Tyle Hołownia zarobiłby w rok w ONZ. Przeciętny Polak musi na to pracować 6 lat
Tyle Szymon Hołownia mógłby zarabiać w ONZ Fot. Rafal Szczepankowski / Agencja Wyborcza.pl

Szymon Hołownia chce się wycofać z polskiej polityki i ogłosił, że złożył aplikację na stanowisko Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. Na jakie wynagrodzenie mógłby tam liczyć? Padły astronomiczne kwoty. Mowa też o szeregu przywilejów.

REKLAMA

Kilka dni temu Szymon Hołownia zapowiedział, że niebawem nie będzie już stał na czele Polski 2050. Oddaje też fotel marszałka Sejmu. Ponadto potwierdził, że wziął udział w publicznym naborze ogłoszonym przez sekretarza generalnego ONZ António Guterresa. Stara się o stanowisko Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców.

Te wieści o Hołowni niektórych zaskoczyły, jednak ci, którzy go dobrze znają, przyznali w rozmowie z naTemat, że nie są zdziwieni tą decyzją obecnego marszałka Sejmu. Jak twierdzą, "Szymon nie potrafi być numerem dwa".

Na co Hołownia mógłby liczyć w ONZ?

Obecna kadencja Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców kończy się 31 grudnia, a jego następca rozpocząłby pracę od 1 stycznia 2026 roku. Jeśli zostanie nim Szymon Hołownia, to jaką dostanie tam wypłatę? Roczne zarobki na tym stanowisku wynoszą – jak ustaliła gazeta.pl – 170 642 dol., czyli ok. 621 tys. zł. To daje miesięcznie ok. 52 tys. zł.

Biorąc pod uwagę, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sierpniu 2025 wyniosło 8769,08 zł, wychodzi na to, że wielu z nas musiałoby pracować nieco ponad 6 lat, by uzbierać takie pieniądze. Dodajmy, że obecnie Szymon Hołownia w roli marszałka Sejmu zarabia nieco ponad 20 tys. zł.

Ale wysoka pensja to nie wszystko. Hołownia w ONZ mógłby liczyć na zwrot kosztów przeprowadzki związanej ze sprawowaną funkcją, dopłatę do mieszkania w Genewie, częściowe pokrycie kosztów czesnego w szkołach międzynarodowych dla jego dzieci oraz samochód służbowy z kierowcą.

Ci politycy już poparli Hołownię

Dodajmy, że aplikację Hołowni na wspomniane stanowisko poparły już najważniejsze osoby w polskiej polityce. Z listu Hołowni opublikowanego w mediach społecznościowych wynikało, że Karol Nawrocki, Donald Tusk oraz Radosław SIkorski mieli uruchomić swoje kontakty osobiste w tej sprawie.

Sam Hołownia jest otwarty na nowe wyzwania zawodowe. "A mi – przyznam – po całym tym szambie, przez które przeszedłem, radość daje myśl, że mógłbym znów znaleźć się tam, gdzie można znów skupić się na języku, który znam z mojego 'poprzedniego' życia, a który rozumie każdy człowiek, niezależnie od poglądów, wyznania, języka czy koloru skóry: języka chleba, opatrunku, przytulenia i nadziei" – podsumował polityk.