Wyobrażacie sobie sytuację, że z ustami pełnymi frytek zaczepiacie na ulicy Afroamerykanina i z uśmiechem pytacie o to, czy boi się linczu? Albo chrupiąc ze smakiem chipsy, zagadujecie przechodzącą Żydówkę, czy obawia się pogromu? Jeśli nie jesteście odklejonymi zwyrolami, to raczej nie. Tymczasem polityk PiS Dominik Tarczyński uznał, że to świetny pomysł, by zajadając się zapiekanką wypytywać przypadkowe kobiety o strach przed gwałtem. Nagranie z jego udziałem to coś więcej niż krindż.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dwóm młodym kobietom z Włoch, na których drodze los postawił w Polsce europosła Dominika Tarczyńskiego i jego światopoglądowego towarzysza, można tylko współczuć takiego pecha. Ich rosnący dyskomfort podczas rozmowy z politykiem jest ewidentny – z każdą sekundą coraz bardziej. I trudno im się dziwić w sytuacji, gdy bez żadnego trybu podchodzą do nich dwaj randomowi faceci i pytają, czy czują się tu bezpieczne. Kobiety odpowiedziały, że tak. Łaskawie nie dodały, że aż do tej chwili.
W toku prowadzonej po angielsku rozmowy okazało się, że kobiety na co dzień mieszkają w Rzymie, ale tam niestety czują się zagrożone. Kogo się boją? "Mężczyzn". Jednak ta odpowiedź nie zadowoliła pytających.
Zaczęli cisnąć, czy mężczyzn jako takich, czy jakichś poszczególnych typów mężczyzn, którzy pochodzą z różnych innych miejsc. Słowa "czarnoskórzy", "imigranci" lub "czarnoskórzy imigranci" nie padły, ale kto zna Tarczyńskiego, ten wie, do czego pije.
– Mężczyzn – powtórzyła jedna z kobiet, obrzucając "ankieterów", a potem kamerę, spojrzeniem z pogranicza niedowierzania i WTF. Dopytywana, czy ma na myśli Włochów, krótko potwierdziła.
Kobiety mówią, że boją się mężczyzn, ale Tarczyński chciał innej odpowiedzi
Tarczyński nie mógł zdzierżyć tej nieprawomyślnej odpowiedzi. Już przymierzał się do kolejnej porcji pytań, gdy wyraźnie zirytowana kobieta zapytała, czy w międzyczasie mogłaby zamówić jedzenie (ta żenująca scena rozgrywała się przy budce z zapiekankami).
Tarczyński usunął się z drogi do okienka, którą tarasował, by za chwilę zacząć obgadywać kobiety – dosłownie! – za ich plecami. Orzekł, że wcale nie boją się mężczyzn jako takich, tylko imigrantów z Afryki, ale boją się to powiedzieć. Bo tak.
Gdy towarzysz Tarczyńskiego zapytał potem kobiety, czy zgadzają się z nim, że imigracja z państw afrykańskich do Włoch zwiększa zagrożenie gwałtem, druga kobieta litościwie zaczęła tłumaczyć, że mijając obcych facetów na ulicy, nie może wiedzieć, skąd pochodzą – z Włoch, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii – wie tylko, że stanowią dla niej potencjalne niebezpieczeństwo.
Widząc, że nic tu dla siebie nie ugra Tarczyński, mlaskając nad zapiekanką, zapytał kobiety o opinię na temat premierki Włoch Giorgi Meloni. Gdy znowu usłyszał nieprawomyślną odpowiedź – a więc że Meloni "jest złą osobą, nietolerancyjną, rasistką, homofobką" – zaczął przedrzeźniać kobietę, patrząc na swojego kompana. Szczyt żenady nadal był jednak przed nim.
– A więc nie wiesz, kto gwałci? – rzucił kolejne protekcjonalne pytanie do kobiety Tarczyński. – Co masz na myśli? Nie rozumiem pytania. To wygląda tak, jakbyś chciał coś przez to powiedzieć – odparła. – Ona nie rozumie pytania – przedrzeźniał z pobłażaniem Tarczyński, oblizując palce.
Na koniec zapytał turystki z Włoch o to, kto wygra wybory w USA. – Oby Kamala – odpowiedziała jedna z kobiet. Tarczyński zaniósł się śmiechem. – No i proszę! – wykrzyknął ze złośliwym grymasem do kamery.
Tarczyński i turystki z Włoch. Dla skrajnej prawicy kobiety to rekwizyt
Ten filmik to kwintesencja tego, co jest nie tak z samozwańczymi obrońcami kobiet aka wannabe husarią. Kobiety chcą kupić jedzenie, ale nie mogą, bo na ulicy zaczepia je jakiś creep o niejasnych intencjach. Z bułą i serem w ustach, tonem lekkiej pogawędki o pogodzie, przywołuje przestępstwo z nienawiści do kobiet, jakim jest gwałt (bardzo taktownie).
A potem, gdy dostaje odpowiedzi, które mu się nie podobają – a więc, że kobiety boją się mężczyzn, po prostu mężczyzn – zamiast choćby próbować posłuchać i pomyśleć, drwi, wyśmiewa i lekceważy rozmówczynie, czyli stosuje przemoc werbalną. I to jeszcze w tak naładowanym emocjonalnie temacie, jak gwałt. Ale oczywiście to Dominik Tarczyński zna się na tym najbardziej, włącznie z tym, że siedzi w głowie rozmówczyń i wie lepiej, niż one same, co myślą.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kobiety są bowiem dla skrajnych prawicowców tylko ruchomymi rekwizytami. Jak widać na filmie z Tarczyńskim, ich zdanie w ogóle się nie liczy. Mają dawać europosłowi PiS i jemu podobnym podkładkę do agresji wobec innych mężczyzn – nie sprawców przestępstw, ale grupy jako takiej.
A gdy kobiety odmawiają uczestnictwa w tak rozpisanym scenariuszu, stają się obiektem drwin. Tacy to obrońcy, taka to husaria. Gdy słyszą, że w Polsce lwia część gwałcicieli to Polacy i katolicy, zatykają uszy i zaczynają krzyczeć. W tej całej awanturze nigdy nie chodziło bowiem o kobiety.
Z jednej strony wolałam, gdy Tarczyński kłamał, że jako pomocnik czarownika egzorcysty podczas rytuałów na własne oczy widział osoby plujące gwoździami. Było to mimo wszystko mniej pogardliwe i absurdalne niż to, co widać w nowym nagraniu. Z drugiej strony jestem mu wdzięczna za to, że obnażył arogancką, samozadowoloną i upaćkaną serem twarz rzekomych obrońców kobiet. Smacznego, panowie.