nt_logo

Mikael ze Sztokholmu nie miał polskiego obywatelstwa. MSZ ujawnia nowe fakty

redakcja naTemat

13 kwietnia 2024, 13:01 · 3 minuty czytania
Od kilku dni media po obu stronach Bałtyku żyją nagłówkami typu "Polak zastrzelony w Sztokholmie". Okazuje się jednak, że tragicznie zmarły Mikael Janicki w sensie formalnym Polakiem nie był. Jak poinformowało teraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych, 39-latek wcale nie legitymował się polskim obywatelstwem.


Mikael ze Sztokholmu nie miał polskiego obywatelstwa. MSZ ujawnia nowe fakty

redakcja naTemat
13 kwietnia 2024, 13:01 • 1 minuta czytania
Od kilku dni media po obu stronach Bałtyku żyją nagłówkami typu "Polak zastrzelony w Sztokholmie". Okazuje się jednak, że tragicznie zmarły Mikael Janicki w sensie formalnym Polakiem nie był. Jak poinformowało teraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych, 39-latek wcale nie legitymował się polskim obywatelstwem.
Zamordowany w Sztokholmie Mikael Janicki nie miał polskiego obywatelstwa. Fot. Rex Features / East News

– Polska strona, w tym polska prokuratura, nie ma tytułu prawnego i podstaw do udziału w postępowaniu w sprawie zamordowania 39-latka w Szwecji – oznajmił wiceszef MSZ Andrzej Szejna, którego cytuje dziennik "Rzeczpospolita". Jak się okazało, Mikael Janicki przez szwedzkie media jest przedstawiany jako Polak jedynie ze względu na pochodzenie.


– Choć mężczyzna był narodowości polskiej, to nie był obywatelem Polski, ponieważ jego rodzice w latach 80-tych zrzekli się polskiego obywatelstwa – poinformował zastępca Radosława Sikorskiego.

Oburzająca zbrodnia w Sztokholmie. 39-latek zastrzelony na oczach syna

Przypomnijmy, że o morderstwie w Sztokholmie reporterka naTemat.pl Katarzyna Zuchowicz rozmawiała niedawno m.in. ze sztokholmskim radny Magnusem Runstenem. – To, co się wydarzyło, było naprawdę straszne i szokująco brutalne – stwierdził szwedzki samorządowiec, który sam mieszka niedaleko miejsca zbrodni.

– W Szwecji nadal mamy problemy z przemocą gangów. Jest ona głównie powiązana z gangami walczącymi między sobą o rynek narkotykowy. Uważam, że musimy silniej i mądrzej pracować, aby położyć temu kres. Ale tym, co szczególnie szokuje w tym ostatnim morderstwie, jest to, że została zastrzelona przypadkowa osoba – ocenił szczerze Runsten.

A co dokładnie w środowy wieczór 10 kwietnia wydarzyło się w sztokholmskiej dzielnicy Skärholmen? Jak relacjonował w naTemat.pl Alan Wysocki, do dramatu doszło, gdy Mikael Janicki szedł ze swoim 12-letnim synem na basen. Po drodze 39-latek wdał się w dyskusję z grupą młodzieży.

Szybko prędko przerodziła się ona w kłótnię. W końcu jeden z nastolatków wyciągnął broń palną i strzelił mężczyźnie w twarz. Wszystko wydarzyło się na oczach jego synka. – To rodzaj nieludzkiej, zwierzęcej postawy – oburzał się premier Szwecji Ulf Kristersson, który pojawił się na miejscu zbrodni.

Nowy centroprawicowy rząd Szwecji tuż po przejściu włądzy zarządził wojnę z gangami, za wzrośnięcie w siłę których – zdaniem ekipy Kristerssona – odpowiadać mają rządzący przez minioną dekadę socjaldemokraci.

Nie tylko Sztokholm. Warszawa miejscem kolejnych szokujących zbrodni

Pozbawiona wszelkiego sensu przemoc jest jednak problemem nie tylko w szwedzkiej stolicy. Przypomnijmy, iż tylko na przestrzeni nieco ponad miesiąca dwie niezwykle brutalne zbrodnie wstrząsnęły także Warszawą.

Najpierw przy ul. Żurawiej 47 – kilka kroków od Pałacu Kultury i Nauki – doszło do brutalnego zgwałcenia 25-letniej Lizy z Białorusi. W wyniku odniesionych obrażeń ofiara 23-letniego Doriana S. zmarła po kilku dniach spędzonych w szpitalu.

Na początku kwietnia warszawscy śledczy otrzymali zaś informację o ciałach czterech zamordowanych osób, które sprawcy ukryli w kamienicy przy ul. Grzybowskiej 71 – w sąsiedztwie Muzeum Powstania Warszawskiego oraz luksusowych hoteli i wieżowców stołecznej Woli.

W tej sprawie zarzuty usłyszało łącznie sześć osób. Pięciorgu podejrzanych narodowości ukraińskiej i polskiej zarzucono przestępstwo polegające na niezawiadomieniu o przestępstwie. 34-letni Ukrainiec Andrij S. został zaś oskarżony o potrójne zabójstwo. Wciąż nie wyjaśniono, kto odpowiada za śmierć czwartej ofiary.