Skrót występu Justyny Steczkowskiej nie wypadł najlepiej.
Skrót występu Justyny Steczkowskiej nie wypadł najlepiej. Fot. Martin Meissner/Associated Press/East News

Skrót show Justyny Steczkowskiej, który pokazano w końcowej fazie Eurowizji po wszystkich występach, nie zaprezentował Polki w najlepszym świetle. Pojawiły się więc pytania, kto za to odpowiadał i czemu akurat ten, a nie inny fragment wybrano na powtórkę. Sprawa właśnie się wyjaśniła.

REKLAMA

Eurowizja 2025 dobiegła końca. Zwycięzcą okazał się reprezentant Austrii JJ. Wielkie emocje wzbudza obecnie ostateczny wynik Justyny Steczkowskiej. Polka zakończyła udział w konkursie na 14. miejscu. Gdyby tylko liczyły się głosy widzów, byłaby siódma. Nadzieje na wyższe miejsce pogrzebały jednak niskie noty od jurorów.

Oburzenie w sieci wywołały nie tylko same wyniki, ale także wybór fragmentu show Steczkowskiej, który pokazano przy powtórkach występów. Widzowie mogli wówczas zobaczyć gwiazdę, jak zwisa na linach, a na sam koniec skrótu słychać było jej wokalizy.

Nie uwierzycie, kto wybrał fragment do skrótu występu Steczkowskiej

Pojawiły się nawet zarzuty wobec organizatorów, że "pokazali Steczkowską w niekorzystnym świetle, pogarszając szanse na lepszy wynik dla Polki w Eurowizji". Prawda okazała się jednak nieco inna.

Jak dowiedziały się portale – Plejada i Eska – o tym, jaki fragment zostanie pokazany w skrócie występu, decydują delegacje poszczególnych państw. W przypadku teamu z Polski ostateczny głos w tej kwestii miał należeć do Justyny Steczkowskiej. Piosenkarka uznała tamten moment za najbardziej widowiskowy i najważniejszy dla niej samej, dlatego go wybrała.

Co ciekawe, do tamtego elementu show ze zwisaniem na linach i śpiewaniem wysokich dźwięków, mogło wcale nie dojść. Organizatorzy Eurowizji nie chcieli się zgodzić na tak ekstremalną część choreografii Steczkowskiej. Ostatecznie udało się jednak dojść do porozumienia.

– W pewnym momencie pojawiła się zgoda. Z tego, co mówiła Justyna, początkowo zaproponowano inne rozwiązanie – miała stać na konstrukcji przypominającej słup. Ostatecznie jednak to sami organizatorzy uznali, że to wygląda mniej efektownie i warto wrócić do pierwotnej koncepcji. Ustalono, że na scenie będzie obecny technik, który założy Justynie zabezpieczenia na nadgarstki – opowiadał w rozmowie z naTemat Konrad Szczęsny prezes OGAE Polska i członek polskiej delegacji na Eurowizję 2025.