
Martin Scorsese nie zamierza odchodzić na emeryturę i po "Czasie krwawego księżyca" zabiera się za kręcenie kolejnego filmu. Na pokładzie jego nowego dzieła znajdziemy nie tylko Leonarda DiCaprio i Emily Blunt, ale także gwiazdora kina akcji – Dwayne'a "The Rocka" Johnsona. Wiadomo, o czym ma być fabuła.
– Nie mam zamiaru przechodzić na emeryturę – powiedział Martin Scorsese, którego w ubiegłym roku cytował portal filmowy World of Reel. Wybitny amerykański reżyser faktycznie nie planuje odpoczynku i – zgodnie z doniesieniami zagranicznych mediów – niebawem znów stanie za kamerą.
Laureat Oscara za "Infiltrację" ma nakręcić film o prawdziwej historii mafii z Hawajów, w którym oprócz stałego bywalca jego dzieł, czyli Leonarda DiCaprio ("Wilk z Wall Street"), zagrają gwiazdy przygodowego hitu z 2021 roku pod tytułem "Wyprawa do dżungli" – Emily Blunt ("Oppenheimer") i Dwayne "The Rock" Johnson ("Black Adam"). Odpowiedzialność za scenariusz ma spaść na brytyjsko-amerykańskiego dziennikarza Nicka Biltona, który wyreżyserował serial "Podróbki sławy".
O czym będzie nowy film Martina Scorsese z DiCaprio i The Rockiem?
Z nieoficjalnych informacji wynika, że The Rock wcieli się w aspirującego bossa mafii, który walczy o kontrolę nad hawajskimi wyspami. Od lat 60. aż do lat 90. ubiegłego wieku na Hawajach działał zorganizowany syndykat przestępczy o nazwie The Company. Jego konkurentami była japońska Yakuza, chińska Triada i koreańscy Kkangpae.
Przewiduje się, że kolejny tytuł spod szyldu Scorsesego także zostanie obsypany nominacjami do Oscara. Reżyser "Taksówkarza", "Chłopców z ferajny", "Kasyna", "Irlandczyka" i "Czasu krwawego księżyca" jest uwielbiany przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej, choć ta ostatecznie rzadko wręcza mu do rąk złotą statuetkę. Nominacja powinna być zatem pewniakiem.
Martin Scorsese krytykuje współczesne kino i Marvela
Przypomnijmy, że Scorsese od dawna jest krytykiem współczesnego kina. W 2022 roku podczas Nowojorskiego Festiwalu Filmowego skarżył się m.in. na tendencję wytwórni filmowych do patrzenia na liczby, która trwa od początku lat 80. – Obecnie kładzie się nacisk na liczby, koszt, weekend otwarcia, ile film zarobił w Stanach Zjednoczonych, ile w Anglii, ile w Azji, ile na całym świecie, do ilu widzów dotarł. Jako filmowiec i jako osoba, która nie wyobraża sobie życia bez kina, uważam to za obrazę – mówił.
Legendarny filmowiec razem z Francisem Fordem Coppolą ("Ojciec chrzestny") krytykowali również filmy superbohaterskie Marvel Cinematic Universe. – Nie oglądałem ich. Próbowałem, ale to nie jest kino. Szczerze mówiąc, jedyne, do czego mogę je porównać, to parki rozrywki – oznajmił na łamach magazynu "Empire".
Zobacz także
