Trwa nagonka na Ludovica Obraniaka, który staje się alibi na całe zło w reprezentacji Polski. Francuza krytykują otwarcie Kuba Błaszczykowski, Robert Lewandowski i Zbigniew Boniek. Przed meczem z Ukrainą sprawa Obraniaka odżyła na nowo. Czy to przesadny nacjonalizm Polaków czy faktyczne lenistwo Ludo, który nie uczy się naszego języka?
Obraniak z natury jest introwertykiem, a przynajmniej wrażenie takiego sprawia. Jak kot chodzi swoimi drogami, nikomu się nie narzuca, zachowuje się trochę tak, jakby nie zależało mu na nowych znajomościach. Kiedy podczas trwającego zgrupowania kadry w stołecznym hotelu Hyatt piłkarze schodzą na kawę i pogaduszki, niezwykle trudno spotkać tam Francuza. Przeważnie siedzi w pokoju rozmawiając ze swoją dziewczyną Laurą, ewentualnie z Damienem Perquisem. Niektórzy żartują, że brakuje mu tematów do rozmów. Ludo tym różni się od większości kadrowiczów, że zamiast po galeriach handlowych woli chodzić po galeriach… sztuki. Nad grę na PlayStation ceni dobrą książkę.
Znajomi Obraniaka: Marcin Żewłakow, który grał z nim w Metz, menadżer Tadeusz Fogiel, który pomagał Obraniakowi w formalnościach związanych z otrzymaniem paszportu i Piotr Koźmiński, dziennikarz „Super Expressu” twierdzą na łamach mediów, że Obraniak ma dwie twarze. Pierwsza to Ludo wycofany, siedzący w pokoju, mający problem z integracją w grupie, drugi to uśmiechnięty i kontaktowy. Mało kto jednak zna tę drugą.
Kiedy w sierpniu 2009 roku piłkarz wchodził do reprezentacji Polski było mu teoretycznie łatwiej. Po francusku mówił Michał Żewłakow, w języku znad Sekwany dogadać mogli się Dariusz Dudka, Marcin Wasilewski i Ireneusz Jeleń. Wszyscy w kadrze mieli ugruntowaną pozycję i bez wątpienia sprawili, że lądowanie Francuza nad Wisłą było miękkie. Dziś w języku Moliera Obraniak może porozumieć się tylko ze wspomnianym Perquisem i wchodzącym do reprezentacji Grzegorzem Krychowiakiem. Jak więc wygląda sprawa komunikacji między piłkarzami? – Jeżeli Ludo ma jakiś problem z powiedzeniem czegoś po polsku, to mówi po angielsku – wyjaśnia Sebastian Boenisch.
Brak piłkarzy w reprezentacji Polski mówiących po francusku nie może być oczywiście alibi dla językowej indolencji Obraniaka. Zakładając, że języka polskiego miał uczyć się od swojego pierwszego meczu, do dziś miał na to 44 miesiące. Wielokrotnie zapowiadał, że wynajmie nauczyciela języka polskiego (jednego podobno miał), a mimo to w naszym języku umie tylko kilkanaście słów. Kiedy pod koniec 2011 roku dziennikarz przeprowadzający uliczną sondę przypadkowo trafił na Obraniaka, ten szybko wykręcił się: „Nie mówię po polsku”. Co ciekawe, od reportera usłyszał pytanie: „Jaki jest polski patriotyzm”.
Sam przeciwko wszystkim
Przed meczem z Ukrainą znów odżyła dyskusja na temat przynależności Obraniaka do grupy. To pytanie jest jednym z najczęściej zadawanym podczas trwającego zgrupowania. Pyta się o to selekcjonera Fornalika, pyta się piłkarzy. "Przegląd Sportowy" informuje na okładce, że odbył się "sąd nad Obraniakiem". Oliwy do ognia dolewa Zbigniew Boniek, który na antenie TVN24 po raz kolejny powiedział, że w kadrze nie będą grali piłkarze niemówiący po polsku.
O ile w czasach trenera Leo Beenhakkera Obraniak miał spore wsparcie, o tyle dziś liderzy kadry – Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski – mają z Obraniakiem ewidentny problem. Pierwszy skrytykował Francuza po meczu z Czarnogórą, w którym Ludo dostał czerwoną kartkę. – To kolejny raz, trzeba zareagować! – mówił kapitan biało-czerwonych a Obraniak odpowiedział: – Kuba nie musi mnie pouczać. To nie najlepszy pomysł. Idealnie pasowałoby napisać, że między piłkarzami zapadła kurtyna milczenia, ale… wcześniej także nie rozmawiali.
Jeszcze bardziej skomplikowane są relację na linii Lewandowski – Obraniak. Na boisku można odnieść wrażenie, że obaj unikają się jak ognia. Są jak dwie dziewczyny, rywalizujące o względy tego samego chłopaka. Mizdrzą się, prężą, stroją, patrząc się na siebie zawistnie. Każdy z nich jest pazerny na sławę i poklask, każdy chciałby być liderem. Obraniak jako klasyczna „dycha”, rozgrywający, Lewandowski jako najlepszy polski piłkarz.
Lewy również w mediach dawał wielokrotnie do zrozumienia co myśli o pomocniku Girondins Bordeaux. Polska The Times, październik 2011: „Moim zdaniem reprezentant Polski powinien mówić po polsku. Nie powinien nosić koszulki z orłem na piersi facet, co w ogóle po polsku nie rozumie. (…) Przecież on [Obraniak] debiutował jeszcze u Beenhakkera. Każdy, kto by chciał, w takim czasie opanowałby nasz język”. Gazeta Wyborcza, luty 2013: „Nie mamy rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Takiego, który grałby od dziecka za napastnikiem jako typowa "10".
Jakby tego było mało swoje trzy grosze dorzucają prezes PZPN Zbigniew Boniek i selekcjoner reprezentacji Waldemar Fornalik. Ten pierwszy już kilkukrotnie powtarzał, że za jego kadencji nie zagra w kadrze piłkarz, który nie mówi po polsku. Zgodnie z regułą „lex retro non agit”, czyli prawo nie działa wstecz, nie wpływa to na powołania Obraniaka, ale daje jasno do zrozumienia, że Francuz – jak wszyscy inni piłkarze niemówiący po polsku – nie są w biało-czerwonej koszulce mile widziani.
Natomiast selekcjoner Fornalik, który niedawno udzielił wywiadu naTemat, nie zaprzecza, że w kadrze istnieje konflikt pomiędzy Obraniakiem i resztą. Na nasze pytanie: „Nie ma konfliktu między Obraniakiem i resztą? Czy Pan go nie widzi?” Fornalik mówi: „Obojętnie, co odpowiem, to będzie zła odpowiedź”. A później dodaje: „Z prezesem Bońkiem podobnie widzimy kilka spraw”. Obraniak znalazł się więc w uliczce z której nie ma już wyjścia. Być może chciałby się komuś poskarżyć, ale bardzo niechętnie rozmawia z polskimi dziennikarzami. Ujście swoim emocjom dał za to w wywiadzie dla magazynu "Surface", w którym mówi mocne słowa: że w kadrze jest izolowany i nieakceptowany.
W Bordeaux jest gwiazdą
Wątpliwości nie podlegają piłkarskie umiejętności Obraniaka. Zarówno w Lille (grał tam przez pięć lat), jak i w Bordeaux należy do najlepszych piłkarzy i etatowych wykonawców stałych fragmentów gry. W tym sezonie we francuskiej Ligue1 niemal za każdym razem wychodził w pierwszym składzie: na 21 rozegranych spotkań 20 rozegrał od pierwszej minuty. Oprócz tego trzeba doliczyć dwa mecze w Pucharze Francji i osiem w Lidze Europejskiej – daje to jeden z najlepszych wyników Polaków występujących w zachodnich ligach (2499 minut).
Obraniak nie tylko gra, ale także strzela. W lidze, Pucharze i Lidze Europejskiej pokonał już bramkarzy Évian, Rennes, Lille, Lorient, Valenciennes, Dynama Kijów i Raon-l'Étape. W kadrze także nie jest gorszy. W meczach z Czarnogórą i Anglią zaliczał asysty – to po jego dośrodkowaniu bramkę Anglikom strzelił Kamil Glik, a Czarnogórcom Adrian Mierzejewski. Warto też wspomnieć nieprawdopodobnego gola jakiego strzelił z rzutu wolnego z meczy towarzyskim z Wybrzeżem Kości Słoniowej. To właśnie stałe fragmenty gry są jego największym atutem.
Wątpliwości pojawiają się przy jego współpraca chociażby ze wspomnianym Lewandowskim, która pozostawia wiele do życzenia – stałe fragmenty gry wszakże to nie wszystko. Obraniak, jeżeli ma tylko możliwość podania do kogoś innego niż Lewandowski, skrzętnie z niej korzysta. Lewandowski także zdaje sobie sprawę, że nie ma co liczyć na świetne pasy od Francuza. Obaj nie potrafią się wznieść na wyżyny profesjonalizmu i mimo braku sympatii ze sobą współgrać. Szkoda, bo gra tej dwójki mogłaby dać zespołowi Waldemara Fornalika naprawdę dużo. Nie mamy wielu zawodników o tak wysokich umiejętnościach indywidualnych.
W kadrze trwa więc niepisana przepychanka: kto komu przeszkadza? Czy Polacy, którzy nie chcą zaakceptować Ludo, twierdzący, że nie chce nauczyć się polskiego, czy Obraniak, narzekający na brak wsparcia ze strony grupy. Gdzie leży prawda? Nie wiedzą pewnie nawet sami zainteresowani. Najważniejsze więc, aby Obraniak swoją grą przemawiał na boisku. Język piłki jest, podobno, wszędzie taki sam.