W mediach krąży dziwna wiadomość ws. Izy Parzyszek. "Rodzina sobie nie życzy"
redakcja naTemat.pl
20 sierpnia 2024, 10:25·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 sierpnia 2024, 10:25
W sieci tworzą się grupy wymiany informacji ws. Izabeli Parzyszek. Do administratora jednej z nich odezwała się osoba podająca się za ciotkę zaginionej. Co najciekawsze, mąż zaginionej stwierdził, że nie ma pojęcia, czy 35-latka miała jakąś ciotkę.
Reklama.
Reklama.
Sprawą zaginięcia Izabeli Parzyszek żyje cała Polska. Ciężko zrozumieć, jak to możliwe, że 35-latka rozpłynęła się w powietrzu i to w dodatku na autostradzie A4. W poszukiwania zaangażowane są nie tylko służby, ale też rodzina, bliscy i opinia publiczna.
W mediach krąży dziwna wiadomość ws. Parzyszek. "Rodzina sobie nie życzy"
W mediach społecznościowych powstały specjalne fora i grupy internetowe, na których prowadzona jest wymiana aktualnych informacji o poszukiwaniach 35-latki. Do administratora jednego z takich forów napisała "Tygrysiczka Trygrysiczka".
Co więcej, właścicielka profilu przedstawiła się jako ciotka zaginionej. W wiadomości opublikowanej przez Interię czytamy: "Rodzina nie życzy sobie takiej formy pomocy, żeby ktokolwiek miał posługiwać się danymi ich córki, zakładając strony internetowe. (...) Dlatego proszę o usunięcie imienia i nazwiska z tej tytułowej strony".
Serwis skontaktował się ze wspomnianym administratorem grupy. Ten wyjaśnił, że nie udało mu się zweryfikować, czy faktycznie miał do czynienia z ciotką Izy Parzyszek. Ta odmówiła też rozmowy głosowej.
Kobieta udzieliła jednak komentarza dla Interii. "Nie mam nic przeciwko nagłaśnianiu, sama udostępniam Izy zdjęcia, ale ja, choć jestem ciocią, nie założyła takiej grupy ani strony, bo nie zostałam upoważniona do tego przez jej rodziców, więc uważam, że całkiem obca też nie ma takiego prawa" – przekazała.
Co najciekawsze, redakcja skontaktowała się również z mężem zaginionej, Tomaszem. Ten stwierdził, że nie ma pojęcia, czy Parzyszek miała jakąś ciotkę.
Służby dokonały oględzin auta Izy Parzyszek. Wiadomo, co wykazały badania
Jak pisaliśmy w naTemat, prokuratura cały czas bada sprawę Izabeli Parzyszek. Teraz śledczy ujawnili, co wykazały oględziny samochodu, który zaginiona pozostawiła na autostradzie A4. Jak się okazuje, udało się odpalić silnik, choć 35-latka miała powiedzieć, że auto doznało awarii. Wciąż jednak nie wiadomo, czy nie zaszły inne problemy techniczne.
– Pojazd został przewieziony lawetą do miejsca zamieszkania znajomych ojca. Tam poddano go oględzinom przez funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji wspólnie z technikiem z zakresu kryminalistyki. Zabezpieczono też telefon kobiety – powiedziała w rozmowie z Onetem prok. Ewa Węglarowicz-Makowska.
– Ten samochód po dokonaniu oględzin uruchomiono. Silnik rzeczywiście odpalił. Nie wiemy natomiast, czy był sprawny technicznie. Konieczne jest powołanie biegłego z zakresu techniki samochodowej, który zrobi stosowny przegląd i to on stwierdzi, czy ten pojazd w momencie zdarzenia rzeczywiście nadawał się do dalszej jazdy, czy też nie – dodała.