Są przecieki z zamkniętych obrad klubu Lewicy. "Nikt nie uwierzy, że to przypadek"
Nina Nowakowska
10 kwietnia 2024, 14:24·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 kwietnia 2024, 14:24
Wirtualna Polska donosi, że sejmowa telewizja transmitowała zamknięte posiedzenie klubu parlamentarnego Lewicy, na którym omawiano m.in. taktykę w sprawie projektów ustaw dotyczących aborcji. Posłowie Lewicy interweniowali już u szefa Kancelarii Sejmu Jacka Cichockiego. Mówią o skandalu, sugerując, że sytuacja nie była przypadkowa.
Reklama.
Reklama.
Nieprawdopodobne? "Na dowód publikujemy zdjęcie, na którym widać transmisję z obrad klubu na jednym z sejmowych telewizorów" – pisze Wirtualna Polska, dołączając takowe zdjęcie. Posłowie Lewicy są w oburzeni; mówią o skandalu i wskazują, że sytuacja musi zostać szybko wyjaśniona.
Zamknięte obrady Lewicy transmitowane na sejmowych telewizorach
– To skandaliczna historia. Była bardzo poważna interwencja u szefa Kancelarii Sejmu – powiedział WP polityk Nowej Lewicy. Okazuje się, że przedstawiciele klubu są już po spotkaniu szefem Kancelarii Jackiem Cichockim. Z bliskim współpracownikiem marszałka Szymona Hołowni mieli rozmawiać Włodzimierz Czarzasty iAnna Maria Żukowska. Podczas rozmów miały paść bardzo ostre słowa.
Szefowa klubu Lewicy jest zaniepokojona. – Jaką mamy gwarancję, że taka sytuacja się już nie powtórzy? – komentuje w rozmowie z WP. – Będziemy w tej sprawie interweniowali w Ministerstwie Cyfryzacji, ponieważ to sprawa dotycząca potencjalnie bezpieczeństwa państwa. Bo co, jeśli byśmy omawiali na przykład sprawy związane ze zbrojeniami? A tajne posiedzenia Sejmu? Co, jeśli wtedy transmisja się włączy? Tego nie można zostawić bez interwencji – wyjaśnia Żukowska.
"My nie wierzymy, że to był przypadek"
Cichocki miał tłumaczyć politykom Lewicy, że do transmisji doszło przypadkowo, przez błędy techniczne. Miał również zdradzić, że ostatnio testowano nowe systemy obsługi telewizji sejmowej. Szef Kancelarii Sejmu przeprosił ponoć za zdarzenie. – Pytanie, dlaczego akurat to było testowane wtedy, gdy obradowaliśmy? No, przypadek – zastanawia się w rozmowie z portalem członek Lewicy.
– Jakiekolwiek tłumaczenia w sprawie tego skandalu są dla nas trudne do przyjęcia. Nawet, jeśli to był przypadek, to przecież nikt w to nie uwierzy. A my nie wierzymy, że to był przypadek – zdradza nieoficjalnie polityk Lewicy.
Zdaniem członków klubu Lewicy pierwszy raz w historii Sejmu zdarzyła się sytuacja, że zamknięte posiedzenie klubu mogło być śledzone przez inną partię, a w dodatku było transmitowane publicznie przez sejmową telewizję.
– To było bardzo ważne posiedzenie klubu. Mówiliśmy nie tylko o projektach ustaw, a także bardzo ważnej sprawie aborcji, ale też o Trzeciej Drodze. Oni wiedzieli, że będziemy o tym rozmawiać – ujawnia WP anonimowy polityk Lewicy, dodając, że ostatnio relacje Trzeciej Drogi i jego ugrupowania są bardzo napięte.
Aborcyjna kość niezgody
Głębsze problemy na linii Lewica-Trzecia Droga zaczęły się w ubiegłym miesiącu. Wówczas Szymon Hołownia ogłosił, że Sejm zajmie się projektami liberalizującymi prawo aborcyjne dopiero po pierwszej turze wyborów samorządowych, a nie na wcześniejszych obradach. Tym sposobem do sejmowej zamrażarki trafiły łącznie cztery projety ustaw w sprawie aborcji.
Ruch lidera Polski 2050 spotkał się z falą krytyki ze strony środowisk kobiecych i Lewicy. – Szafuje pan jako katolik słowem "kłamca". Kłamcą nazwał pan marszałka Czarzastego, który mówił o tym, że mrozi, blokuje, nie dopuszcza pan do procedowania ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży. Zamrażarkę sejmową zamienił pan na uśmiechniętą chłodnię – zwróciła się do Hołowni posłanka Żukowska. Na tym jednak się nie skończyło, ponieważ niedługo potem polityczka opublikowała na portalu X szokujący wpis.
"Wypie***aj z tym spokojem" – napisała szefowa klubu Lewicy, nawiązując do nagrania z wypowiedzią Hołowni ze spotkania wyborczego w Tychach. – Różnimy się w koalicji w sprawie aborcji. Mówiąc o tej kwestii, trzeba nam spokoju i cierpliwości, aby walcząc o dobro, nie wprowadzić więcej zła – mówił 9 marca lider Polski 2050. W poście Żukowska oznaczyła profil Hołowni, więc nie ma wątpliwości, do kogo skierowała swój post. Wulgarne słowo w jej wersji pojawiło się bez cenzury.