Lewa magisterka Lewandowskiego? Oto co wiadomo do tej pory o tej aferze
Marek Deryło
12 lipca 2024, 11:03·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 lipca 2024, 11:03
"Robert Lewandowski kupił dyplom w prywatnej uczelni w Łodzi. Piszę to z całą odpowiedzialnością, bo 'zdał' u mnie dwa egzaminy. O wszystkim dowiedziałam się w czasie przesłuchania jako świadek w tej obrzydliwej sprawie" – napisała socjolożka dr Barbara Mrozińska. Źródło Onetu mówi: – Robert oba dyplomy z Łodzi dostał po znajomości, ale w pewnym momencie zrozumiał, że kłamstwo ma krótkie nogi i zapobiegliwie tymi papierami nigdy się nie pochwalił.
Reklama.
Reklama.
Dr Mrozińska zeznawała w ubiegłym miesiącu, a śledztwo w sprawie "lewych" dyplomów (również dla sportowców) trwa już pięć lat.
Zaczęło się, gdy podczas policyjnej prowokacji nakryto Zbigniewa D., naukowca związanego z dwiema prywatnymi uczelniami w Łodzi. Miał próbować sprzedać dyplom uczelni. Onet pisze: "Funkcjonariusze odkryli (później – red.) w telefonie Zbigniewa D., że kilka lat temu prowadził ożywioną korespondencję z Anną Lewandowską oraz z innymi sportowcami i ich przedstawicielami".
Kopię dyplomu Lewandowskiego (magisterium z pedagogiki) śledczy mieli znaleźć podczas przeszukania domu Zbigniewa D. U Mrozińskiej, która nigdy piłkarza nie widziała ani na zajęciach, ani na egzaminach, kapitan kadry miał dostać dwie trójki.
Robert Lewandowski i dwie łódzkie uczelnie prywatne
Licencjat Lewandowski miał zrobić w nieistniejącej już Wyższej Szkole Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych. Zbigniew D. był tam kanclerzem. Magisterium kapitan reprezentacji zdawać miał pod tym samym adresem, tylko że już w Uczelni Nauk Społecznych (UNS). Tam Zbigniew D. był wykładowcą, jego żona – rektorem, a syn – najpierw kanclerzem, a później rektorem (pełni tę funkcję nadal).
Lewandowski miał obronić pracę magisterską 24 marca 2018 r., czyli w trakcie zgrupowania kadry przed mundialem w Rosji, dzień po przegranym meczu towarzyskim z Nigerią i trzy dni przed wygranym meczem z Koreą Płd. Onet pisze: "Piłkarz, zdaniem uczelni, bronił się w trybie wideokonferencji".
I to ta uczelnia żądała przeprosin od Onetu, gdy portal opisywał sprawę. Teraz sytuacja UNS się skomplikowała, ponieważ głos zabiera socjolożka Barbara Mrozińska. Właśnie Onetowi mówi: – Nie widziałam go na oczy na moich egzaminach, tymczasem z dokumentów, które pokazano mi na przesłuchaniu, wynika, że dwukrotnie zaliczył u mnie mój przedmiot.
Zbigniewa D. CBA zatrzymało w lutym 2024 r., gdy wybuchła głośna afera dotycząca uczelni Collegium Humanum, która miała wystawiać fałszywe dyplomy MBA.
Robert Lewandowski i jego "status świadka w sprawie"
Onet zwrócił się do Roberta Lewandowskiego z kilkoma pytaniami, dostał odpowiedź od jego przedstawicieli, że piłkarz "ma status świadka w tej sprawie" i najpierw będzie odpowiadał na pytania prokuratury. Nie wiadomo jednak, kiedy zostanie przesłuchany.
"Postępowanie prowadzone w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku (...) toczy się już piąty rok. (...) Prokuratura wcześniej stała na stanowisku, że nawet gdyby znani sportowcy dostali "lewe" dyplomy, to jeśli schowali je w szufladzie, nie popełnili żadnego przestępstwa. Prawo mieliby złamać dopiero wtedy, gdyby gdzieś – na przykład chcąc dostać się do szkoły trenerskiej – posłużyli się fałszywym dokumentem" – pisze Onet.
Portal przypomina też o innych dyplomach Lewandowskiego – licencjat i magisterium warszawskiej Wyższej Szkoły Edukacji w Sporcie – zaznaczając, że w tej sprawie żadnych zastrzeżeń nie ma. Zaczął te studia jako 19-latek, w 2007 r., a magistrem został 13 lat później.