Po tatrzańskich szlakach wędrują tłumy turystów. I nic dziwnego, że każdego z nich kiedyś przyciśnie… Kulturalny człowiek skorzystałby z toalety w schronisku, albo ze specjalnej torebki. Niestety wielu woli pójść w krzaki, a konsekwencje właśnie mamy na szlakach. Jak ustalił sanepid, to właśnie niekulturalni turyści skazili wodę w Tatrach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Papierzaki w polskich górach to istna plaga. W Karkonoszach aż strach zajrzeć w kosodrzewinę, bo jej naturalna zieleń aż mieni się od odcieni bieli i brązu. I to nawet w pobliżu schronisk! Nie inaczej jest w innych pasmach. Ale komu by się chciało stanąć w kolejce, albo (o zgrozo!) zapłacić kilka złotych za wizytę w toalecie. W nagrodę za tę oszczędność w Tatrach doszło właśnie do skażenia strumieni i masowego zatrucia turystów.
Sanepid wydał ostrzeżenie. Koniec z piciem wody w tatrzańskich strumieniach
Podczas weekendu pisaliśmy na łamach naTemat o masowym zatruciu dzieci z wycieczki i ich ewakuacji z Doliny Pięciu Stawów. – Dostaliśmy zgłoszenie o grupie młodych osób z biegunką. Mieli około 14-15 lat i objawy typowe dla jakiegoś zatrucia – typu właśnie biegunka, robiło im się niedobrze – powiedział w rozmowie z Natalią Kamińską dyżurny ratownik TOPR Rafał Kubacki.
Sprawą masowych zatruć w Tatrach zainteresował się sanepid, a efektem było pismo, które otrzymali przewodnicy górscy. W jego treści jasno podkreślono, że nie należy pić wody z górskich strumieni, wywierzysk itp.
"Z uwagi na brak badań jakości wody w tych miejscach, należy domniemać o jej potencjalnej niezdatności do picia. [...] Dlatego PPIS prosi o rozwagę oraz o konieczność zaniechania polecania spożywania wody w miejscach innych niż wyznaczone, w których prowadzony jest nadzór nad jakością wody do spożycia przez ludzi" – cytuje pismo przewodniczka Maja Sindalska
Tatry usłane papierzakami. Brawo turyści
Przewodniczka przypomniała także zasadę, którą w Tatrach wielu turystów wyznaje od lat. Wody ze strumieni i potoków nigdy nie polecało się pić poniżej schronisk. Ma to związek z faktem, że kiedyś nie było tam nowoczesnych oczyszczalni ścieków, a nieczystości trafiały do gleby. Jednak powyżej granicy schronisk, wodę uznawało się zwyczajowo za zdatną do picia. Teraz trzeba będzie o tym zapomnieć.
"Teraz, być może przez ilość ludzi i ogrom z nich załatwiający swoje potrzeby w krzakach, wszelkie wody tatrzańskie uznajemy za skażone i należy pić tam tylko wodę butelkowaną. Co do kranów w schroniskach, to trzeba się pytać obsługi, czy tam leci potok, czy potok przefiltrowany" – zaznaczyła Sindalska.
O tym, jak duży jest problem nielegalnego załatwiania potrzeb poza szlakami, wie chyba każdy, kto choć raz po górach wędrował. Sama nie raz zwracałam uwagę ludziom, którzy w krzaki szli będąc zaledwie 10-15 minut od schroniska, albo nawet pod nim. I nie byli to turyści z małymi dziećmi. Niestety, zawsze kończyło się to na odburkiwaniu i całkowitym ignorowaniu moich słów.
I rozumiem, że kogoś może "przypilić". Taka jest fizjologia i nic się na to nie poradzi. Ale są przecież specjalne torebki na odchody. Te jeszcze w 2023 roku można było odebrać za darmo w Punkcie Informacji Turystycznej TPN. Warto też się samodzielnie w nie zaopatrzyć.
Dolina Pięciu Stawów o masowym zatruciu
We wtorek 27 sierpnia do kwestii masowego zatrucia z niedzieli odniosło się schronisko w Dolinie Pięciu Stawów. "Spływające do Sanepidu, wyniki badanych próbek potwierdzają wirusowe zakażenia jelitowe. Wyklucza to zatrucia pokarmowe, o których informowały media" – przekazano w komunikacie.
Jednak przedstawiciele schroniska dodali, że ze względu na aktualną sytuację wprowadzono tam dodatkową dezynfekcję. "Dbajcie o siebie, korzystajcie z dostępnych również w naszym schronisku płynów odkażających. My mamy się dobrze i działamy normalnie" – podkreślono na zakończenie.