nt_logo

Nikt nie zniszczy ci wakacji tak, jak twój przyjaciel. "Koszmar. Ciągle się wku***aliśmy"

Alan Wysocki

17 lipca 2024, 20:07 · 4 minuty czytania
Wakacje na Bahamach? A może tydzień w okolicach Rzymu? Bez względu na to, czy planujesz urlop w Hiszpanii, Włoszech, Chorwacji, czy może nad Bałtykiem, jeśli zabierasz ze sobą kompana, miej się na baczności. "Jeździłem na wakacje z przyjacielem i to był koszmar", "Po kilku dniach zaczynamy się wku***ać", "Po cichy liczyliśmy, że z nami nie pojedzie" – ostrzegają moi rozmówcy.


Nikt nie zniszczy ci wakacji tak, jak twój przyjaciel. "Koszmar. Ciągle się wku***aliśmy"

Alan Wysocki
17 lipca 2024, 20:07 • 1 minuta czytania
Wakacje na Bahamach? A może tydzień w okolicach Rzymu? Bez względu na to, czy planujesz urlop w Hiszpanii, Włoszech, Chorwacji, czy może nad Bałtykiem, jeśli zabierasz ze sobą kompana, miej się na baczności. "Jeździłem na wakacje z przyjacielem i to był koszmar", "Po kilku dniach zaczynamy się wku***ać", "Po cichy liczyliśmy, że z nami nie pojedzie" – ostrzegają moi rozmówcy.
Nikt nie zniszczy ci wakacji tak jak twój przyjaciel. "To był koszmar. Ciągle się wku****iśmy". Fot. Trevor Adeline / East News

– Nie wyjeżdżam ze znajomymi, bo chronię swoje przyjaźnie. Przerabiałam to jako młoda dorosła. Po kilku dniach zaczynamy się wzajemnie wku***ać, a miłe osobliwości stają się nie do zniesienia. Nie, dziękuję. Wypoczywam sama, a ze znajomymi mogę wyskoczyć na kawę po powrocie. I dalej się przyjaźnić – usłyszałem ostatnio od 40-letniej Hani.


Przyznam, że trochę się zdziwiłem. W ostatnich dwóch miesiącach spędziłem cudowny czas z przyjaciółmi w Hiszpanii i we Włoszech i nawet przez myśl by mi nie przyszło, że mógłbym wypoczywać bez nich.

Nikt nie zniszczy ci wakacji tak jak twój przyjaciel. Beata: Przestaliśmy się z nią spotykać

Jak się jednak okazuje, wielu turystów praktykuje zasadę: na wakacje tylko z drugą połówką lub sprawdzoną, bezpieczną osobą z najbliższego otoczenia. Co więcej, mają ku temu swoje powody.

– Od wielu lat mamy swoją paczkę przyjaciół. Każdego roku staramy się wyjechać, jeśli nie za granicę, to przynajmniej na Mazury, albo nad Bałtyk. Do niedawna była wśród nas przyjaciółka, którą uwielbialiśmy, ale na wyjazdach zmieniała się nie do poznania – słyszę od 29-letniej Beaty.

– Gdzie byśmy nie pojechali i co byśmy nie robili, ona zawsze była okropnie marudna. Ciągle głośno narzekała. Nic jej się nie podobało. Raz pojechaliśmy razem pod namioty i naprawdę nie dało się z nią wytrzymać. Koniec końców zawsze trzeba jej pożyczać kasę, bo na coś jej brakuje. Obiecywała, że odda po urlopie i... jak możesz się domyślić, nie oddawała – dodaje.

Narzekanie i złe nastawienie koleżanki to nie jedyny problem, z jakimi mierzyła się paczka przyjaciół. – Po dojechaniu do miejsca docelowego nagle stawała się niemiła. Zaczynała się kłócić. Potrafiła przy wszystkich wybuchnąć na przyjaciela. Po dwóch takich wycieczkach przestaliśmy się z nią spotykać. Do dziś nie wiem, co jej się działo – podsumowuje Beata.

Mariusz: Jeździłem z przyjacielem na wakacje i to był koszmar

Gdy o doświadczenia wakacji z przyjaciółmi, pytam 39-letniego Mariusza, od razu słyszę: – Jeździłem z przyjacielem na wakacje i to był koszmar. To ciśnienie, że wszystko musimy robić razem, bo jesteśmy razem, kończyło się tym, że cały dzień się wku***aliśmy.

TEST: Robisz tak na wakacjach? Sprawdź, czy mogą Cię uznać za "turystę niskiej jakości"

Mariusz tłumaczy, że na wakacjach zawsze uderzają nas rzeczy, z którymi nie mamy na co dzień doświadczenia w przyjacielskiej relacji. – W związkach takie rzeczy dopracowuje się latami, a z przyjacielem jesteś w ciągu jednego dnia rzucamy na głęboką wodę – ocenia.

A jak wspomina wakacje ze swoim przyjacielem? Co doprowadzało do napięć na wyjazdach? – Nagle zaczynaliśmy się kłócić o najgłupsze szczegóły. A to jedna osoba się rano długo myła, a druga długo jadła. Ten się uparł, że musi zjeść taką rybę, a w tej knajpie jej akurat nie było, więc musimy szukać przez godzinę takiego miejsca, żeby jemu pasowało – wymienia.

I kontynuuje: – Albo wszyscy są zmęczeni, bo jest druga nad ranem, a ten jeszcze perfidnie zamawia sobie piwo i wszyscy muszą na niego czekać kolejną godzinę, aż on je wypije.

Darek: Wróciliśmy z wakacji 5 dni temu i jeszcze się do siebie nie odezwaliśmy

24-latek Darek zaś właśnie wrócił z półtoratygodniowych wakacji na Bahamach. Jak wspomina, razem z przyjacielem od dwóch miesięcy nakręcali na wspólne czasy. To miał być cudowny wspólny czas. Niestety, wyobrażenia zderzyły się z rzeczywistością.

– Nie powiem, żeby ten wyjazd był fatalny, ale momentami było ciężko – mówi i dodaje: – Problemy zaczęły się już na lotnisku. On kompletnie nie potrafił się na nim odnaleźć. Musiałem go prowadzić wszędzie za rączkę. Potem okazało sie, że nie zna angielskiego, więc nie dość, że ja musiałem wszystko ogarniać, to jeszcze robiłem za tłumacza. Jak z dzieckiem.

Kolejne problemy wystąpiły już po zameldowaniu się w miejscu wypoczynku. – Strasznie potrzebowałem po prostu leżeć na plaży, nie myśleć, odpocząć po maratonie pracy. A on non stop gdzieś mnie ciągnął. Budził mnie z samego rana, bo chciał iść na zwiedzanie, dokupować jakieś wycieczki. Nie rozumiał, że jak chce, to droga wolna, ale może iść sam – dodaje.

Darek opisuje, że problemy z komunikacją trwały przez pierwsze 3 dni. Potem już się uspokoiło, choć frustracja została. – Nie gadaliśmy jakoś specjalnie. Cudowny wyjazd z przyjacielem zmienił się w wakacje, które spędzaliśmy jakby obok siebie. Do kraju wróciliśmy jakieś 5 dni temu i do tego momentu jeszcze się do siebie nie odezwaliśmy – opowiada.

Marek: Miejsce, w którym spaliśmy, zmieniało się w pole walki

Dwa lata temu 24-letni Marek zaplanował wspólne wakacje z przyjaciółką we Włoszech. Najpierw spędzili kilka dni w Rzymie, a później wypoczywali w nadmorskiej miejscowości.

– Tak się napaliliśmy na te wakacje, że w ostatniej chwili wzięliśmy ze sobą jeszcze jej chłopaka. I nie mogę uwierzyć, że z facetem, którego widziałem kilka razy, odpoczywało mi się lepiej niż z przyjaciółką, którą znam 4-lata – słyszę.

Początkowo nic nie zwiastowało konfliktu. – Na szczęście mieliśmy identyczne flow, jeśli chodzi o zwiedzanie, spędzanie czasu i jedzenie. Ale powrót do miejsca, w którym spaliśmy, prędko zamieniał się w pole walki – mówi Marek.

I wyjaśnia: – Mieliśmy ładny hotel, a później domek, ale zamknięcie w nim trzech silnych charakterów zrobiło swoje. Ciągłe wojny o dostęp do łazienki, długość spania. Wytykanie sobie, kto ile czasu się myje i gdzie rzucił brudne ubrania, albo jakieś śmieci. W pewnym momencie chłopak mojej przyjaciółki robił nam za mediatora. Zasypialiśmy i budziliśmy się obrażeni na siebie.

Co ciekawe, już po wyjściu na zewnątrz atmosfera między wczasowiczami magicznie się oczyszczała. – Po chwili zaczynaliśmy normalnie rozmawiać, cieszyć się ze swojego towarzystwa. W pewnym momencie zaczęliśmy organizować dzień tak, żeby od rana do późnego wieczora być poza noclegiem. I działało. A potem znowu afery. Na szczęście już po powrocie do kraju nie straciliśmy kontaktu, ale raczej nie wracamy do wakacyjnych wspomnień – podsumowuje.