26 czerwca doszło do serii opóźnień i utrudnień na terenie lotnisk w całej Europie. Tylko w ciągu jednego dnia odnotowano aż 450 tys. minut opóźnień, z czego 360 tys. minut wynikało z fatalnych warunków pogodowych.
Przypomnijmy, że w ostatnich dniach nie tylko w Polsce, ale i w wielu miejscach na Starym Kontynencie przetaczały się burze. Towarzyszyły im obfite opady deszczu oraz silne porywy wiatru.
To z kolei uniemożliwiało samolotom wyruszenie z pasów startowych. Jedno opóźnienie zaś wywoływało kolejne, ze względu na kryzys logistyczny: problem z zapanowaniem nad masą utrudnień powstających równolegle w wielu miejscach jednocześnie.
Jeden z takich przypadków opisał Onet. W rozmowie z serwisem Emanuele, Włoch mieszkający w Warszawie, opisał, co wydało się 26 czerwca na lotnisku Chopina.
– Samolot z Warszawy lotniska Chopina do Neapolu powinien wystartować dokładnie o godz. 17.50. Kiedy czekałem na taksówkę, otrzymałem SMS-a, że połączenie jest opóźnione o dwie godziny – powiedział.
Gdy Włoch dotarł już na lotnisko, okazało się, ze opóźnienie przedłużyło się o kolejną godzinę. Pasażerowie otrzymali do wykorzystania bony na posilenie się. Nie wywołało to jednak ich entuzjazmu, bowiem ich wartość wyniosła... zaledwie 22 zł.
– Dużo czasu nam zeszło na szukaniu produktów w tej kwocie... W końcu kupiłem czekoladę i mus owocowy – przekazał.
Następnie przewoźnik poinformował turystów o kolejnych zmianach. Zmieniono bowiem miejsce lądowania. Zamiast Neapolu, samolot zatrzymał się w Rzymie. A do miejsca docelowego miały zawieźć ich autobusy.
– Czemu nie mogliśmy wylądować w stolicy Kampanii? Podobno było już za późno i lotnisko nie chciało nas przyjąć – przekazał Emanuele i dodał: – Przy bramce panował chaos, dzieci najpierw się bawiły, potem płakały, a na końcu wyczerpane spały. Dramat.
Ostatecznie samolot wyleciał z lotniska Chopina o północy. W Rzymie na turystów czekały podstawione autobusy, jednak nie obyło się bez niespodzianek. – Ludzie się wściekli, kiedy usłyszeli komunikat, że nie są za darmo. Bo jak to? Jeszcze mielibyśmy płacić za te niedogodności? – relacjonuje Onetowi.
Emanuele znalazł się w Neapolu dopiero o 6 rano. Do zamieszania odnieśli się przedstawiciele Wizz Aira. Firma opublikowała specjalny komunikat, w którym odniosła się do fatalnej sytuacji.
"W ciągu ostatnich kilku dni europejska przestrzeń powietrzna została poważnie dotknięta problemami z zarządzaniem slotami na lotniskach, spowodowanymi wieloma zjawiskami pogodowymi występującymi w całej Europie" – napisali.
"Przepraszamy za niedogodności, które dotknęły niektórych naszych pasażerów, ale niestety problem ten jest poza naszą kontrolą. Linia Wizz Air była przygotowana, aby zapewnić pasażerom sprawne loty latem, jednakże wydaje się, że tego lata system kontroli ruchu lotniczego doświadcza poważnych problemów" — podsumowali.