Zimowe Tatry bywają piękniejsze niż letnie, ale są też znacznie bardziej niebezpieczne. Przekonał się o tym turysta, który po drobnym wypadku na Rysach miał problemy z powrotem w bezpieczne miejsce. Z pomocą ruszyli ratownicy TOPR, ale i grupa na Facebooku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tatromaniacy to jedna z większych grup poświęconych tatrzańskim wędrówkom na Facebooku. Na co dzień pojawiają się tam głównie wpisy ze zdjęciami ze szlaków, pytania o aktualne warunki, czy prośby o porady sprzętowe. W niedzielny wieczór było jednak inaczej. Właśnie wtedy jeden z użytkowników poinformował, że nie może skontaktować się z kolegą, który ruszył na samotną wycieczkę w Tatry.
Turysta zaginął w Tatrach. Reakcja internautów była niesamowita
W niedzielę późnym wieczorem na grupie Tatromaniacy pojawił się wpis zaniepokojonego użytkownika. Arkadiusz informował, że nie może skontaktować się z kolegą, który tego dnia ruszył na Rysy. Z mężem kontaktu nie miała także żona. Pytał więc użytkowników, czy czegoś nie wiedzą.
Szybko pojawiły się informacje, że na parkingu stoi samochód, który należy do mężczyzny. Równocześnie internauci zaczęli patrzeć na kamerę TOPR pokazującą obraz znad Morskiego Oka. Widać na niej było światło latarki w okolicy Rysów.
O całej sprawie rodzina poinformowała także ratowników. To oni najpierw zauważyli światło na Rysach, a później wysłali tam najpierw drona, a później ratownika, który pomógł mężczyźnie bezpiecznie zejść ze szczytu.
Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!
Nocna akcja TOPR na Rysach. Turysta miał drobny wypadek i zgubił telefon
Dlaczego mężczyzna nie odbierał telefonu, kiedy dzwoniła do niego żona i kolega? Okazało się, że go zgubił. Z tego samego powodu nie mógł wezwać na pomoc ratowników. Ci zostali na szczęście zaalarmowani przez innych.
Jak poinformował PAP dyżurny ratownik TOPR, okazało się, że mężczyzna najpierw upadł, a później znalazł się w trudnym terenie i nie był w stanie samodzielnie kontynuować wędrówki. W ustaleniu jego lokalizacji pomógł dron, a wcześniej uwagę ratownika stacjonującego nad Morskim Okiem zwróciło nieruchome światło latarki w rejonie Buli pod Rysami.
Ostatecznie pomoc przyszła na czas. Ratownicy pomogli mężczyźnie zejść do Zakopanego, a akcja zakończyła się ok. godziny 5:00 rano w poniedziałek. Na szczęście turysta nie odniósł poważnych obrażeń, dzięki czemu dalej mógł jechać sam.
"Kolega cały i zdrowy, zjechał z chłopakami z TOPRu do Zakopanego i został w jednym z pensjonatów i już kontaktował się z żoną więc mam od niej bezpośrednie info, że są w kontakcie i że wszystko jest ok" – poinformował na grupie w poniedziałek rano Arkadiusz. Równocześnie podziękował wszystkim grupowiczom za zaangażowanie i chęć pomocy.