Lech Sołuba zdobył sympatię widzów dzięki swojej niezapomnianej kreacji członka ekipy filmowej w scenie z "Ostatnią paróweczką hrabiego Barry Kenta". A przecież wraz z całym filmem Stanisława Barei pt. "Miś" wpisała się ona na stałe do kanonu polskiego kina.
Zmarły nie był jednak "aktorem jednej roli". Sołuba ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie w 1969 roku i od tego czasu związany był z prestiżowymi warszawskimi scenami – w tym z Teatrem Polskim i Teatrem Narodowym.
W ciągu swojej długiej kariery Lech Sołuba zagrał w kilkunastu filmach oraz serialach telewizyjnych, takich jak "Człowiek z żelaza", "Hydrozagadka", "Alternatywy 4" czy "Ranczo". Jego ostatnią rolą była postać Władysława Gomułki w filmie "Gierek".
Lech Sołuba zapewne pozostanie więc w pamięci widzów jako aktor, który potrafił łączyć komediowy talent z powagą ról dramatycznych. Jego śmierć to ogromna strata dla polskiej kultury filmowej i teatralnej.
Zobacz także