Minutą ciszy rozpoczęło się wyjazdowe posiedzenie rządu w Białymstoku. W ten sposób Rada Ministrów upamiętniła Mateusza Sitka, polskiego żołnierza, który zmarł w wyniku obrażeń zadanych nożem przez migranta na granicy z Białorusią. Później, w czasie obrad, zatwierdzono wprowadzenie strefy buforowej na wschodzie kraju.
Reklama.
Reklama.
Posiedzenie rządu, które odbyło się wyjątkowo nie w Warszawie, lecz w Białymstoku, poświęcone było przede wszystkim kwestiom dotyczącym bezpieczeństwa, ze szczególnym naciskiem na zaogniającą się sytuację w strefie przygranicznej na wschodzie kraju.
– Przyjęliśmy uchwałę, której konsekwencją praktyczną jest rozporządzenie MSWiA o utworzeniu strefy buforowej przy granicy z Białorusią – powiedział premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej po zakończonych obradach.
Szef rządu odniósł się w ten sposób do zapowiadanych już kilka dni temu regulacji, na mocy których zabronione będzie przebywanie w 27 obszarach znajdujących się w większości w powiecie hajnowskim (26 lokalizacji), a także białostockim. Strefa buforowa ma się rozciągać w pasie bezpośrednio przylegającym do granicy.
Donald Tusk zapowiedział też, że rząd będzie szukać efektywnych rozwiązań, które wyjdą naprzeciw oczekiwaniom lokalnych społeczności. To reakcja na apel mieszkańców powiatu hajnowskiego, którzy na początku czerwca wyrazili poważne zaniepokojenie w związku ze spodziewanymi stratami, które poniesie branża turystyczna na newralgicznym obszarze.
Premier doprecyzował, że strefa buforowa będzie stosunkowo "płytka". Z reguły ma obejmować pas ziemi o szerokości 200 metrów, tylko w niektórych miejscach będzie sięgać w głąb polskiego terytorium na 2 kilometry. Tak ma być m.in. w gęsto zalesionych rezerwatach, przez które przebiegają szlaki przemytników przerzucających ludzi z Białorusi do Polski.
– Nie zmienią tego ani żadna polityka, ani emocje ludzkie. Ja je szanuję, ale zadaniem państwa polskiego jest użycie wszystkich możliwych środków, aby granica była bezpieczna. Nie może być przekraczana przez nielegalnych migrantów, przez grupy organizowane przez władze Białorusi i Rosji – stwierdził premier.
Tusk: W ostatnich sześciu miesiącach broń na granicy z Białorusią została użyta ponad tysiąc razy
Kolejny wątek, który poruszył Donald Tusk podczas spotkania z dziennikarzami, dotyczył zarzutów dla polskich żołnierzy, którzy kilka tygodni temu oddali serię strzałów w ziemię, usiłując zatrzymać napierający na granicę tłum migrantów. Szef rządu zaznaczył, że sytuacja ta nie sparaliżowała polskich służb.
– Nasi żołnierze, strażnicy graniczni oraz policjanci nie strzelają do ludzi, tylko oddają strzały ostrzegawcze. W ostatnich sześciu miesiącach broń została użyta ponad tysiąc razy – stwierdził premier, precyzując, że tylko w maju takich incydentów było około 770.
Według Tuska tylko nieliczne przypadki budzą wątpliwości co do zasadności oddawania strzałów ostrzegawczych. Premier podkreślił, że żołnierze nie mogą czuć paraliżu na myśl o użyciu broni, z drugiej jednak strony muszą się trzymać prawa.
Po posiedzeniu rządu poinformowano także, że resort obrony narodowej przygotował precyzyjny katalog sytuacji, w których można sięgnąć po karabin. W przepisach mowa jest m.in. o przeciwdziałaniu bezpośrednim zamachom na żołnierzy, a także reagowaniu w przypadku osób, które nie poddają się wezwaniu do porzucenia broni, materiału wybuchowego lub niebezpiecznego narzędzia.
Wybuch w zakładach Mesko w Skarżysku-Kamiennej. Tusk: To nie była zewnętrzna siła
Na briefiengu prasowym Donald Tusk odniósł się też do wybuchu w zakładach Mesko w Skarżysku-Kamiennej. W tragicznym wypadku zginął 59-letni pracownik.
– Odebrałem informację od szefa MSWiA. Jesteśmy wyczuleni na tego typu sytuacje, ale na razie nie ma powodu, aby przypuszczać, że to jakaś zewnętrzna siła stała za tym dramatycznym zdarzeniem – ocenił Tusk.