Ktoś podszył się pod pasażerkę Wizz Aira
Pasażerka Wizz Aira oszukana. Nie może odzyskać 2 tys. zł Fot. Klaudia Zawistowska/naTemat
Reklama.

Wizz Air znany jest z szerokiej siatki połączeń, ale ciągnie się za nimi także łatka niezbyt punktualnego przewoźnika. O tym drugim przekonała się Sylwia Szramka, której historię opisał money.pl. Kobieta była pasażerką lotu z Gdańska do Londynu (Luton). Samolot spóźnił się o ponad 3 godziny, więc kobieta wystąpiła o należne jej odszkodowanie. I tu zaczął się poważny problem.

Wizz Air wypłacił odszkodowanie za lot komuś innemu

Kobieta, znając swoje prawa, po dotarciu na miejsce wystąpiła do Wizz Aira o odszkodowanie za lot opóźniony z winy przewoźnika. Ponieważ na jednej rezerwacji leciały dwie osoby, zgodnie z prawem należało im się 500 euro, czyli ok. 2 tys. zł. Jakie było jej zaskoczenie, kiedy przewoźnik poinformował ją, że pieniędzy nie dostanie, bo zostały przelane już komuś innemu.

Z informacji przekazanych przez Wizz Aira wynikało, że pieniądze zostały przelane na konto firmy AirHelp, która pośredniczy w uzyskiwaniu odszkodowań w przypadku opóźnienia lotu. Kobieta nie korzystała z usług firmy, więc była zaskoczona całą tą sytuacją. Chcąc odzyskać pieniądze, skontaktowała się z nimi.

– AirHelp zaproponował mi wypłatę całości odszkodowania, bez pobierania prowizji. Nie zgodziłam się, bo nie jest to podmiot, którego o wypłatę należnego mi odszkodowania prosiłam – opowiedziała w rozmowie z money.pl.

Czytaj także:

AirHelp oddał pieniądze Wizz Airowi, a ten nie przelał ich pasażerce

To jednak nie koniec tej sprawy. Kobieta skontaktowała się ponownie z przewoźnikiem w celu uzyskania odszkodowania, jednak odpowiedź bardzo ją zaskoczyła. Wizz Air zaproponował jej bowiem odszkodowanie w wysokości 250 euro w gotówce, albo 500 euro w postaci środków wirtualnych do wykorzystania na ich stronie, co nie usatysfakcjonowało pani Sylwii.

Kobieta o odszkodowanie od przewoźnika nadal walczy, ale problem jest gdzie indziej. Jak to możliwe, że za pośrednictwem firmy o należne jej pieniądze wystąpiła inna osoba? Wizz Air w wiadomości przesłanej dziennikarzom wyjaśnia, że pieniądze przelewa jedynie pasażerom albo firmom trzecim, które działają z upoważnienia podróżnych.

AirHelp także umywa, ręce twierdząc, że nie ma dostępu do list pasażerów. W tym przypadku posiadał natomiast upoważnienie, które było podpisane drukowanymi literami. Nie był to podpis złożony przez panią Sylwię.

Wszystko wskazuje zatem na to, że w tym przypadku doszło do próby podszycia się pod pasażerkę Wizz Aira. – Ta sprawa to przykład tzw. kradzieży tożsamości, a więc sytuacji, w której ktoś wykorzystuje czyjeś dane, by podszyć się pod daną osobę. W przypadkach, gdy oszust podszywa się pod nas, wykorzystując nasze dane, właściwe jest zawiadomienie o tym organów ścigania (policja, prokuratura), gdyż w takiej sytuacji mamy do czynienia z przestępstwem – wyjaśnił sprawę Karol Witkowski, rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

Czytaj także:

Nie daj wykraść swoich danych. Uważaj zwłaszcza na karty pokładowe

Kradzież danych to niestety zmora we współczesnym świecie. Wykradane są one przez internet, podczas włamań na konta w mediach społecznościowych, czy po prostu poprzez przeglądanie naszej tradycyjnej poczty.

Wiele osób nie zdaje sobie także sprawy, jak wiele informacji może zdradzić zwykłym opublikowaniem w mediach społecznościowych zdjęcia karty pokładowej. Jak informowaliśmy na łamach naTemat, nie dość że znajduje się na niej nasze imię i nazwisko, to najwięcej informacji skrywa się pod kodem QR. Wystarczy go zeskanować, żeby dowiedzieć się, kiedy podróżujemy, jak zapłaciliśmy za lot, a nawet żeby anulować naszą podróż.

Bądźcie zatem ostrożni i nie wyrzucajcie kart pokładowych do pierwszego z brzegu śmietnika. Jeżeli już je wydrukowaliście (bezpieczniejsze są karty elektroniczne), to upewnijcie się, że zniszczyliście kod i pole z waszymi danymi, oraz że nikt nie będzie w stanie wykorzystać ich przeciwko wam.