Profesor Jerzy Bralczyk uczestniczył w wypadku.
Profesor Jerzy Bralczyk uczestniczył w wypadku. Fot. Piotr Kamionka/REPORTER
Reklama.

Prof. Jerzy Bralczyk miał w planach odwiedzić Nowiny pod Kielcami i spotkać się tam z lokalną społecznością. Organizacją zajmował się miejscowy ośrodek kultury. Nagle w mediach społecznościowych pojawił się komunikat o odwołaniu wydarzenia. Okazało się, że Jerzy Bralczyk miał wypadek.

"Z wielkim smutkiem informujemy, że dzisiejsze (środowe – przyp. red.) spotkanie z profesorem Jerzym Bralczykiem nie odbędzie się. W drodze do Nowin profesor Bralczyk wraz z panem Leszkiem Bonarem ulegli wypadkowi samochodowemu" – podano.

Wszystko wydarzyło się w Kotfinie, w okolicy Przysuchy na Mazowszu – dowiedział się TVN24. Około godziny 17 na drodze wojewódzkiej numer 728 zderzyły się tam dwa samochody osobowe. Policja zajmuje się wyjaśnianiem przyczyn i okoliczności tego zdarzenia. Wiadomo, że kierujący pojazdami byli trzeźwi.

Jak poinformowała sierżant Aleksandra Bałtowska z Komendy Powiatowej Policji w Przysusze, jeden z kierowców trafił do szpitala z ogólnymi obrażeniami ciała, podobnie 77-letni pasażer. Portal echodnia.pl ustalił, że poszkodowanym seniorem był właśnie prof. Bralczyk.

Przedstawiciele Gminnego Ośrodka Kultury w Nowinach w opublikowanym poście o nagłym odwołaniu spotkania dodali: "Panu profesorowi i panu Leszkowi życzymy szybkiego powrotu do pełni sił i mamy nadzieję, że wkrótce uda nam się spotkać w Gminnym Ośrodku Kultury w Nowinach w innym, równie wyjątkowym terminie".

Następnego dnia o tym, co się wydarzyło, opowiedział sam Bralczyk. Wspomniał, że "zajechano im drogę".

– To było mocne uderzenie. Samochód, którym jechałem, raczej nadaje się do kasacji – dodał w rozmowie z "Faktem" i zdradził, jak się czuje. – Mostek sobie trochę nadwyrężyłem, ale nie ma pęknięcia, nie ma złamania ani obrażeń wewnętrznych. Trochę potłuczony, ale nic groźnego – przekazał.

Językoznawca ma wyjść ze szpitala w czwartek (10 kwietnia) lub w piątek (11 kwietnia).