Jarmarki bożonarodzeniowe to nieodłączny element oczekiwań na święta. Większe lub mniejsze imprezy organizowane są w zasadzie w całym kraju. Jednak idąc na taką imprezę w Warszawie, Gdańsku, Krakowie czy Wrocławiu trzeba mieć portfel wypchany pieniędzmi. Albo bardzo dobry termos…
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W piątek 29 listopada rozpoczęły się jarmarki w Krakowie i Wrocławiu. Tydzień wcześniej zabawa ruszyła w Gdańsku. Tym samym smakołyków można już próbować na wszystkich najsłynniejszych jarmarkach w Polsce, choć nie będzie to tania rozrywka. Mistrzami cen wydają się Wrocław i Kraków, ale każdy z jarmarków zaskakuje na swój sposób.
Jarmark w Gdańsku najlepszym w Europie. Jeśli dobrze to zaplanujesz, nie wydasz majątku
Jednak, żeby spróbować tamtejszych przysmaków, trzeba zaplanować nieco większe wydatki. Dla przykładu, pajda chleba kosztuje tam 30 zł. Warto jednak dodać, że nie jest to zwykła kromka chleba posmarowana zwierzęcym tłuszczykiem. Całość może nieco przypominać zapiekankę za sprawą podłużnego kształtu, a także gorącej cebulki i dodatku smażonej kiełbasy. Dla porównania, w Warszawie za klasyczną wersję, czyli kawałek chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym trzeba zapłacić 25 zł.
Gdańsk słynie także z dużego wyboru dań międzynarodowych. Węgierskiego langosza można tam kupić za 18-32 zł, a ostateczna cena zależy od liczby i rodzaju dodatków. Kanapka z krewetkami to natomiast wydatek na poziomie 35 zł. Grzańca można się napić już za 16 zł, a oscypka z grilla z żurawiną schrupiecie za 6 zł. Do wyboru jest też wiele innych dań, np. kiełbasa z grilla za 20 zł.
Jarmark w Warszawie z wygórowanymi cenami
Choć jarmark w Warszawie jest zaledwie cieniem tego w Gdańsku, nie wpływa to na obniżenie cen. Jak już wspomnieliśmy, skromna pajda chleba ze smalcem i dodatkami kosztuje 25 zł. Oscypek z żurawiną to natomiast wydatek na poziomie 8 zł. Klasyczną zapiekankę można natomiast zjeść za 30-35 zł. Kiełbasa z grilla kosztuje natomiast 40 zł.
A jeżeli myślicie o deserze, możecie sięgnąć po hiszpańskie churros w cenie od 25 zł. Druga opcja to popularny na jarmarkach kurtosz za 25 zł lub 30 zł, jeżeli ma być podany z nutellą. A co z popularnymi grzańcami? W Warszawie trzeba za nie zapłacić minimum 25 zł.
Jarmark we Wrocławiu królem wysokich cen? Poczekajcie, aż zobaczycie szaszłyka
Jarmark we Wrocławiu, choć nie doczekał się wspomnienia w zagranicznych mediach, także nie zamierza obniżać cen. Szczytem ekstrawagancji może być zamówienie tutaj szaszłyka, którego cena to 55 zł. Tyle samo trzeba zapłacić za golonkę. A co z innymi daniami?
Tutaj również można spróbować węgierskiego langosza. Jego najbardziej tradycyjną wersją jest ta ze śmietaną, żółtym serem i czosnkiem. Na wrocławskim Rynku za taką przyjemność trzeba zapłacić 35 zł, czyli ok. 10 zł więcej niż w Gdańsku. Zawsze można też spróbować pierogów. Porcja siedmiu sztuk kosztuje 34 zł. Wrocław wypada najlepiej pod względem oscypków, bo za sztukę trzeba tam zapłacić 5 zł.
W ofercie jednego z domków jest także tradycyjna pajda chleba. Patrząc na nagranie tiktokera @miejscawewrocławiu wygląda ona nieco bardziej ubogo od tej z Gdańska, ale lepiej od wersji warszawskiej. Cena jednej porcji to 20 zł.
A co ze słodyczami? Tu znów uwadze poleca się kołacz. Tym razem jego cena to 21-24 zł. Za suchego gofra trzeba zapłacić 12 zł, taki z bitą śmietaną kosztuje 20 zł, a porcja z bitą śmietaną i owocami to wydatek na poziomie 29 zł. A jeśli jarmark, musi być też grzaniec. Za tego wrocławskiego trzeba zapłacić 20 zł. Dodajmy, że jest on serwowany w oryginalnym kubeczku w kształcie buta.
Jarmark w Krakowie także nie grzeszy niskimi cenami
Podobnie jak w pozostałych miastach, tu także pojawiła się pajda chleba ze smalcem. W wersji podstawowej trzeba zapłacić za nią 20 zł, ale można ją także rozbudować. Za dodatkowe 12 zł pojawi się na niej smażona kiełbaska, a dzięki kolejnym 8 zł również smażona cebulka. Jest zatem drożej niż w Gdańsku. Jeżeli zmarzniecie, możecie ogrzać się przy porcji gorącej zupy w cenie od 15 do 30 zł. Szaszłyka można tam zjeść za 40 zł.
W kwestii słodyczy, owoce w czekoladzie można kupić za 25 zł od porcji. W ofercie są także kurtosze, które pod Wawelem można kupić za 25-30 zł. Słynny oscypek, a w zasadzie serek górski z żurawiną kosztuje tu 9 zł. W kwestii grzanego wina ceny zaczynają się od 25 zł, a kończą na 45 zł.
Jak widać, żaden z polskich jarmarków nie rozpieszcza turystów. Najbardziej przyjazna cenowo wydaje się impreza w Gdańsku, gdzie rzeczywiście można zjeść smacznie i w rozsądnej cenie.
Ale pamiętajmy, że na jarmarkach można kupić nie tylko jedzenie i napoje. Nie brakuje tam także stoisk ze słodyczami, czy ręcznie robionymi ozdobami świątecznymi. I to właśnie te ostatnie w połączeniu z licznymi dekoracjami sprawiają, że na tego typu imprezach można poczuć ducha świąt.