
Od kilkudziesięciu godzin z całej Polski spływają informacje o kolejnych spektakularnych pożarach. W piątek paliło się składowisko odpadów w Siemianowicach Śląskich. W niedzielę spłonęła hala Marywilska 44 w Warszawie, strażacy walczyli też z ogniem w innej części stolicy oraz w Kampinoskim Parku Narodowym. W poniedziałek spaliło się 10 autobusów w Bytomiu, a później ogień pojawił się w liceum w Grodzisku Mazowieckim podczas trwającej właśnie matury.
– Podpalenia, które mają teraz miejsce, mają charakter epidemiczny. Nie pamiętam roku, w którym byłoby tak dużo tego typu zdarzeń w tak krótkim czasie, a żyję już 93 lata – mówi w rozmowie z naTemat prof. Brunon Hołyst, legenda polskiej kryminologii.
Przypadek? Wraz z kolejnymi pojawiającymi się informacjami, mnożą się hipotezy, z których część ma charakter jawnie spiskowy. Ale są również wyjaśnienia bazujące na wiedzy kryminalistycznej, a nawet psychologicznej.
Pożary, o których mówią media, mogą inspirować piromanów
Czy nagłaśniane przez media informacje o pożarach mogą stanowić inspirację dla kolejnych podpalaczy?
– Ludzie zaburzeni psychicznie, słysząc o pewnych rzeczach, są bardziej skłonni do tego, by zrobić coś podobnego. Bo mają żywy dowód na to, że to działa, że jest nagłaśniane medialnie. Wiedzą, że będzie się o nich mówić, nawet jeśli nie będzie publicznie wiadomo, kto za tym stoi. Im wystarcza, że sami będą to wiedzieć. W ich umysłach może się w związku z tym nakręcać spirala – mówi nam prof. Ryszard Machnikowski, dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa.
Profesor zaznacza, że podobny mechanizm zachodzi choćby w przypadku głośnych strzelanin, które często występują seriami, dzień po dniu, jakby na zasadzie echa. Dzieje się tak, gdyż osoby rozważające dokonanie różnych czynów, podbudowują się mentalnie, a do tego otrzymują realną inspirację. Wzór do naśladowania.
– Ludzie często myślą o tym, żeby coś zrobić, ale się boją. Przez dłuższy czas robią to w myślach. Wyobrażają sobie, ale nie podejmują ryzyka. Bo przecież popełnienie przestępstwa wiąże się z odpowiedzialnością karną. Ale w sytuacji, gdy ktoś pokaże, że jednak można, pozwala to przekroczyć pewien próg, wyjść z marzenia o działaniu do samego działania – zauważa prof. Machnikowski.
Pożary w Polsce – na osoby zdrowe psychicznie to nie powinno działać
Zarówno prof. Machnikowski jak też prof. Hołyst zaznaczają, że tego typu motywacje pojawiają się niemal wyłącznie u osób z zaburzeniami. I też nie w każdym przypadku.
– Informacje o pożarach mogą pobudzać piromanów, którzy podpalają, żeby mieć radość z pojawiającego się ognia, ale wydaje mi się, że skala tego zjawiska nie aż taka duża, nie widziałbym tutaj wielkiej korelacji. Piroman sam z siebie ma od czasu do czasu wewnętrzną chęć podpalenia czegoś i doniesienia medialne nie muszą mieć decydującego wpływu – mówi prof. Brunon Hołyst.
QUIZ: Oni też mieli swoje "pięć minut". Rozpoznasz tych celebrytów po jednym kadrze?
1 / 12 Mężczyzna ze zdjęcia był mieszkańcem domu "Wielkiego Brata". Kto to jest?
Fot. youtube.com / @Telewizja dawniej
Obaj specjaliści, z którymi rozmawialiśmy, dalecy są od diagnozowania przyczyn konkretnych pożarów, które w ostatnich dniach miały miejsce w Polsce. Zaznaczają, że w grę mogą wchodzić zupełni inne czynnik sprawcze, w tym takie motywy, jak porachunki, walka konkurencyjna, zemsta, zazdrość, a nawet zwykłe zaniedbania w dziedzinie bezpieczeństwa.
Zobacz także