
Na pokładzie samolotu Ryanair, który podróżował na Majorkę, doszło do mrożących krew w żyłach scen. Maszyna wpadła w turbulencje. W konsekwencji dwie stewardessy zostały ranne. Oto co dokładnie się stało.
Niebezpieczny incydent wydarzył się podczas niedzielnego wieczornego rejsu samolotu linii Ryanair między hiszpańskimi miastami. Maszyna ze 180 osobami na pokładzie ruszyła z Vitorii na Majorkę. W pewnym momencie zaczęły się potężne turbulencje.
Jak donosi Daily Mail, dwie osoby z załogi zostały ranne. Mowa o stewardesach. Jedna z nich uderzyła o sufit samolotu, a drugą staranował wózek serwisowy. Gdy samolot wylądował na Majorce, na płycie lotniska już czekały służby ratunkowe.
Rannymi stewardesami zajęli się medycy
Medycy od razu zajęli się rannymi kobietami. Opieki wymagali też niektórzy przerażeni sytuacją pasażerowie. Uczestnicy tego zdarzenia przekazali, że "niemal cały lot przebiegał spokojnie", dopiero przy końcu pojawiły się turbulencje.
W sprawie otrzymaliśmy też stanowisko Ryanaira. "Lot FR4615 z Vitorii do Palma de Mallorca 21 września napotkał turbulencje przed lądowaniem. Kapitan wezwał wcześniej pomoc medyczną dla dwóch osób z personelu pokładowego, a samolot wylądował normalnie" – przekazało biuro prasowe.
Przypomnijmy, że zaledwie kilka miesięcy wcześniej dziewięć osób zostało rannych w wyniku silnych turbulencji, jakie wystąpiły na pokładzie samolotu Ryanair lecącego z Berlina do Mediolanu. Wywołało to panikę wśród pasażerów. Piloci ostatecznie musieli awaryjnie lądować, bowiem nad południowymi Niemcami rozpętała się silna burza.
Zobacz także
