Wtorek 28 maja prezes Prawa i Sprawiedliwości spędził na małym tournée wyborczym po województwie łódzkim, gdzie wspomógł przede wszystkim ubiegającą się o mandat europoselski Joannę Lichocką. Szczególnie mocne słowa Jarosław Kaczyński wygłosił na wiecu w Łowiczu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Pan Trzaskowski już zaczął". Kaczyński w Łowiczu zapowiada walkę o krzyż
– W Parlamencie Europejskim będzie trzeba walczyć o nasze interesy gospodarcze, o nasze interesy w innych dziedzinach. Będzie trzeba walczyć o krzyż, bo o ten krzyż będzie też trzeba walczyć w Polsce, to jest oczywiste! – oznajmił prezes Prawa i Sprawiedliwości sympatykom z Łowicza.
– Będzie trzeba walczyć przeciwko temu, co się zaczyna, bo pan Trzaskowski zaczął już to robić – podkreślił Jarosław Kaczyński.
W ten sposób nawiązał on oczywiście do niedawnej decyzji prezydenta Warszawy o usunięciu symboli religijnych ze stołecznych urzędów. W większości państw zachodnich to standardowe podejście, które stanowi przejaw szacunku do zasady rozdziału państwa od Kościoła.
Jednak w Polsce sprawa ta szybko została wykorzystana do bieżącej walki o głosy. Jak wspominaliśmy w naTemat.pl, wcześniej w swojej kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego temat ten próbowali eksploatować m.in. Beata Kempa, Sebastian Kaleta i Michał Wójcik.
KO i PiS idą łeb w łeb. W wyborach do PE mobilizacja elektoratów będzie kluczowa
A kto wygra zbliżające się wybory europejskie? Z najnowszych sondaży wynika, że łeb w łeb bój o pierwsze miejsce toczą Koalicja Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Oba ugrupowania notują ostatnimi czasy poparcie na poziomie 30-32 proc., a różnica między nimi mieści się w granicach błędu statystycznego.
Daleko za plecami dwóch głównych graczy są Trzecia Droga, Konfederacja i Lewica.
Stawka wyborów do PE w 2024 roku to jednak nie tylko intratne unijne posady i tytuł zwycięzcy na użytek krajowy. W tegorocznej rywalizacji wszystkim ugrupowaniom wyjątkowo zależy na mobilizacji elektoratu, bo pierwszy raz od dawna jest szansa na zmianę europarlamentarnej większości.
Po 9 czerwca Parlament Europejski może skręcić mocno na prawo, o czym w rozmowie z cyklu #TYLKONATEMAT otwarcie wspominał wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PiS Marcin Ociepa. – Na brukselskich korytarzach mówi się o tym, że chadecy chcieliby zrezygnować z dotychczasowej koalicji z socjalistami i pójść bardziej na prawo – stwierdził.
– Na tym właśnie polega eurorealizm, że być może innej sensownej koalicji nie da się zbudować, niż takiej, w której nagle znajdą się europosłowie wybrani zarówno z list PiS, jak i KO – podkreślił rozmówca naTemat.pl.