Już nie kupisz piwa i małpki na stacji benzynowej? Leszczyna zdradza nowy plan
Nina Nowakowska
18 kwietnia 2024, 07:51·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 kwietnia 2024, 07:51
Ministra Izabela Leszczyna zdradziła, że w resorcie zdrowia ruszyły analizy dotyczące zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Polityczka nie ukrywa, że sama stoi po stronie zmian. – Skutki leczenia osób, które nadużywają alkoholu, obciążają wszystkich podatników – wyjaśniła.
Reklama.
Reklama.
Z analizy Nielsen IQ przeprowadzonej dla "Business Insider Polska" wynika, że do września 2022 r. napoje alkoholoweodpowiadały za 47,6 proc. sprzedaży sklepowej na rodzimych stacjach benzynowych. Możliwe, że niedługo się to zmieni.
Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych?
Politycy rozważają wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Rok temu z pomysłem wyszła Partia Razem, obecnie pomysł przypadł także do gustu obecnej ministrze zdrowiaIzabeli Leszczynie.
W rozmowie polityczki z Bogdanem Rymanowskim na antenie Radia Zet, wyszło na jaw, że propozycja "jest na etapie analiz". Szefowa resortu zdrowia ujawniła, że poprosił o to sam premier Donald Tusk.
– Uważam, że alkohol w ogóle nie powinien być sprzedawany na stacji benzynowej. Będę przekonywała do tego kolegów i koleżanki z rządu. Skutki leczenia osób, które nadużywają alkoholu, obciążają wszystkich podatników – wyjaśniła Leszczyna, zastrzegając przy tym, że do wprowadzenia projektu w życie, będzie potrzebna zgoda wszystkich koalicjantów.
Resort analizuje też kwestię reklamowania piwa
Jak się jednak okazuje, to nie jedyny rządowy pomysł na zmiany dotyczące sprzedaży alkoholu. Warto również wspomnieć o złożonej w Senacie petycji, dotyczącej reklam piwa. W myśl obowiązujących przepisów trunek ten jest jedynym alkoholem, który można w Polsce reklamować.
Reklama ta jednak jest obwarowana pewnymi ograniczeniami – takie spoty można emitować tylko po godzinie 20. Autorzy petycji domagają się, aby zakaz ten wydłużono do godziny 22. W rozmowie z Radiem Zet Leszczyna przyznała, że resort analizuje również i tę propozycję.
W rozmowie z "Super Expressem" prezes związku Bogdan Urban przyznał, że choć w petycji nie podano konkretnych stawek, organizacja ma w tym temacie sprecyzowane oczekiwania. – Chcielibyśmy, żeby pół litra wódki kosztowało co najmniej 40 złotych, wino 20 złotych, a koło 10 złotych to byłby koszt piwa – powiedział.
Po rozpatrzeniu petycji Senat może przystąpić do prac nad przygotowaniem konkretnej ustawy, która z izby wyższej trafi prosto do Sejmu. W przypadku uzyskania większości dla tego pomysłu dokument może trafić na biurko Andrzeja Dudy.
Wiadomo, że propozycja związku abstynentów zyskała poparcie wicemarszałkini Senatu Magdaleny Biejat. – Mamy w Polsce duży problem z nadużywaniem alkoholu. Jest zbyt łatwo dostępny. Jest wszędzie. Wprowadzenie cen minimalnych, które pozwolą ograniczyć sztuczne zaniżanie cen alkoholu dużym sklepom sieciowym ma więc rację bytu – oceniła w rozmowie z "Super Expressem".