Podczas piątkowej konferencji premier Donald Tusk, a także ministra zdrowia Izabela Leszczyna, zabrali głos ws. nowych wytycznych dotyczących aborcji. Jedną z istotnych informacji jest ta dotycząca uwzględniania zdrowia psychicznego kobiety, jako przesłanki do terminacji ciąży. Jednak aktywistki są zdania, że to tylko "działania pozorowane".
– Ustawa mówi ogólnie o pojęciu zdrowia, nie tylko fizycznego. Jeśli kobieta zwraca się do psychiatry i on uznaje, że ciąża tej kobiety jest zagrożeniem dla jej zdrowia psychicznego, to to stwierdzenie, takie zaświadczenie od lekarza, z którym kobieta przychodzi na oddział ginekologiczny, jest w świetle obowiązującego prawa wystarczającą przesłanką do terminacji ciąży – stwierdziła podczas konferencji prasowej Izabela Leszczyna.
– Skoro nie możemy otworzyć bramy, otwieramy furtki. Szukamy sposobów działania, które w praktyce umożliwi dostęp do legalnej aborcji kobiet, które z różnych powodów powinny mieć do tej aborcji prawo. Dlatego przygotowaliśmy wytyczne – wyjaśniał natomiast premier Donald Tusk.
Jednak ta furtka w żaden sposób nie usatysfakcjonowała aktywistek z Aborcyjnego Dream Teamu. Te nie zostawiły na nowych propozycjach suchej nitki. "Nowe wytyczne stanowią powtórkę i kolejny już zbiór rekomendacji jak interpretować aktualne prawo, ale na próżno szukać w nich rozwiązań najpilniejszych problemów czy konkretnych zaleceń medycznych" – stwierdziły we wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych.
"Dzisiejsza konferencja prasowa to kolejne działania pozorowane. My nie potrzebujemy przypominania jakie jest prawo, ale potrzebujemy gwarancji, że w polskich szpitalach będziemy się mogły czuć bezpiecznie" – dodały, uderzając w obóz rządzący.
Nie jest jednak tak, że wszystkie słowa, które padły podczas konferencji zostały skrytykowane. Doceniono to, że wspomniano o znaczeniu zdrowia psychicznego. Jednak jak podkreślają aktywistki, największym problemem w Polsce jest to, że aborcje przeprowadza się starymi metodami.
"Ginekolodzy i ginekolożki w Polsce nie mają dużego doświadczenia z osobami w niechcianych ciążach ani z aborcją samą w sobie. Nie uczy się o niej na studiach, nie praktykuje, a jeśli się praktykuje to starymi metodami" – zaznaczyły.
Dodały, że do szpitala w Oleśnicy za sprawą Aborcyjnego Dream teamu, a także organizacji Aborcja Polska – Women Help Women trafiły pompy do aborcji próżniowej. Dalej podkreślono, że "ginekolodzy i ginekolożki w Polsce nie lubią aborcji, nie chcą jej wykonywać, a to ma wpływ na nas – na pacjentki".
"Te problemy dalej czekają na rozwiązania, dzisiejsze "wytyczne" zupełnie o nich zapominają" – dodały na zakończenie swojego wpisu.