Sigma zostało Młodzieżowym Słowem Roku 2024. Plebiscyt znów ma ten sam problem, co w poprzednich latach, ale tym razem słówko wywodzące się wprost z manosfery wygrało. Jeszcze bardziej zaskakuje mnie to, że używają go dzieciaki, choć totalnie nie mają pojęcia, co tak naprawdę oznacza.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Już przestało mnie dziwić, że internauci używają modnych słów i memów w nietrafionych kontekstach. Klasyczny przykład to "POV", który w 99 proc. przypadków jest źle używany, bo chodzi o pokazanie czegoś z perspektywy pierwszej osoby, a nie dowolnej sytuacji.
W zeszłym roku plebiscyt PWN wygrało słówko "rel", które do dziś w komentarzach jest pisane zamiast "real" tudzież "fr", a powinno się go używać inaczej. Nawet w opisie nominowanych słów w plebiscycie miało nie do końca poprawną definicję. Język internetu jest jednak płynny i nie ma sztywnych reguł, więc mogę tylko westchnąć i napisać: bruh...
Była Julka, łymyn, a teraz jest sigma. Wszystkie te "młodzieżowe" słowa mają jeden punkt wspólny
Z sigmą sprawa jest inna, ale nie do końca nowa. Już w poprzednich latach PWN zmagało się z kontrowersjami. W 2020 roku teoretycznie wygrała Julka, ale jury się z tego wycofało. W 2022 roku wśród nominowanych pojawiło się określenie "łymyn", które używa się w pogardzie dla kobiet. Teraz wygrała sigma i to nie jest sigma moment. Wszystkie te zwroty mają jeden wspólny mianownik: wywodzą się mizoginistycznych subkultur.
Ludzie lubią przypinać sobie łatki i jest sporo nowoczesnych określeń na różne typy ludzi. Jest ich bez liku. Najczęściej biorą się od imion. W Polsce to np. wspomniana Julka, Grażyna, Janusz, Seba, Oskarek czy Karyna. W Stanach mamy np. Karen, Chada (który wyewoluował w gigachada) czy Stacy (damska wersja Chada). Każde oznacza co innego i bez problemu sobie je rozszyfrujemy w sieci.
Sigma ma nieco inne źródło swojej nazwy. To kolejna literka z greckiego alfabetu na określenie pewnego typu osobowości. Samca alfa kojarzą wszyscy. W ostatnich latach doszły też inne nieoficjalnie rodzaje facetów np. beta, zwany też betabankomatem. Kiedyś by się powiedziało, że to pantofel, który jest wykorzystywany finansowo przez kobietę, ale tego nie dostrzega lub to wypiera.
Na Wykopie wykluło się nawet powiedzenie, że "alfa szmaci, beta płaci" zgodnie z typowo incelską wizją świata, w którym kobiety są utrzymywane przez przeciętnych gości, bety, by na koniec i tak polecieć w ramiona typa alfa (lub gigachada), czyli faceta, który wygrał na loterii genowej swój atrakcyjny wygląd i zmienia partnerki jak rękawiczki. I tak się kreci w kółko.
Kim tak naprawdę jest sigma? To nie tylko człowiek odnoszący sukcesy, ale też narcyz, który idzie po trupach do celu
Gdzie tutaj sigma? Stoi sobie gdzieś z boku z szelmowskim uśmiechem, bo wie, jak to wszystko działa. Najbliżej mu do alfa, ale nie jest typową duszą towarzystwa czy przebojowym chłopakiem. To ktoś w typie "samotnego wilka", może być nawet introwertykiem, ale nie ma przy tym problemów z wyrywaniem kobiet czy odnoszeniem sukcesów w różnych sferach życia.
"W jego słowniku 'sukces' i 'samodoskonalenie' (psychiczne, fizyczne, emocjonalne, a w niektórych przypadkach również duchowe) w ogóle mają kluczowe znaczenie i są wartościami nadrzędnymi. Ideałem jest natomiast tak zwany 'grindset', czyli stan umysłu, w którym nie ma rzeczy niemożliwych, a pokonanie swoich wszelkich lęków i słabość nie różni się poziomem trudności od wstania z łóżka" – czytamy dalej.
Nie każdy chce być samcem alfa, bo nie każdy ma do tego predyspozycje, tymczasem właśnie bycie sigmą wydaje się być w zasięgu ręki. Stąd wielu młodych mężczyzn pretenduje do tego miana lub uważa po przeczytaniu tego opisu, że to "literalnie ja". Nie jest to więc jakiś nowy, niszowy "gatunek" człowieka, bo te cechy mogą pasować do wielu osób.
Problem w tym, że sigmy owszem, mogą być lepsi i inteligentniejsi od innych i świadomie bądź też nie, tego nadużywają. W dążeniu do samodoskonalenia (zwłaszcza czytając niektórych internetowych guru) i odnoszenia sukcesów mogą być tak zapatrzeni w siebie i egoistyczni, że mają gdzieś potrzeby i uczucia innych ludzi i ich po prostu po drodze krzywdzą. Zwłaszcza kobiety, które traktują podobnie jak samce alfa.
Archetypem sigmy znanym z memów jest Patrick Bateman (grany przez Christiana Bale'a) z filmu "American Psycho". Bogaty, przystojny, narcystyczny, próżny samotnik, który pustkę w życiu (ale nie tylko) wypełnia mordowaniem ludzi. Jest tak pewny siebie i swojego światopoglądu, że nie ma zbytnich wyrzutów sumienia. Po prostu sigma.
To określenie jednak nie wzięło się z filmu Mary Harron (mało samozwańczych sigm wie, że ich ulubiony film nakręciła kobieta) i nie dotyczy tylko seryjnych morderców, ale jest prawdopodobnie wytworem skrajnie prawicowego blogera i aktywisty Theodore'a Roberta Beale'a, znanego również pod pseudonimem Vox Day, który po raz pierwszy użył tego terminu i opisał go w styczniu 2010 roku.
W Młodzieżowym Słowie Roku znów przebiło się słowo ze skrajnej prawicy. I nic z tym nie da się zrobić
Wiedząc o tym wszystkim i słysząc, że dzieciaki na wypracowaniach w szkole piszą o sigmach (potwierdzone info) lub mówią tak na siebie wzajemnie, reagowałem klasycznym "WTF". Oczywiście nie mają bladego pojęcia, skąd to się wzięło, podejrzewam, że nawet jeszcze nie do końca, by to zrozumieli, bo skomplikowana dynamika związków damsko-męskich dopiero przed nimi.
Zresztą nawet PWN w swojej definicji nie wspomina o genezie sigmy, bo jak widać, trudno to streścić w jednym zdaniu, ale może jury się do tego też nie dokopało. To, o czym wcześniej pisałem, zostało rozmyte w sieci i obecnie sprowadza się bardziej do słowa "wygryw", które przed laty królowało na różnych dziwnych forach.
"Określenie osoby odnoszącej sukcesy, pewnej siebie, wybitnej, którą można podziwiać. Sigma jest 'samotnym wilkiem', przekonanym o swej nieprzeciętności, ale się z tym nie afiszuje. Ustala zasady, których bezwzględnie przestrzega. Słowo występuje też w połączeniach, np. skibidi sigma, sigma rizz, które wzmacniają jego pozytywny wydźwięk" – podaje PWN na swojej stronie.
Sigma wywodzi się z szeroko pojętej manosfery (nie chodzi tutaj tylko o skrajną prawicę w sensie politycznym lub religijnym, ale bardziej bańki internetowe z antyfeministycznymi, rasistowskimi i seksistowskimi poglądami), podobnie jak wiele innych popularnych zwrotów, o których tutaj wcześniej była mowa. A jest o ich o wieeeele więcej, więc przy kolejnych latach plebiscytu będzie z czego wybierać.
To sytuacja bez dobrego rozwiązania, bo przecież wiecznie nie można banować słów, zwłaszcza wtedy, gdy są w naprawdę powszechnym użyciu. I jest mnóstwo określeń, których etymologia jest kontrowersyjna, a i tak się ich używa. To raczej "ciekawostka" jak oderwana od rzeczywistości narracja przebija się z mizoginistycznych forów i blogów oraz kształtuje mainstream i nic z tym nie da się zrobić.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.