Normy dotyczące mężczyzn krzywdzą nas wszystkich bez wyjątku. Musimy być wysocy, dobrzy w łóżku i najlepsi w pracy. Musimy mieć najpiękniejszą na świecie kobietę, grać w piłkę nożną i wymądrzać się w sprawach gospodarczych. Coś wam powiem – mam tego serdecznie dość.
Piekło mężczyzn stworzyli mężczyźni... dla mężczyzn
– Piekło kobiet trwa! – skandowały wszem i wobec kobiety. To, że są traktowane przedmiotowo, że robi się z nich naczynie na "dziecko nienarodzone", od 2015 roku słusznie powtórzono setki tysięcy razy.
Patriarchat zabił Agatę Lamczak, Izabelę z Pszczyny, ale również to patriarchat zabił Piotrka, Adama i Daniela, którzy nie udźwignęli ciężaru społecznych wymagań, jakie mężczyźni nakładają na mężczyzn.
Mówiąc wprost – my, mężczyźni zgotowaliśmy piekło nie tylko płci przeciwnej, ale także samym sobie. To nie kobiety stworzyły patriarchat, według którego "chłop to ma być chłop, a nie baba". Na własne życzenie utworzyliśmy m.in. krzywdzące nas słowo "prawdziwy mężczyzna".
"Prawdziwy mężczyzna" czyli taki, który ma co najmniej 185 cm wzrostu, wyraźny sześciopak, prowadzi firmę lub zajmuje stanowisko kierownicze, uprawia sport (najlepiej piłka nożna i siłownia), ma stereotypowo piękną kobietę, którą utrzymuje w kupionym, a nie wynajętym mieszkaniu. Przy okazji nie zapomnijcie po drodze posadzić drzewa.
Termin "prawdziwy mężczyzna" dotyczy także pożycia łóżkowego. Nic nie przeora poczucia twojej męskości tak, jak wyobrażenia o penisie "20 plus". Zaś nafaszerowani pornografią myślimy o seksie, w którym kobietę "bierze się" jak chce. Ba, później móżna pochwalić się kolegom, jak to nawywijaliśmy w łóżku z "naszą laską".
A przy okazji, jak już spotkamy się z kolegami, żeby przechwalać się pożyciem, nie zapomnijmy, żeby wypić najwięcej ze wszystkich. Prawdziwy mężczyzna nie ma problemu z wypiciem chorych ilości alkoholu.
W trakcie dyskusji nie zapomnijmy poruszyć tematów sportu, polityki i gospodarki, bo właśnie to ma nas interesować i w tej dziedzinie mamy być ekspertami.
Stworzyliśmy sobie świat, który niszczy nas samych
Nie spełniasz któregoś z kryteriów? To masz problem. Przy okazji nie pójdziesz z tym problemem do psychologa, terapeuty czy psychiatry, bo prawdziwy mężczyzna "ma sobie radzić". To samo dotyczy wizyt u innych specjalistów. Wirus, uraz, wypadek? Przecież prawdziwy facet nie skarży się na ból.
Zapomniałem dodać, że prawdziwy mężczyzna musi chodzić na szeroko rozstawionych nogach, z wypiętą klatą, niczym kogut. Jest to śmieszne, nienaturalne, ale przynajmniej dostaniesz w oczach kolegów plus 5 do męskości.
Ale tajemnicą dotyczącą bycia prawdziwym mężczyzną, jest fakt, że idąc za patriarchalnymi kryteriami, nikt z nas nigdy nim nie będzie. Szok, co nie? A słyszeliście może o jakimś facecie, który spełnia równolegle choć część z tych wymagań?
Sami je stworzyliśmy, sami je podtrzymujemy, sami siebie według nich oceniamy, robiąc sobie krzywdę na własne życzenie. Wieczny pościg za byciem "męskim", wręcz idiotyczna rywalizacja, brak przestrzeni na bycie sobą, chore normy wpędzają nas w kompleksy, depresję, a część z nas po prostu zabijają.
Tak jak już wspomniałem, patriarchat zabija nie tylko kobiety, ale i mężczyzn.
Pewnie myślicie – no teraz to pojechałeś po bandzie. No to bardzo proszę – z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w samym 2020 roku aż 84 proc. samobójstw zostało popełnionych przez mężczyzn (4386 na 5165). Od 2017 do 2019 roku mężczyźni stanowili aż 86 proc. samobójców.
Dlaczego mężczyźni się nie organizują? Dlaczego nie mówią o wzajemnym wsparciu, zrozumieniu, tak jak robią to kobiety? Bo nikt nie nauczył nas wspólnotowości.
My mamy ze sobą rywalizować, dominować, budować swoją pozycję samca alfa w stadzie, a nie "użalać" się kolegom z powodu kompleksów na punkcie poczucia męskości, wyzwań związanych z utrzymaniem rodziny, czy przykrości w relacjach towarzyskich.
O naszej sytuacji wspominają głównie... kobiety
Co więcej, jeśli już słyszę o tym, jak patriarchat i toksyczna męskość niszczy właśnie nas, facetów, to słyszę to od... feministek.
Swoją drogą, wyobrażacie sobie, żeby hetero facet powiedział hetero facetowi "jesteś przystojny?". Albo grupę kolegów z liceum czy technikum, którzy rozmawiają o problemach związanych z dojrzewaniem?
Odebraliśmy sobie prawo do nazywania swoich emocji i problemów, bo to oznaka słabości i bezsilności. A jeśli jesteśmy słabi lub bezsilni, to... tak, dobrze myślicie – to nie jesteśmy męscy.
Od dzieciństwa odbiera nam się prawo do płaczu. Później media, społeczeństwo, a przede wszystkim inni faceci pokazują nam, że mamy być nieczułymi indywidualistami. Przykład? Zapytajcie swoje koleżanki, co słychać i porównajcie to z krótką odpowiedzią kolegów pt. "spoko".
No tak, zapomniałem, prawdziwy facet nie powinien mieć zbyt wielu koleżanek, bo to domena gejów – nieprawdziwych facetów.
Pogubiliśmy się w świecie, który sami sobie stworzyliśmy. A co najgorsze, nie tylko nie robimy nic, żeby wyjść z pułapki toksycznej męskości, ale przede wszystkim sami pogłębiamy ten problem.