Gekon z Dominikany w walizce w Łodzi
Niespodziewana pamiątka z Dominikany trafiła do Łodzi Fot. Bartosz KRUPA/East News
Reklama.

Polaków coraz częściej stać na egzotyczne podróże. Można nawet powiedzieć, że prowincja Krabi w Tajlandii została częściowo opanowana przez naszych turystów. Nie inaczej bywa też na Zanzibarze, albo bardzo popularnej Dominikanie. Jednak wszystkie te kraje mogą nas zaskoczyć nas po powrocie. Jak? Np. małą jaszczurką ukrytą w walizce.

Zamieszanie w Łodzi. Kiedy otworzył walizkę, od razu zadzwonił po straż miejską

Flora i fauna dalekich krajów bardzo różnią się od tej, którą mamy w Polsce. W naszym klimacie nie ma zbyt wielu jaszczurek, które można za to spotkać na południu Europy, albo właśnie w egzotycznych krajach. 

Jedną z nich w swojej walizce po powrocie z wakacji w Dominikanie znalazł mieszkaniec Łodzi. Trzeba mu oddać, że był bardzo czujny. Znaleziony przez niego gekon miał bowiem tylko 2 cm długości. O całej sytuacji we wtorek 18 lutego poinformowała łódzka straż miejska.

"Na nasz numer alarmowy wpłynęło zgłoszenie o osobie, która właśnie wróciła z wakacji z Dominikany. Wbrew pozorom nie był to chwali-telefon" – żartują we wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych strażnicy.

Mały gekon zabezpieczony w Łodzi

"Zgłaszający poinformował, że podczas rozpakowywania swojego bagażu natrafił na niespodziankę… Był to mały, zaledwie 2 cm Gekon, który postanowił opuścić swoją ojczyznę i przeprowadzić się do Łodzi" – dodali przedstawiciele straży miejskiej.

Przekazali oni także, że jaszczurka została odebrana od zgłaszającego i zabezpieczona. Jaki będzie jej dalszy los? Tego strażnicy miejscy nie zdradzają. Można się jednak spodziewać, że do Dominikany już raczej nie wróci. W przypadku podobnych odkryć w przeszłości zwierzęta były najczęściej przewożone do ogrodów zoologicznych, gdzie znajdowały nowy dom.

W sekcji komentarzy pod wpisem zawierającym zdjęcia małego podróżnika pojawiło się wiele wpisów dotyczących obaw o jego zdrowie. Nie da się bowiem ukryć, że w luku bagażowym, gdzie najpewniej znajdowała się walizka z maluchem, temperatura podczas lotu spada do 7-18 st. C. W grę wchodzą też duże zmiany ciśnienia. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że żaden z tych czynników nie zaszkodził gekonowi.