Zmagania w Paryżu nabierają coraz większych rumieńców. Na koncie Polaków są już 3 medale, ale nadal czekamy na złoto. O dobre przygotowanie do zmagań nie jest łatwo z powodu warunków w wiosce olimpijskiej. Te są przez niektórych bardzo głośno krytykowane.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Brak jedzenia, a jeśli już jest, to nie zachwyca konsystencją, smakiem, a na dodatek mięso bywa surowe. To największy, choć nie jedyny problem, który dostrzegają sportowcy w wiosce olimpijskiej. Sieć zalewają kolejne nagrania, ale i sprytne triki, jak zaradzić niedogodnościom.
10 kobiet i 2 łazienki. To nie mogło się udać podczas olimpiady w Paryżu
Prawdziwym hitem sieci jest nagranie, które opublikowała jednak z najlepszych tenisistek – amerykanka Coco Gauff. Ona, w przeciwieństwie do Igi Świątek, zdecydowała, że igrzyska spędzi w wiosce olimpijskiej. Jednak problemy zaczęły się tam bardzo szybko.
Gauff na jednym z nagrań pokazała, jak 10 zawodniczek mieszkających w jednym mieszkaniu musi poradzić sobie, mając do dyspozycji tylko dwie łazienki. Filmik ma już 1,3 mln wyświetleń. Był on jednym z głośniejszych sygnałów, że warunki w wiosce olimpijskiej są dalekie od ideału.
Problemem jest także klimatyzacja, a w zasadzie jej brak. Cała wioska została wybudowana tak, żeby być jak najmniej szkodliwa dla środowiska. Dlatego zamiast klimatyzatorów, jest tam specjalny system wodny wmontowany w ściany. Miał on obniżać temperaturę nawet o 10 st. C, w praktyce robi to o maksymalnie 2 st. C. Organizator ugiął się pod naciskiem sportowców i pozwolił reprezentacjom na zakup klimatyzatorów we własnym zakresie, ale nie każdego na to stać.
Problematyczny bywa także brak zasłon w oknach. Niektórzy nie mogą przez to spać, a inni nie nawet się przebrać, bo są podglądani przez przechodniów. Dlatego amerykańska siedmioboistka Chari Hawkins wiesza na oknie czarny ręcznik. Natomiast jej koleżanka z reprezentacji pływaczka Mariah Denigan poszła o krok dalej i zasłoniła okna folią aluminiową. Dzięki temu zacieniła pomieszczenie i nie pozwala, żeby się nagrzewało.
Polacy też narzekają na wioskę olimpijską. Problemem jedzenie i dojazdy na areny
Coraz więcej drużyn z powodu złych warunków decyduje się na wyprowadzkę z wioski olimpijskiej. Pierwsi byli pływacy z Korei Południowej, obecnie trudno tam znaleźć także amerykańskich tenisistów. Jedną z ostatnich jest właśnie Coco Gauff. "Wszystkie tenisistki, oprócz mnie, przeprowadziły się do hotelu, więc teraz mamy tylko pięć dziewczyn na dwie łazienki" – podsumowała amerykańska tenisistka.
– Uważam, że w przypadku jedzenia potrzebna jest albo konsystencja, albo smak, a jeśli nie ma ani jednego, ani drugiego, to jest to trochę większy problem – przyznała Brytyjka Yasmin Harper, brązowa medalistka w skokach do wody. Problem z jedzeniem był na tyle duży, że brytyjska ekipa zaczęła żywić się poza wioską olimpijską i wynajęła własnego kucharza.
O braku jedzenia wspominali niedawno także Polacy. Jednak największym problemem w przypadku naszych reprezentantów wydawał się transport na areny. Dodajmy, że z wioski do centrum Paryża jest ok. 7 km, a przejechanie tej trasy potrafi zająć ponad godzinę.
– Zdarzają się nawet godzinne opóźnienia, na boisko jedzie się bardzo długo. A jeszcze kiedy trafi się miejski autobus, to jest najgorzej, bo nie ma klimatyzacji, a wszystkie okna są zamknięte ze względów bezpieczeństwa. W środku jest 40 st. C, a miejsc siedzących nie jest za dużo – mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" polski siatkarz plażowy Bartosz Łosiak. Złe doświadczenia mieli także inni nasi reprezentanci.
"Nie ma to jak poranna przejażdżka na starty. Wyjechać o 8.40 tylko po to, żeby dowiedzieć się, że kierowca totalnie nie zna drogi i nie wie, gdzie jechać. Trasa, która max pół godziny trwa bez korków, teraz już 40 minut i dalej nie wiadomo, czy dojedziemy. Wycieczka krajoznawcza" – pisała pływaczka Dominika Sztandera.