Od weekendu, kiedy rozpoczęła się powódź na południu Polski, społeczeństwo podzieliło się na dwie części. Znacznie większą, która szuka sposobów na pomoc powodzianom i tę drugą, ciemną i obślizgłą, która na ich krzywdzie chce się dorobić. Szabrownicy i spekulanci doczekacie się 10. kręgu dantejskiego piekła.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na każdym sztabie kryzysowym od początku powodzi słyszymy kolejne apele skierowane do szabrowników, żeby zaprzestali rabunków i kradzieży, bo nie pozostaną bezkarni. To przez nich wojsko i policja muszą przenieść część sił z zapór i wałów, żeby patrolować ewakuowane obszary.
Złodzieje nie śpią, a kolejni już zacierają ręce na myśl o ogromnych zyskach. Serio? Upadliście tak nisko, żeby żerować na dramacie innych?
Okradli ratownika, szykowali się na zalane domy. Dla was w piekle szykują właśnie specjalne miejsce
Ratownicy z całej Polski zjeżdżają na tereny zalane. WOPR, strażacy, wojsko, ale i tysiące wolontariuszy. Wszyscy chcą pomóc. Zbiórki na rzecz powodzian sięgają rekordowych poziomów, firmy za darmo transportują pomoc humanitarną. Aż serce rośnie. Ale jest też druga strona.
Robert, ratownik z Legionowa, pojechał pomagać we Wrocławiu. Razem z kolegami nocował w tamtejszym akademiku "Ślężak". Kiedy spali, ktoś postanowił się na nich wzbogacić. Zostali okradzeni, a Robert, który przyjechał pomóc, stracił sprzęt fotograficzny o wartości ok. 20 tys. zł. Zdjęcie sprawcy krąży już w sieci, policja wie, kogo szukać.
Kletnie – miejscowość niedaleko zrujnowanego Stronia Śląskiego. Stamtąd także musieli uciekać powodzianie. Opuszczone domy nagle zaczęło obserwować kilku mężczyzn. Tym razem do kradzieży nie doszło. Do akcji w porę wkroczyła policja. Funkcjonariuszy zabrakło w Lądku-Zdroju, gdzie podczas powodzi złodzieje okradli jubilera.
Policja, a także wojsko regularnie przeczesują kolejne ulice. Oddziały prewencyjne wyposażone są w noktowizory. Nikt nie pozostanie bezkarny. Tylko że gdyby nie ludzkie świństwo, funkcjonariusze mogliby pracować nad umocnieniem wałów, ewakuować mieszkańców czy zwierzęta, dostarczać pomoc humanitarną, usuwać skutki powodzi. Ale nie. Przez szabrowników muszą pilnować opuszczonych domów, żeby ci, którzy stracili już wiele, nie zostali pozbawieni tego, co im jeszcze zostało.
Oni kopią dołek sami pod sobą. Jak można być szują, która żeruje na innych?
Ale jest też grupa ludzi, która zasługuje niemalże na publiczny lincz. Podczas gdy my jednoczymy się, żeby pomagać, oni szukają opcji, żeby dorobić się na ludzkiej krzywdzie. Internet zalewają już absurdalnie wysokie ceny wody, środków czystości, rękawiczek, czy żywności. Czyli wszystkiego, co potrzebne jest teraz powodzianom. I oni są gorsi od złodziei. Tamci myślą, że są nieuchwytni, działają nocą. Ci swoje ogłoszenia podpisują nazwiskiem. Patrzą w oczy ludziom, których jawnie okradają.
"Cena wody Cisowianka 10 zł z butelkę, 50 zł za zgrzewkę (6 butelek) lub 90 zł za dwie zgrzewki" – brzmiało jedno z dziesiątek albo setek ogłoszeń, które torpedują wiele grup ogłoszeniowych. Ci ludzie znaleźli się na dnie, ale zamiast w porę się obudzić i zacząć wygrzebywać z bagna własnej moralności, zaczęli kopać dołek i zapadają się jeszcze bardziej.
Czy naprawdę zmartwieniem premiera, który odbiera kolejne raporty dotyczące pękających wałów, zalań i ewakuacji, musi być alarmowanie UOKiK o nieuczciwym zawyżaniu cen? Przecież ludzkim gestem powinna być pomoc ludziom, którzy stracili wszystko, a nie próba dorobienia się na ich nieszczęściu. Tego uczyła nas też religia chrześcijańska, która przecież dalej jest w naszym społeczeństwie tak silna.
Kim jesteśmy i dokąd zmierzamy? Od początku powodzi jestem pełna podziwu dla tych, którzy rzucili wszystko, żeby pomóc innym. Chylą czoła przed wolontariuszami, żołnierzami i tymi, którzy organizują zbiórki. Przywracają mi wiarę w to, że człowiek człowiekowi wcale nie musi być wilkiem.
Ale później zderzam się z rzeczywistością i smutną prawdą dotyczącą ludzkiej natury. Niektórzy nawet w obliczu ogromnej tragedii będą szujami i nigdy się nie zmienią. I to właśnie dla nich budowany jest nowy krąg piekieł, o ile ono istnieje. A w tej chwili mam szczerą nadzieję, że tak.