Jest nagranie ws. zaginięcia Izy Parzyszek. Widać na nim... radiowóz policji
redakcja naTemat.pl
20 sierpnia 2024, 13:41·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 sierpnia 2024, 13:41
Cały czas nie wiadomo, co stało się z Izabelą Parzyszek, choć teraz media dotarły do nowego nagrania w sprawie. Jak się okazuje, za pozostawionym pojazdem zaginionej stał policyjny radiowóz. Wstępne ustalenia wskazywały tymczasem, że to znajomi ojca 35-latki pierwsi dotarli na miejsce zdarzenia. Jak to możliwe?
Reklama.
Reklama.
Do najnowszych ustaleń w sprawie Izabeli Parzyszek dotarła Interia. Dziennikarze serwisu przekazali, że dotarli do nagrania z kamerki samochodowej, które przedstawia miejsce, gdzie po raz ostatni była widziana 35-latka.
Warto podkreślić, że według publikowanych w mediach ustaleń, to znajomi ojca zaginionej pojechali po auto Parzyszek i jako pierwsi mieli mieć kontakt z samochodem. Teraz okazuje się jednak, że przy pojeździe czekały służby.
Interia skontaktowała się w tej sprawie z dolnośląską policją, jednak zostali odesłani do Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Rzeczniczka instytucji, prok. Ewa Węglarowicz-Makowska tak odniosła się do ustaleń serwisu: – Samochód został przetransportowany z autostrady do miejsca zamieszkania, czyli do Kruszyna (pow. bolesławiecki - red.), za pomocą lawety, wezwanej na prośbę ojca zaginionej
I dodała: – Tam funkcjonariusze policji dokonali oględzin. Natomiast nie mam informacji, czy mieli oni jakikolwiek kontakt z samochodem na autostradzie. Z materiałów, które otrzymał w poniedziałek prokurator, to nie wynika.
Prok. Węglarowicz-Makowska zwróciła jednak uwagę, że postanowienie o wszczęciu śledztwa zostało wydane dopiero w poniedziałek.
– Nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie, z uwagi na to, że nie mam takich informacji. Wszystkie te okoliczności będą sprawdzane. Proszę dać nam czas na podjęcie działań. Nie jesteśmy w stanie ustalić wszystkiego w jeden dzień – powiedziała.
Interii udało się również skontaktować z jednym z wrocławskich funkcjonariuszy, który wyjaśnił nieścisłości związane z dotarciem do nowego materiału w sprawie. Wiele wskazuje na to, że prawdopodobnie policjanci zabezpieczali uszkodzony pojazd zgodnie z obowiązującą procedurą.
– Należy pamiętać, że zaginięcie kobiety zostało zgłoszone następnego dnia. Policjanci obecni na miejscu mogli tylko zabezpieczyć uszkodzony pojazd na autostradzie, tak jak to robili setki razy wcześniej – powiedział funkcjonariusz proszący o anonimowość.
– Jeśli przy samochodzie były osoby, które czekały na lawetę i nikt z nich policjantom nie powiedział, że zaginęła kobieta, to funkcjonariusze mogli działać po prostu rutynowo, tak, aby zadbać o bezpieczeństwo na autostradzie – dodał.