– Myślę, że nasz premier gra długofalowo. Robi teraz łaskę dla PiS, bo ma nadzieję, że PiS wróci do władzy. I może to być nawet PiS bez Kaczyńskiego, ale właśnie chodzi o tę generację PiS, do której należy pan Romanowski – komentuje w rozmowie z naTemat Endre Bojtár, redaktor naczelny liberalnego tygodnika "Magyar Narancs". 19 grudnia, gdy dowiedzieliśmy się o azylu dla Marcina Romanowskiego, na Węgrzech też był to temat nr 1. – Wieczorem to był breaking news. Od tamtej pory próbujemy analizować sytuację. Jest wiele rzeczy, których naprawdę nie rozumiemy – mówi Viktória Serdült, dziennikarka węgierskiego portalu hvg.hu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– To jest bardzo świadomy polityczny krok Viktora Orbána. Wykalkulowany i wyrachowany z myślą o następnych latach. Myślę, że nasz premier gra długofalowo – komentuje w rozmowie z naTemat Endre Bojtár, redaktor naczelny liberalnego tygodnika "Magyar Narancs".
Tłumaczy, że Orbán chce stworzyć globalny związek sił skrajnie prawicowych i otwarcie o tym mówi.
– On kalkuluje, że te siły wszędzie dojdą kiedyś do władzy. Zarówno w instytucjach unijnych, jak i w poszczególnych krajach. I przygotowuje się na ten moment, który moim zdaniem nigdy nie przyjdzie. Ale te kalkulacje nic go nie kosztują. I myślę, że w przypadku Marcina Romanowskiego robi teraz łaskę dla PiS, bo ma nadzieję, że PiS wróci do władzy. I może to być nawet PiS bez Kaczyńskiego, ale właśnie chodzi o tę generację PiS, do której należy pan Romanowski – uważa.
Viktória Serdült, dziennikarka węgierskiego portalu hvg.hu, uważa, że równie dobrze ze strony Orbána może chodzić o grę o władzę. I przypomina, że Węgry są obecnie jedynym państwem członkowskim objętym procedurą art. 7.
– A rząd węgierski często napomykał o "podwójnych standardach" ze strony Komisji Europejskiej. Minister Gergely Gulyás we wczorajszym wywiadzie powiedział także, że "Polska stoi w obliczu kryzysu praworządności". Jeśli sprawa trafi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, ten będzie musiał zbadać, czy w Polsce obowiązuje praworządność. To może być kolejny cel węgierskiego premiera – mówi w rozmowie z naTemat.
Czytaj także:
Jak sprawę Romanowskiego traktują węgierskie media
Przypomnijmy, wiadomość gruchnęła 19 grudnia. Tego dnia Marcin Romanowski odnalazł się na Węgrzech. Jak mówi Viktória Serdült wieczorem był to temat numer 1 w węgierskich mediach. I cały czas jest. – Jest wiele rzeczy, których nie rozumiemy. W sobotę Orbán będzie miał doroczną konferencję prasową. Spodziewamy się na niej wielu pytań – mówi.
Jak azyl dla Romanowskiego przedstawiają węgierskie media?
– Proorbánowskie media uznały, że Polska jest krajem, w którym nie można oczekiwać sprawiedliwego procesu sądowego, ale niezależne media traktują tę wiadomość jako nowy przykład odejścia Orbána z Europy i praworządności – mówi naTemat Gábor Horváth z opozycyjnego dziennika "Népszava".
– Fakt, że Romanowski jest jak dotąd jedynym obywatelem Polski ubiegającym się o azyl, sugeruje, że jego sprawa jest wyjątkowa i została rozstrzygnięta na najwyższym możliwym szczeblu w Budapeszcie – zauważa.
Czy są zaskoczeni azylem dla Romanowskiego?
Orbán, Romanowski i Kościół. "Jest wspólnota ideologiczna"
Endre Bojtár mówi, że po tym, jak schronienie na Węgrzech znalazł Daniel Obajtek, właściwie nie powinien być już zaskoczony tym, co stało się teraz.
– To jest niesamowita bezczelność Orbána, bo czegoś takiego nikt by się nie spodziewał. On jest teraz o krok przed wszystkimi. Nikt w UE czegoś takiego by nie zrobił. Myślę, że w Polsce też jest szok. I to też jest siła Orbána, że może zaskoczyć. Ten gest to też prowokacja nie tylko wobec rządu Donalda Tuska, ale również Unii Europejskiej, która niestety połknie ją, jak dużo poprzednich prowokacji, bez żadnej konkretnej odpowiedzi – mówi.
Wskazuje też na inne przyczyny, dla których przywódca Węgier mógł zdecydować się na taki gest.
– Uważam, że azyl dla pana Romanowskiego to również ukłon wobec katolików. Bo o ile się zorientowałem z waszych mediów, to był on działaczem Opus Dei. Nie ma na to dowodów na to, ale sądzę, że Orbán chce też utrzymać dobre kontakty z tą częścią Kościoła katolickiego – uważa węgierski dziennikarz.
– Poza tym jest między nimi jakaś wspólnota ideologiczna. Romanowski wygląda na sympatycznego człowieka dla środowiska Orbána. Myślę jednak, że główny motyw jest taki, aby utrzymywać i wzmocnić kontakty z przyszłą władzą Polski. Zwłaszcza że z powodu orientacji prorosyjskiej naszego rządu w ostatnich latach te kontakty się zachwiały – komentuje.
Były premier Macedonii i Romanowski – dwa azyle na Węgrzech
Orbán już raz tak się zachował. I dziś na Węgrzech wszyscy porównują obie sprawy.
– Nie wiadomo jeszcze, kiedy i jak Romanowski przybył na Węgry, ale ta sprawa wykazuje wiele podobieństw do sprawy Nikoły Gruewskiego z 2018 roku – mówi Viktória Serdült, dziennikarka węgierskiego portalu hvg.hu.
Nikoła Gruewski, były premier Macedonii w latach 2006-2018 również uzyskał azyl polityczny na Węgrzech po tym, jak został skazany w swoim kraju i uciekł z Macedonii przed karą dwóch lat pozbawienia wolności za nadużycie władzy.
– Przeszmuglowano go nawet na Węgry przez połowę Bałkanów samochodem z węgierskimi tablicami rejestracyjnymi. Ale Romanowski jest obywatelem kraju UE i nie został jeszcze skazany – przypomina Gábor Horváth.
W tamtej sprawie chodziło o zarzuty korupcyjne związane z zakupem luksusowego, kuloodpornego mercedesa, który był wart ok. 600 tys. euro i został kupiony ze środków publicznych od firmy faworyzowanej przez Gruewskiego.
– Gra Orbána w pewnym sensie wówczas się opłaciła, ponieważ po rządach socjalistycznych w Macedonii prawicowa partia Gruewskiego WMRO-DPMNE znowu doszła w Macedonii do władzy. Były premier nie miał w tym dużej roli, ale jego ugrupowanie uznało wartość tego gestu. Orbán dobrze to wtedy skalkulował. Przez Gruewskiego inwestował w tę partię – mówi Endre Bojtár.
Zakłada, że Gruewski nadal może być w Budapeszcie, ale tego nikt nie wie.
Co z Romanowskim na Węgrzech? "Orban może pomóc założyć mu firmę"
Na co Romanowski może liczyć ze strony Orbána?
– On może mu zapewnić dochody. Może pomóc założyć jakąś niby firmę. Tak, jak było w przypadku premiera Macedonii. Gruewski założył firmę. Żył jak król na wygnaniu, czyli skromnie – mówi Endre Bojtár.
Wskazuje jednak na pewną różnicę między Macedończykiem a Polakiem. Co pokazuje, że dziś w grze Orbána były wiceminister sprawiedliwości może odgrywać istotną rolę.
– Romanowski może mieć jakąś przyszłość polityczną, a sam Gruewski raczej nie. Polityk PiS to młody, ambitny, człowiek, który ma przed sobą całe życie. A przez Opus Dei może mieć związki poza Polską – zauważa.
Z kolei sam Orbán jawi się niczym ostatni obrońca chrześcijańskiej kultury w Europie.
– Kiedyś był gorliwym ateistą, a teraz jest kalwinistą. Dobrze nauczył się, jak wykorzystać religijność, i przede wszystkim Kościół katolicki do swoich politycznych celów. I to z całkowitą zgodą obu kościołów i z ich podporządkowaniem jemu – zauważa naczelny ""Magyar Narancs".
Czytaj także:
Relacje Tuska i Orbána. "Sprawa Romanowskiego to wisienka na torcie"
W tym wszystkim zostają jeszcze relacje z Donaldem Tuskiem. Że azyl dla Romanowskiego to akt wrogi wobec niego, nie trzeba mówić. Pytanie, co dalej?
Viktória Serdült przypomina, że nie zawsze tak było.
– Relacje Donalda Tuska i Viktora Orbána nie zawsze były tak napięte. Obaj byli blisko nie tylko zawodowo. Po zwycięstwie Orbána w 2010 roku jego pierwsza zagraniczna – w zasadzie pierwszego dnia jego urzędowania – zaprowadziła go do Warszawy, aby spotkać się z Tuskiem. W 2014 roku byli nawet razem na koncercie w Akademii Muzycznej w Budapeszcie. Łączy ich wspólna miłość do piłki nożnej. Zabawne, że nawet na listopadowym spotkaniu EPC w Budapeszcie Orbán oprowadzał go po Puskás Aréna – opowiada.
W ciągu ostatnich dwóch lat mocno się to zmieniło.
– Moim zdaniem ostateczny rozłam nastąpił wraz z wyjściem Fideszu z Europejskiej Partii Ludowej i agresją Rosji na Ukrainę. Przyjazne nastawienie Węgier do Moskwy było dla Polski przesadzone i gdy pojawiła się okazja, Tusk zaprosił do EPP rywala Orbána, Petera Magyara. Od tego czasu obaj politycy toczą otwartą wojnę – przypomina dziennikarka.
– Sprawa Romanowskiego to wisienka na torcie, choć trudno w tej chwili zobaczyć, co rząd węgierski chce z tego wyciągnąć. Na podstawie komentarzy władz węgierskich wydaje mi się wysoce nieprawdopodobne, aby Romanowski został poddany ekstradycji do Polski. Gdyby tak było, nie przyznaliby mu azylu politycznego – co jest prawie niespotykane wśród państw członkowskich UE – podsumowuje.