Wyniki brytyjskiego badania pozwoliły wyróżnić na Wyspach siedem klas społecznych: od elit po prekariat. Grupy różnią się nie tylko zasobnością, ale i społecznym statusem oraz kulturalną aktywnością. Kim są prekariusze i dlaczego w Polsce wciąż nie ma klasy średniej?
Z wielką pompą BBC ogłosiła w środę wyniki swoich badań nad brytyjskim społeczeństwem. W medialnych relacjach o wydarzeniu podkreślano, że to największa tego typu analiza, bowiem objęła ponad 160 tys. respondentów. Czego chciało dowiedzieć się BBC o Brytyjczykach? Zbadać ich klasową przynależność. “To nuda” – powie ktoś. Być może, ale na pewno nie na Wyspach.
Siedem zamiast trzech
Badacze współpracujący z BBC stwierdzili, że we współczesnym społeczeństwie brytyjskim tradycyjny podział na trzy klasy: niższą, średnią i wyższą, jest już przestarzały. Na podstawie odpowiedzi respondentów wyróżnili za to aż siedem klas społecznych. Dlaczego tak dużo? Aby uwzględnić wszystkie wymiary zróżnicowań między ludźmi, z jakimi mamy do czynienia w naszych czasach.
Naukowcy, poza zróżnicowaniem ekonomicznym, wzięli pod uwagę także kulturalną aktywność badanych oraz ich status społeczny. Dzięki temu wyróżnili aż trzy zmienne: kapitał ekonomiczny, kulturowy oraz społeczny. Różne układy zasobów tych kapitałów decydują o tym, do jakiej klasy ktoś należy. Jak prezentuje się społeczna drabina wedle badaczy z Wielkiej Brytanii?
Elita – najbardziej uprzywilejowana grupa, dystansująca inne ze względu na swoje bogactwo, ale także największy zasób innych rodzajów kapitału.
“Zasiedziała” klasa średnia (Established middle class) – największa i tylko nieco mniej zamożna od elity.
Techniczna klasa średnia – niewielka klasa związana z technicznymi zawodami. Zamożna, ale charakteryzująca się niewielką aktywnością kulturalną i niezbyt “towarzyska”.
Nowi zasobni pracownicy (New affluent workers) – młoda, aktywna towarzysko i kulturalnie klasa, posiadająca przeciętną ilość zasobów materialnych.
Tradycyjna klasa robotnicza – stara, dobra “working class”, niezbyt zasobna we wszystkie trzy formy kapitału, jednak niepozbawiona pewnego materialnego oparcia, m.in. w postaci wartościowych nieruchomości. To również najstarsza wiekiem klasa wedle zestawienia BBC.
Kształtująca się klasa pracowników usług (Emergent service workers) – nowa, młoda, związana z miastami klasa. Należą do niej ludzie o niskich dochodach, ale sporym kapitale kulturalnym i społecznym.
Prekariat lub “zagrożony proletariat” (precarious proletariat) – najbiedniejsza, najmocniej wykluczona i niepewna jutra grupa osób o niskim poziomie wszystkich trzech form kapitału.
Narodowe badanie poprzedzone było szeroką medialną kampanią, o jego wadze zapewniali celebryci, a udział brać w nim mogli internauci. Wyniki były szeroko komentowane, wypowiadały się o nich naukowe autorytety. Upomniała się o nie także popkultura.
Klasowe podziały wciąż żywe na wyspach
Wkrótce po ogłoszeniu rezultatów badania Paul Owen, bloger “The Guardian”, przedstawił nawet swoją autorską wariację na ich temat: pod siedem klasowych kategorii wyróżnionych przez badaczy podstawił różnych bohaterów z popularnego serialu kryminalnego “The Wire”, pokazując, kto z nich należy do elity, kto do klasy pracującej, a kto do prekariatu.
– Zainteresowanie, z jakim Brytyjczycy przyjęli wyniki analiz BBC, nie dziwi – mówi prof. Henryk Domański, socjolog z PAN. Podkreśla, że to tam narodziły się badania nad strukturą społeczną, tam także klasowe podziały wciąż są żywe w zbiorowej wyobraźni. – Na Wyspach ludzie wciąż bardzo mocno identyfikują się z klasą społeczną, do której przynależą. Zupełnie inaczej niż w Polsce – ocenia.
– U nas to nie działa. W publicznej debacie klasy kojarzą się tylko z PRL-em, marksizmem i komunizmem. Ludzie uważają je za wymysł ideologii, a nie empiryczny fakt, pozostawiając klasy socjologom – ocenia prof. Domański. Tymczasem w Wielkiej Brytanii jest zgoła inaczej – popularnością cieszy się np. udostępniony przez BBC w internecie krótki test, który każdemu pozwala oszacować, do jakiej klasy należy.
"Elit u nas nie ma"
A jak sprawdziłyby się klasowe etykietki BBC w Polsce? Skoro brytyjski bloger użył ich do opisu serialu, spróbujmy w ramach myślowego eksperymentu przyłożyć siedem brytyjskich kategorii do naszej rzeczywistości.
– Elity w brytyjskim sensie u nas nie ma. Tam konkretna zbiorowość ucieleśnia jednocześnie ideały elit kulturalnych, biznesowych i politycznych, tworząc autentyczną, skonsolidowaną klasę wyższą. W Polsce elita biznesu i kultury to często dwa zupełnie różne światy – podkreśla prof. Domański. Inteligent, który wyznacza kulturalne aspiracje, ma mało wspólnego z przeciętnym biznesmenem.
Problem mamy też z klasą średnią: – W latach dziewięćdziesiątych próbowali się do niej odwoływać politycy i w ogólnym odczuciu kojarzy się ona dziś z czasami Balcerowicza, bezwzględnym rynkiem i przywilejami – ocenia prof. Domański. Badania wskazują, że nie zanosi się, abyśmy szybko doczekali się silnej klasy średniej.
Być może jednak cała nadzieja w obśmiewanych w Polsce “lemingach”, których od biedy można by uznać za pewien odpowiednik “new affluent workers”, a których pracowitości bronił na naszych łamach Tomasz Lis.
Wydaje się też, że proporcjonalnie większa niż w Wielkiej Brytanii może być nad Wisłą zbiorowość, którą BBC ujęło w kategoriach pracowników usług i prekariatu. To do tych “szufladek” należałoby wrzucić wielu młodych ludzi, którzy nie są w stanie spełnić swoich marzeń o stabilizacji, stałej pracy i własnym mieszkaniu. Zapewne byłoby wśród nich wielu przedstawicieli grup nazywanych “słoikami” czy “doitami”, którzy zasilają szeregi wielkomiejskiego prekariatu.
Reklama.
prof. Jerzy Bralczyk
Najpierw słyszałem, że w Polsce klasa średnia nie istnieje. Później, że istnieje, ale nie taka, jakiej byśmy sobie życzyli. A ostatnio słyszę, że właściwie klasa średnia i inteligencja to to samo. Nie bardzo więc wiem, czy może być głupia. A jeśli jest, to życzę, żeby była mądrą. CZYTAJ WIĘCEJ
Dariusz Nowacki
badacz literatury
Koniec lat osiemdziesiątych był ostatnią chwilą, kiedy w tzw. towarzystwie funkcjonował określony kulturalny kanon. W przypadku konkretnych książek zwyczajnie nie wypadało powiedzieć: "nie czytałem, bo to mnie nie obchodzi". Dziś jest inaczej. CZYTAJ WIĘCEJ