W mediach społecznościowych ruszyła dyskusja o tym, czy mężczyźni powinni przychodzić do pracy w krótkich spodenkach. Zaroiło się od komentarzy o "zobowiązującym stroju" i powadze firm. A co na to eksperci? – To, czy ktoś ma kolczyki, tatuaże, czy krótkie spodenki nie jest dla mnie tematem do dyskusji. Są ważniejsze rzeczy, jak szacunek do drugiego człowieka – mówi Emilia Brzóska, ekspertka ds. people & culture.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ekspert ds. digital marketingu i mediów społecznościowych, Tomasz Staśkiewicz zapytał na LinkedInie: "Czy jeśli na dworze jest ponad 30 stopni, a twoja praca nie wymaga kontaktu z klientem, to możesz przyjść w krótkich spodenkach? Jak uważacie?".
No i się zaczęło.
"W krótkich spodenkach to nawet bym na miasto nie wyszedł. A tym bardziej do pracy do biura czy jakiegokolwiek innego miejsca związanego".
I dalej: "Moim zdaniem pewne stanowiska zobowiązują", "Czułabym się niekomfortowo, ale innym nie zabraniam", "W biurze zdecydowanie musi obowiązywać dress code".
Z kolei zwolennicy piszą: "Ja pozwalałam panom i paniom, tylko nie na spotkanie biznesowe i gdy przyjeżdżali ważni goście", "Nie oceniam kompetencji człowieka oraz tego, jak pracuje po jego stroju. Jeśli chciałby Pan przyjść w sukience, to też nie moja sprawa", "Siedzę w biurze, ze mną czterech kolegów, wszyscy w krótkich spodenkach".
"Powinny obowiązywać minimalne standardy"
Mnie ciężko było znaleźć głosy sprzeciwiające się noszeniu krótkich spodni do pracy. Nie oznacza to jednak, że przeciwników takiego ubioru nie ma. – Biuro to nie plaża. Serio, uważam, że w pracy powinny obowiązywać minimalne standardy. Nie może być tak, że ktoś przychodzi do biura w klapkach, sandałach, czy krótkich spodenkach – mówi 40-letni Wojtek.
Nieco łagodniej wypowiedział się 35-letni Maciek. – Nie mam nic przeciwko krótkim spodenkom, ale sam do pracy bym ich nie założył. Po prostu nie czuję się tak komfortowo. Ale jeszcze raz: nikomu nie zabraniam – usłyszałem.
A co mówią zwolennicy krótkich spodenek?
– Ostatnio otrzymałem zlecenie od grupy kilku korporacji, żeby poprowadzić szkolenia dla osób z HR-u. Pomyliły mi się godziny i w trakcie śniadania z przyjacielem musiałem pilnie przerwać spotkanie i zamawiać taksówkę. Nie spóźniłem się, ale dojechałem tam w tank-topie, krótkich spodenkach. Na szczęście miałem jakiś sweterek na sobie, ale i tak spaliłem się ze wstydu – mówi mi 33-letni Marek.
I jak dodaje, reakcja na jego ubiór była... żadna. – Organizatorzy normalnie się ze mną przywitali. Nawet usłyszałem, że dobrze wyglądam. Nie było ani jednego krzywego spojrzenia, czy pytania. A co najlepsze, na sali były osoby ubrane podobnie do mnie – słyszę.
Mój kolejny rozmówca, 38-letni Mateusz mówi wprost: – Ja przychodzę do biura w krótkich spodenkach. To moja sprawa, jak się ubieram. Nikt nie powinien się do tego mieszać.
Mateusz przyznaje, że nie zawsze wygląda w firmie reprezentatywnie, natomiast zwraca uwagę na inne kwestie. – Dress code w postaci białej koszuli, eleganckich butów czy innych pierdół to dodatkowe wydatki, których nikt nie pokrywa. Mam zainwestować w szereg kosztownych ubrań, żeby mój szef był zadowolony? I jeszcze męczyć się po pracy praniem, prasowaniem i ogarnianiem tego wszystkiego? Wolne żarty – przekonuje.
Czy mężczyzna może nosić krótkie spodnie? "To nie jest przejaw braku szacunku"
O sprawę postanowiliśmy zapytać ekspertkę z zakresu people&culture, która na co dzień pracuje na rzecz budowy przyjaznej atmosfery w firmach. – Rozmowa na ten temat jest ważna, bo coraz więcej firm odchodzi od wyśrubowanych zasad dress code'u – zaznacza Emilia Brzóska, dyrektorka ds. programów wellbeing w Fundacji GrowSPACE.
I dodaje: – To kwestia kultury organizacyjnej i tego, jakie standardy ma dana organizacja. Dla mnie jest obojętne, w jakim ubraniu ludzie przychodzą do pracy. To, czy ktoś ma kolczyki, tatuaże, czy krótkie spodenki nie jest dla mnie tematem do dyskusji. Są ważniejsze rzeczy, jak szacunek do drugiego człowieka. To, że ktoś założy krótkie spodenki, nie jest przejawem braku szacunku. Nie należy tego łączyć w taki sposób.
Brzóska wskazuje, że na poziomie korporacyjnym, to bardzo ważny temat, który pokazuje wartości firmy. – Firmy coraz częściej odchodzą od dress code'u. Dlaczego? Bo po prostu stawiają na ludzi, a nie na to, jakie ktoś ma spodenki – zauważa.
– To też kwestia pracowników i przedsiębiorców z nowych generacji. Na poziomie korporacyjnym to bardzo ważny temat, który pokazuje, co dla nas jest ważne. Coraz więcej młodych firm liberalizują swoją kulturę. Widzę ten trend – podsumowuje.
Sprawa spodenek wywołuje jednak ostre reakcje wśród ekspertów z zakresu savoir-vivre'u. Irena Radomska-Kamińska w rozmowie z "Dzień Dobry TVN" stwierdziła nawet, że mężczyzna w ogóle nie powinien nosić takich spodni.
– Nie wypada, żeby dorosły mężczyzna czy nawet młodzieniec, chodził po ulicy w mieście w krótkich spodenkach. Jest to faux-pas – stwierdziła.
Jeszcze w 2018 w podobnym tonie w naTemat wypowiedział się trener i coach Leszek Leopold baron von Biberstein Kazimierski. – To zależy od tego, jaka to praca. Jeśli ktoś wykonuje zawód ratownika wodnego albo animatora w hotelu to proszę bardzo. Jednak w większości przypadków nie wypada. W sklepach jest cała masa spodni z długimi nogawkami z przewiewnych materiałów, dlatego upał nie jest żadną wymówką – podkreślił ekspert od savoir-vivre.
"Długie spodnie są obowiązkowym elementem nawet najluźniejszego biznesowego stroju"
Czy po latach głos ekspertów od etykiety zmienił się w tej kwestii? Zapytaliśmy o to Aleksandrę Pakułę. – Krótkie spodenki zdecydowanie nie są odpowiednie do pracy w biurze, bez względu na rodzaj zajmowanego stanowiska. Długie spodnie są obowiązkowym elementem nawet najluźniejszego biznesowego stroju, a zdaniem wielu w ogóle męskiego stroju w przestrzeniach publicznych – mówi trenerka etykiety, ekspertka savoir-vivre.
Pakuła wskazuje jednak, że wraz ze zmianami kulturowymi, zmieniają się również normy, czyli także zasady etykiety. – Nie unikniemy tego, nawet gdybyśmy bardzo mocno oponowali – komentuje.
– Zasady w korporacjach mających siedziby w polskich miastach luzowane są na wzór amerykański, choć nietrudno dostrzec, że najwięcej luzu panuje na najniższych stanowiskach - osoby piastujące najważniejsze funkcje, bez jakichkolwiek nakazów same wybierają biznesowe stroje, często nawet najbardziej formalne – mówi.
Ekspertka twierdzi też, że luźny i komfortowy strój to nie to samo, co mocno odkryty strój. Pakuła powołuje się m.in. na przykłady mieszkańców tzw. ciepłych państw.
– Oni przeciwnie do nas, ciała zakrywają, zamiast odsłaniać. Kluczowy jest wybór materiałów - to one zapewniają komfort. Luźny strój będzie dobry w czasie home office, ale odradzam go podczas ważnych spotkań z klientami czy współpracownikami. Każdy z nas jest marką i każdego dnia buduje swój wizerunek. Każdy z nas sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką marką chce być - pierwsze wrażenie robi się tylko raz – zauważa.
I dodaje, że strój ma tym większe znaczenie, im niższe kompetencje posiadamy. Wysokiej klasy specjalista szybko obroni swoje twarde zdolności, a ten początkujący musi bazować na obszarach miękkich.
"Tu chodzi nie tylko o strój"
Z kolei ekspert mowy ciała i trener wystąpień publicznych, Maurycy Seweryn zwraca uwagę, że wszystko zależy od tego, jakie wrażenie chcemy wywrzeć na współpracownikach, przełożonych, czy publiczności, przed którą występujemy.
– Dla naszej publiczności istotną informacją jest obraz. Ludzie są wzrokowcami. Na 10 osób, 9 osób stanowiących publiczność, oceniają mówcę i jego wiarygodność tylko na podstawie obrazu – mówi.
I dodaje: – Tu chodzi nie tylko o strój. To między innymi makijaż i fryzura.
Seweryn wyjaśnia, że strój należy dobrać tak, żeby pasował do tego, co chcemy przekazać naszym słuchaczom, nieważne czy mówimy o współpracownikach, czy o masowej publice.
– Ludzie wyobrażają nas sobie, oceniają nas, zanim otworzymy usta. Na podstawie tego obrazu też nas zapamiętują – podkreśla.
– Większość osób, które są w pracy, powinny ubierać się tak, jak należy ubierać się do pracy na co dzień. W przypadku managerów i kierowników mówimy o eleganckim, granatowym stylu garniturowym lub garsonkowym – tłumaczy.
– Jeśli mówimy o dziennikarzach, PR-owcach, czy aktorach, to ubiór jest inny. Każdy zawód wiąże się ze swoimi cechami. Dlatego w tych zawodów można dobierać luźniejsze elementy, które na przykład podkreślają osobowość – podsumowuje.
Czy przychodzenie w krótkich spodniach do pracy jest niekulturalne?
959 odpowiedzi
Spójrzmy na świat prawniczy. Tam cały czas mamy do czynienia z wąskim i skostniałym myśleniem o dress code. Znam prawników, którzy odchodzili z korporacji prawniczych i zakładali własne firmy, bo nie mogli znieść tych norm. Także w zakresie ubioru.
Emilia Brzóska
Ekspertka z zakresu people & culture
Krótkie spodenki to element mody plażowej, a w najlepszym wypadku mody casualowej, na czas po pracy. Strój dostosowujemy do okoliczności i to właśnie jedna z umiejętności, które świadczą o naszym obyciu.