Wisi, dusi i zabija kobiety. Naukowcy zaskoczeni odkryciem z Polski
redakcja naTemat.pl
25 kwietnia 2024, 07:24·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 25 kwietnia 2024, 07:24
Polski smog okazuje się bardziej szkodliwy niż smog londyński. Charakterystyczna mieszanka zanieczyszczeń powoduje problemy sercowo-naczyniowe, a w najgorszym scenariuszu nawet udary i zawały. Co ciekawe, naukowcy odkryli, że skażone pyłami powietrze bardziej szkodzi kobietom niż mężczyznom.
Reklama.
Reklama.
Jak opisuje "Rzeczpospolita", w prestiżowym piśmie "The Lancet" opublikowano wynik badań naukowców z Uniwersytetu Medycznego w Białymstokuna temat zanieczyszczenia powietrza w Polsce.
Polski smog zabija kobiety. Pokazali zaskakujące wyniki badań
Grupa ekspertów pod przewodnictwem dr hab. n. med. Łukasza Kuźmy przeanalizowała dane o aż 8 milionach Polakach z województw: świętokrzyskiego, warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, lubelskiego i podkarpackiego.
Szczególne zainteresowanie naukowców wywołało 289 tys. hospitalizacji spowodowanych zawałami lub udarami niedokrwiennymi. Przedmiotem analizy był również stopień zanieczyszczenia powietrza oraz ilość szkodliwych pyłów.
Co ciekawe, choć wschodnia część kraju nie słynie ze złej jakości powietrza, to nawet tam wykazano, że smogmoże być wyjątkowo szkodliwy. Okazało się bowiem, że co piąty zgon, czyli aż 20 proc. zgonów na tle sercowo-naczyniowym jest spowodowana jakością powietrza.
Autorzy publikacji zwracają uwagę na rodzaj smogu. W trakcie badań wyróżnili na przykład smog londyński lub smog z Los Angeles z racji na mieszankę produktów spalania węgla z chłodną i wilgotną mgłą oraz smogu fotochemicznego.
Quiz: Najlepszy wynik zrobią pewnie eurosceptycy. Sprawdź, co naprawdę wiesz o UE
Polski smog jest jednak znacznie bardziej niebezpieczny, a przede wszystkim szczególnie szkodzi układowi sercowo-naczyniowemu. Charakterystyczne dla kraju zanieczyszczenia bardziej szkodzą osobom sprzed 65. roku życia i kobietom, niż seniorom i mężczyznom.
Z badań naukowców wynika, że gdyby nasze powietrze spełniło wymogi Światowej Organizacji zdrowia, moglibyśmy uniknąć aż 12 tys. zawałów serca i 11 tys. udarów w ciągu dekady.