W trakcie ceremonii na Cmentarzu Narodowym w Arlington doszło do incydentu z udziałem Donalda Trumpa. W trakcie uroczystości upamiętniającej poległych żołnierzy miało miejsce spięcie między pracownikami sztabu wyborczego byłego prezydenta a pracownikami cmentarza. Trump postanowił bowiem... prowadzić kampanię na grobach żołnierzy.
Reklama.
Reklama.
Jak podaje BBC, podczas ceremonii składania wieńców na Cmentarzu Narodowym w Arlington doszło do kontrowersyjnego incydentu z udziałem personelu sztabu wyborczego Donalda Trumpa oraz z pracownikami cmentarza.
Sytuacja zaczęła eskalować do tego stopnia, że według nieoficjalnych ustaleń między przedstawicielami Trumpa a jednym z pracowników cmentarza miało dojść do "werbalnych i fizycznych nadużyć".
Sytuacja wzbudziła jeszcze większe emocje, biorąc pod uwagę, że u boku Trumpa dodatkowo stanął gubernator Utah, Spencer Cox. Ten bowiem jest w trakcie swojej własnej kampanii.
Polityk opublikował zdjęcie a wydarzenia w mediach społecznościowych, na których widzimy byłego prezydenta USA otoczonego współpracownikami. "Jestem wdzięczny dziś i każdego dnia tym, którzy służą i bronią naszej wolności w kraju i za granicą" – napisał na platformie "X".
Sztabowcy Trumpa wydali oświadczenie, w którym kategorycznie zaprzeczyli zarzutom, by prowadzili "kampanię na grobach". Rzecznik Trumpa, Steven Cheung w specjalnym komunikacie zaznaczył, że "prywatny fotograf miał pozwolenie na obecność na terenie cmentarza".
Polityk zaznaczył też, że Trump otrzymał zgodę od rodzin poległych żołnierzy na rejestrację uroczystości przez kamerę. Rodziny potwierdziły to zaś w wydanym przez siebie oświadczeniu.
Władze cmentarza wskazały jednak, że nie zmienia to faktu, że przepisy federalne jednoznacznie zakazują prowadzenia takiej działalności w miejscach, gdzie spoczywają amerykańscy żołnierze.
CBS z kolei powołując się na relację świadków, wskazuje, że pracownicy Trumpa mieli zachowywać się w sposób nieprofesjonalny i agresywny wobec pracowników cmentarza.
Władze Cmentarza Narodowego w Arlington zapowiedziały, że nie ujawnią więcej szczegółów dotyczących zdarzenia. Nie wskażą też, który pracownik instytucji był zaangażowany w incydent celem ochrony jego tożsamości.