster, który jest drugim najbardziej kasowym filmem w historii. Premiera hitu Marvela była kulturowym fenomenem i zdefiniowała współczesną popkulturę. W sequelu "Avengers: Wojny bez granic" nie brakowało emocjonalnych momentów, ale ostateczna bitwa zmiotła je wszystkie z powierzchni ziemi.
Kiedy wykończony walką z Thanosem Kapitan Ameryka nagle widzi pojawiające się portale i przybywających mu na odsiecz kolejnych superbohaterów (również tych, którzy powrócili po Blipie, w którym połowa wszystkich żywych istot we wszechświecie zniknęła z powierzchni ziemi), ludzie w kinach wstawali z miejsc, klaskali i krzyczeli. I ta muzyka! Okrzyk "Avengers, assemble!". Ciarki na całym ciele i łzy w oczach.