W stolicy trwa spór o 11 listopada. Warszawski ratusz w tym roku odmówił stowarzyszeniu Marsz Niepodległości pozwoleń na zorganizowanie 11 listopada zgromadzeń na trasie od ronda Dmowskiego do Stadionu Narodowego. Narodowcy zapowiedzieli walkę o swoje flagowe wydarzenie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
11 listopada zbliża się wielkimi krokami. Warszawa po raz kolejny musi zmierzyć się z kontrowersjami związanymi z organizacją Marszu Niepodległości. W tym roku warszawski ratusz odmówił stowarzyszeniu Marsz Niepodległości zgody na zorganizowanie zgromadzeń na tradycyjnej trasie od ronda Dmowskiego do Stadionu Narodowego.
Decyzja ta wywołała ostry sprzeciw organizatorów, którzy zapowiedzieli odwołanie się do sądu, co jest kolejnym rozdziałem napiętej historii wydarzenia, które od lat dzieli Polaków na mniej i bardziej "polskich".
Atmosfera Marszu: Patriotyzm czy ekstremizm?
Marsz Niepodległości, który pierwotnie miał na celu uczczenie odzyskania przez Polskę niepodległości, stał się w ostatnich latach miejscem, gdzie niejednokrotnie pojawiają się skrajnie prawicowe hasła. Mimo że większość uczestników to ludzie, którzy chcą w sposób pokojowy celebrować patriotyzm, wydarzenie bywa wykorzystywane przez ekstremistów. W trakcie poprzednich marszów wielokrotnie dochodziło do skandowania rasistowskich i homofobicznych haseł oraz prezentowania kontrowersyjnych symboli, takich jak krzyże celtyckie, które są znakami supremacji białej rasy.
Wśród negatywnych incydentów, które pozostawiły trwały ślad w pamięci opinii publicznej, była m.in. "Bitwa o Empik" z 2020 roku, kiedy to uczestnicy marszu zdewastowali jedną z księgarni, rzucając w nią odpalone race. Organizatorzy wydarzenia od lat mierzą się z zarzutami o promowanie nienawiści, choć wielu uczestników podkreśla, że biorą udział w marszu wyłącznie z potrzeby manifestacji patriotyzmu.
Powody odmowy ratusza
Decyzja ratusza o niewydaniu zgody na zgromadzenie wynika z kilku formalnych przyczyn. Ratusz zauważył, że stowarzyszenie Marsz Niepodległości złożyło kilka podobnych zawiadomień, różniących się jedynie datą rozpoczęcia, co miało utrudniać innym organizatorom zorganizowanie zgromadzeń w tym samym czasie.
"Organizator złożył kolejne, praktycznie tożsame w treści zawiadomienia, różniące się jedynie początkową datą planowanej aktywności" – wyjaśnił ratusz w komunikacie.
Kolejnym problemem, który podkreślił urząd, była długość trwania zgromadzenia. Marsz miał trwać od 28 października do 12 listopada, co stanowiło poważne wyzwanie dla miasta i mogło doprowadzić do paraliżu komunikacyjnego. "Organizacja zgromadzenia w przyjętej przez organizatora formule (...) doprowadzi do paraliżu komunikacyjnego znacznej części Warszawy, co z kolei spowoduje zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców" – poinformował ratusz.
Sądowy spór na horyzoncie
Pomimo decyzji ratusza, stowarzyszenie Marsz Niepodległości zapowiedziało odwołanie się do sądu. – Stowarzyszenie Marsz Niepodległości będzie odwoływać się od decyzji uderzającej w wolę dziesiątek tysięcy patriotów chcących 11 listopada świętować odzyskanie niepodległości w Warszawie – oświadczył rzecznik stowarzyszenia, Aleksander Kowaliński.
Marsz od lat odbywał się jako wydarzenie cykliczne, jednak w 2024 roku, wojewoda mazowiecki odmówił przyznania zgody na taką formę zgromadzenia. Decyzja ta może być kluczowa w dalszym rozwoju wydarzeń, gdyż w poprzednich latach organizatorzy korzystali z tego przywileju, aby zagwarantować sobie możliwość przeprowadzenia marszu w strategicznym punkcie Warszawy.
Śledztwa wokół "przywódców" Marszu Niepodległości
Nie jest to jedyny problem, z którym borykają się organizatorzy. W tle marszu toczą się dochodzenia prowadzone przez prokuraturę, dotyczące przestępstw popełnionych podczas wcześniejszych edycji. W 2018 roku, w trakcie Marszu Niepodległości, doszło do incydentów związanych z przemocą oraz groźbami karalnymi, co wzbudziło zainteresowanie organów ścigania. W ostatnich miesiącach, w związku z prowadzonym śledztwem, policja przeszukała siedzibę stowarzyszenia oraz dom byłego przewodniczącego Roberta Bąkiewicza.
Śledczy przeanalizowali nagrania, na których zarejestrowano, jak członek straży marszu wyrażał groźbę karalną wobec innej osoby. Dochodzenie dotyczy również treści haseł widocznych na transparentach i skandowanych przez uczestników wydarzenia, które mogły naruszać prawo.
Choć decyzja ratusza o odmowie zgody na marsz w obecnej formie sprawiła, że wiele osób odetchnęło z ulgą, organizatorzy zapowiedzieli, że nie zamierzają łatwo się poddać. Stowarzyszenie Marsz Niepodległości za pomocą mediów społecznościowych zapowiada walkę o wydarzenie, które planują zorganizować tak, jak dotychczas, czyli pod szyldami nienawiści, ksenofobii, homofobii i rasizmu.