nt_logo

"Tak kończy się kolesiostwo". Komentator w minutę obnażył to, o czym mówi się od dawna

Mateusz Przyborowski

05 sierpnia 2024, 09:53 · 3 minuty czytania
Drużyna polskich florecistów na ćwierćfinale zakończyła udział w igrzyskach olimpijskich. Spotkanie z Włochami komentował Jakub Zborowski z Eurosportu i w pewnym momencie ostro wypowiedział się na temat Polskiego Związku Szermierczego. – Tak kończy się kolesiostwo i układy – usłyszeli telewidzowie.


"Tak kończy się kolesiostwo". Komentator w minutę obnażył to, o czym mówi się od dawna

Mateusz Przyborowski
05 sierpnia 2024, 09:53 • 1 minuta czytania
Drużyna polskich florecistów na ćwierćfinale zakończyła udział w igrzyskach olimpijskich. Spotkanie z Włochami komentował Jakub Zborowski z Eurosportu i w pewnym momencie ostro wypowiedział się na temat Polskiego Związku Szermierczego. – Tak kończy się kolesiostwo i układy – usłyszeli telewidzowie.
Fot. Lindsey Wasson / Associated Press / East News

Mimo że to rywale Polaków byli faworytami w walce o półfinał Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, wśród kibiców floretu tliła się nadzieja na wywalczenie awansu. Tym bardziej że nasza drużyna w składzie Jan Jurkiewicz, Michał Siess, Adrian Wojtkowiak i Andrzej Rządkowski rozpoczęli starcie z Włochami od wysokiego prowadzenia.


Niestety nasi floreciści nie sprawili niespodzianki i przegrali 39:45. Polska szermierka kończy zmagania na IO z jednym medalem – brązowym, który wywalczyła drużyna szpadzistek w składzie Aleksandra Jarecka, Renata Knapik-Miazga, Martyna Swatowska-Wenglarczyk i Alicja Klasik.

Jakub Zborowski nie wytrzymał na IO. Komentator Eurosportu ostro o PZSzerm

W trakcie ostatniego pojedynku Michała Siessa z Tomasso Marinim telewidzowie, którzy oglądali ćwierćfinał z polskimi florecistami na antenie Europosrtu, usłyszeli gorzkie słowa. Komentator Jakub Zborowski nie gryzł się w język i uderzył w Polski Związek Szermierczy. A potrzebował na to jedynie minuty.

– Drodzy państwo, ja powiem tylko krótko: tak kończy się kolesiostwo i układy w Polskim Związku Szermierczym. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Gdybyśmy mieli uczciwe klasyfikacje, to takich momentów na igrzyskach, nie tylko w szermierce, mielibyśmy zdecydowanie mniej. Wielka prośba o zainteresowanie się tym, co dzieje się na igrzyskach olimpijskich – powiedział Zborowski.

– Bo człowiek, który z Tomasso Marinim walczył jak równy z równym (chodziło o Leszka Rajskiego – red.), przed igrzyskami miał najwyższą formę, trenuje teraz z dziećmi w Polanicy-Zdroju, a Michał Siess w turnieju indywidualnym zadał Czechowi Choupenitchowi trzy punkty – dodał.

Niech państwo sobie sami ocenią, czy tak powinna wyglądać polska szermierka i polski sport. Oczywiście, nie odbieram Michałowi tego, że za chwilę wygra (ostatecznie nie wygrał swojej potyczki – red.), ale, niestety, to i ten mecz pokazuje, ten medal naszych szpadzistek troszkę zaburza to, co dzieje się w polskiej szermierce.Jakub Zborowskikomentator Eurosportu

Co dzieje się w PZSzerm? Jarecka po zdobyciu medalu: Miało mnie tu nie być

Brązowy medal wywalczony w Paryżu jest pierwszym w historii krążkiem olimpijskim dla kobiecej polskiej szpady. Zwycięstwo w walce o 3. miejsce z Chinkami zapewniła nam Aleksandra Jarecka. Chwilę po wygranym pojedynku 28-latka z Krakowa powiedziała przed kamerami: "Miało mnie tutaj nie być".

Po kontrowersyjnej decyzji Polskiego Związku Szermierczego Jarecka musiała walczyć o miejsce w drużynie w dogrywce z Ewą Trzebińską. To wielokrotna mistrzyni świata i Europy, ale jest niżej notowana niż Jarecka.

Wybuchła afera. Ewa Trzebińska stwierdziła, że została odsunięta przez trenera Bartłomieja Języka, który "nie potrafił merytorycznie i logicznie" uargumentować wyboru Aleksandry Jareckiej do kadry olimpijskiej. Radosław Zawrotniak, trener Jareckiej w klubie AZS AWF Kraków, stoczył z kolei walkę z władzami PZSzerm.

QUIZ: "Futbol, futbol, futbol…" i "Koko Euro spoko". Sprawdź, czy pamiętasz te piłkarskie piosenki

– Związek zdecydował, że do Paryża jadą dwie pierwsze zawodniczki według rankingu i dwie z wyboru trenera kadry. W pierwszej wersji wybrał do zespołu Olę, która miała walczyć zarówno indywidualnie, jak i w drużynie. To Martyna (Swatowska-Wenglarczyk – red.) miała być rezerwową. Potem dyrektor sportowy związku, jak podejrzewam na polecenie prezesa lub wiceprezesa, oprotestował tę decyzję i wymusił zmianę. Ola miała nie jechać do Paryża. Jako klub AZS AWF Kraków musieliśmy walczyć, by wystartowała w igrzyskach – powiedział Zawrotniak serwisowi sport.interia.pl.

– Zakulisowo usłyszeliśmy, że ma jej tam nie być. Opublikowaliśmy wszelkie statystyki, wyniki wszystkich walk z sezonu, by pokazać, że to jej się należy. Tłumaczenia związku nie były przejrzyste. Ostatecznie pojechała na igrzyska, ale walczyła tylko w drużynie, z czym nigdy się nie pogodzę. Była wyżej w rankingu od Martyny i to ona powinna startować. Na zawody najwyższej rangi powinni jechać zawodnicy, którzy są najwyżej w rankingu. To jest najbardziej sprawiedliwe wyjście – dodał.

– W "dogrywce" na Pucharach Świata wystartowałyśmy prawie identycznie. I wtedy zaczęła się – inspirowana przez indywidualnego trenera Aleksandry Jareckiej – Radosława Zawrotniaka fala hejtu. Obrażanie zawodników, posługiwanie się manipulacjami jest dla mnie nieakceptowalne. Rozumiem, że trener walczy o zawodnika, są pisma popierające danego zawodnika, ale jeżeli te pisma zawierają półprawdy i obrażają innych, uważam, że to nie jest w porządku. Celem ataku była Martyna Swatowska-Wenglarczyk, której celowo umniejszano zasługi, by ją zdyskredytować – powiedziała z kolei Ewa Trzebińska na początku czerwca w rozmowie z Radiem ZET.