
Choć od inauguracji prac Sejmu X kadencji minęło nieco ponad 200 dni, są w gmachu przy Wiejskiej tacy posłowie, którzy od 13 listopada 2023 roku złożyli już... nawet 300 różnych interpelacji.
Oznacza to więc, że wytwarzają oni średnio ponad jedno zapytanie dziennie (wliczając dni wolne i święta), które poprzez marszałka Sejmu trafia do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów lub któregoś z ministerstw, a te mają 21 dni na udzielenie odpowiedzi. Część interpelacji poselskich kończy się przeprowadzeniem debaty parlamentarnej.
Co w tym złego? Nikt nie podnosiłby zapewne alarmu, gdyby twórczość sejmowych pracusiów nie zaczęła wzbudzać wątpliwości kilku osób w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które mają dostęp do... systemów antyplagiatowych zdolnych do rozpoznania tekstów pisanych przez sztuczną inteligencję typu ChatGPT.
Czy posłowie powinni wykorzystywać sztuczną inteligencję do masowego tworzenia interpelacji?
933 odpowiedzi
Poseł Czatsław Dżipitowski interpelacje pisze. "Ten problem tylko eskaluje"
– Głosując na określone osoby, ludzie są jednak przekonani, że to są politycy z wiedzą, kompetencjami. Różnie się mówi o klasie politycznej, ale jednak z takim przekonaniem posłowie są wysyłani do Sejmu przez swoje elektoraty. Niestety część polityków, gdy zdobędzie mandat, zamiast wykorzystywać swoją wiedzę i inteligencję w twórczy sposób, stawiają po prostu na puste statystyki i wysyłają bardzo dużo różnych interpelacji – stwierdził w najnowszej rozmowie z cyklu #TYLKONATEMAT Maciej Gdula.
Maciej Gdula
wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego w cyklu #TYLKONATEMAT
– Przez pewien czas mogliśmy jeszcze udawać, iż nie poznajemy, że to są takie ewidentnie generyczne pytania, ale ile można odpowiadać na "interpelacje" brzmiące na przykład: "jakie są strategiczne cele rozwoju nauki w Polsce" albo "jak ministerstwo widzi rozwój współpracy między samorządami a systemem nauki". To ogólniki, które niewiele wnoszą, oprócz tego, że generują olbrzymią ilość pracy urzędnikom – stwierdza wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
Zobacz także
Interpelacyjny rekordzista z PiS na celowniku resortu nauki. Gdula i Żyto zrobili eksperyment
W rozmowie z naTemat.pl Maciej Gdula zdradził, że szczególną uwagę jego resortu zwrócił Daniel Milewski z Prawa i Sprawiedliwości, który między listopadem a czerwcem wysłał już 326 interpelacji poselskich.
– Wraz z rzeczniczką prasową MNiSW Natalią Żyto postawiliśmy więc przeprowadzić eksperyment... ChatGPT poprosiliśmy o wygenerowanie długiej interpelacji poselskiej. Po jakichś 15 sekundach AI wypluło z siebie długą listę pytań – mniej więcej podobnych do tych, które masowo zadaje rządowi Milewski – wyjaśnia wiceminister.
Maciej Gdula przyznaje, że dane Kancelarii Sejmu wskazują, iż zaskakującą sprawnością w tworzeniu interpelacji poselskich popisywać mają się jednak także inni posłowie. Mowa także o osobach reprezentujących aktualną koalicję rządzącą.
Zobacz także
MNiSW chce zmian ws. interpelacji poselskich. Tak proponują "ograniczyć proceder u zalążków"
Dlatego wiceszef MNiSW zwrócił się już do marszałka Sejmu Szymona Hołowni z prośbą, żeby ten rozważył sprawdzanie interpelacji i specjalne oznaczanie tych sformułowanych z użyciem sztucznej inteligencji.
– To jest takie minimum, które możemy zrobić. Jeżeli poseł powie, że napisał 300 interpelacji, ale 250 z nich będzie oznaczone jako stworzone przez sztuczną inteligencję, to myślę, że wyborcy będą to oceniać jednoznacznie... Warto ograniczyć ten proceder u zalążków – ocenił nasz rozmówca.
– Szczególnie że jest on potencjalnie bardzo niebezpieczny. Interpelacja poselska to jest poważne działanie biurokratyczne. Jest termin odpowiedzi, trzeba przygotować odpowiednią treść. Jeżeli ktoś postanowi wygenerować milion takich generycznych interpelacji, łatwo może sparaliżować pracę polskich urzędów – zauważył Gdula.