Gdyby trzymać się konwencji wyznaczonej przez Zbigniewa Ziobrę, który rządzących nazwał niedawno "fujarami", dziś musielibyśmy napisać, że dalej próbuje "zgrywać twardziela". Ziobro po utracie immunitetu zachowuje się jak filmowy bohater z "Psów" Pasikowskiego. Odgraża się, że jeszcze tu wróci i wtedy on będzie rozliczał.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Przyjdzie czas, kiedy to my będziemy ich rozliczać – odgraża się Zbigniew Ziobro. –Mogą mnie zamknąć, ale na pewno mnie nie złamią – dodaje. Przestał też nazywać ekipę rządzącą "fujarami". Teraz uważa, że to "zorganizowana grupa przestępcza".
Jeszcze niedawno Ziobro z uśmiechem na twarzy z mównicy sejmowej krzyczał do polityków dzisiejszej koalicji rządzącej: "Mam nadzieję, że nie okażecie się fujarami, jak w przypadku głosowania nad Trybunałem Stanu".
Oni w końcu nie okazali się "fujarami", Ziobro postanowił więc zagrać jeszcze większego twardziela. Po głosowaniu mówił dziennikarzom, że ostatnio zmagał się z "trochę groźniejszym przeciwnikiem" niż komisja ds. Pegasusa.
– Nazywała się Kostucha. (...) Jeżeli ktoś myśli, że mnie zastraszy doprowadzeniem albo aresztem czy tego typu bajerami, no to się myli – zapewniał. Dodał, że jeśli miałby zostać aresztowany "na miesiąc, dłużej, krócej – to kiedyś minie".
Zaczął się też odgrażać. – Przyjdzie czas, kiedy to my będziemy ich rozliczać – wypalił. Jego słowa do złudzenia mogą przypominać pewną słynną scenę z "Psów" Pasikowskiego.
Były minister zasłania się Trybunałem
Ziobro dodawał również, że nie stawiał się przed komisją ds. Pegasusa, bo Trybunał Konstytucyjny zakwestionował jej działanie. Twierdził, że nawet gdyby usprawiedliwił swoją nieobecności przed komisją, "stanąłby w poprzek orzeczeniu TK" i "wykonywałby polecenie Donalda Tuska".
– Tak się nigdy nie stanie z mojej strony. Mogą mnie zamknąć, ale na pewno mnie nie złamią – zapewniał Ziobro. Dodajmy tylko, że orzeczenie TK w sprawie komisji nie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw i nie respektują go sądy.
Były minister dodał też, że Tusk jest "szefem zorganizowanej grupy przestępczej", gdyż "w sposób nielegalny przejął Prokuraturę Krajową". A prokuratora krajowego Dariusza Korneluka powołał ze strachu.
– Premier zrobił to ze strachu, dlatego, że prokuratura pod kierownictwem prokuratora krajowego Barskiego prowadziła intensywne śledztwo, które doprowadziłoby z całą pewnością do zarzutów dla pana Sienkiewicza, wiele wskazywało też, że wobec pana premiera Donalda Tuska – twierdzi Ziobro. Szczegółów rzekomego śledztwa nie ujawnił.
Komisja śledcza ds. Pegasusa od miesięcy próbowała przesłuchać Ziobrę. Były minister był wzywany czterokrotnie, ale nie stawił się na żadne z posiedzeń. Dwukrotnie usprawiedliwiał nieobecność zwolnieniem lekarskim. Następnie komisja otrzymała opinię biegłego, który stwierdził, że Ziobro może składać zeznania.
Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka zapowiedziała wówczas, że przesłuchanie Ziobry zgodnie z wytycznymi przekazanymi przez biegłego lekarza będzie miało skróconą formułę. Ziobro odpowiedział na to w mediach społecznościowych, twierdząc, że "żaden biegły" go nie badał, ani z nim nie rozmawiał.