Polska 2050 ma kandydata na wicepremiera. Tylko pytanie, czy będzie zgoda Tuska
Polska 2050 zdecydowała w sprawie kandydatki na wicepremiera. Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Polska 2050 zdecydowała w sprawie kandydata na wicepremiera. Ugrupowanie, na którego czele (jeszcze) stoi Szymon Hołownia, wskazało na Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz. Wokół tej polityczki w ostatnim czasie pojawiło się sporo kontrowersji.

REKLAMA

Obecnie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz pełni funkcję ministry funduszy i polityki regionalnej oraz pierwszej wiceprzewodniczącej swojego ugrupowania. "Wczoraj Klub, dzisiaj Rada Krajowa mówi jasno: Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz kandydatką na wicepremiera K15X" – podano w oświadczeniu na profilu partii.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz wicepremierką?

"Do przodu – po rozwój mniejszych miast, asystencję osobistą, rozdział państwa od Kościoła, tani prąd z polskich źródeł, uczciwy rynek mieszkaniowy i państwo, które stoi po stronie ludzi, a nie wielkich korporacji i lobbystów" – dodano.

Przypomnijmy, że pod koniec lipca marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział, że w listopadzie – po tym, jak przestanie on pełnić swoją funkcję w Sejmie – Polska 2050 otrzyma stanowisko wicepremiera oraz wicemarszałka Sejmu. Na wicemarszałka wytypowano Hołownię. Jego miejsce natomiast ma zająć Włodzimierz Czarzasty.

Po ogłoszeniu decyzji ws. Pałczyńskiej-Nałęcz sama zainteresowana pojawiła się w środę 1 października na antenie TVP Info. – Dostałam nominację ze strony klubu i Rady Krajowej Polski 2050 w demokratycznym procesie. To jest zaszczyt. Najmocniejszy mandat, jaki od swojej formacji można dostać – skomentowała.

Na pytanie, czy usłyszała od premiera Tuska, że jest dla niej miejsce na stanowisku wicepremiera, odparła: – Wielokrotnie w przestrzeni publicznej było mówione, że jest miejsce dla wicepremiera z Polski 2050. A dalej to już Polska 2050 decyduje, kogo nominuje w procesie demokratycznym. Demokracja ma się u nas świetnie. Nie wyobrażam sobie, żeby w uczciwej, partnerskiej koalicji, a w takiej jesteśmy, można było narażać koalicję na jakąś chwiejność.

Na koniec poruszono też temat jej stosunków służbowych z premierem. Wówczas ministra stwierdziła, że "są rzeczowe". – Z mojej strony pełen szacunek, zawsze gotowość do współpracy – zaznaczyła.

Ostatnio głośno wokół Pałczyńskiej-Nałęcz

Przypomnijmy, że wokół Pełczyńskiej-Nałęcz zrobiło się ostatnio głośno. To w końcu ona stoi za na cele Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, które zajmuje się sprawą pieniędzy z Krajowego Panu Odbudowy. Kilka tygodni temu wybuch skandal po tym, jak okazało się, że część przedsiębiorców wydała dotacje na m.in. jachty, sauny, wirtualne strzelnice, mobilne ekspresy do kawy, maszyny do lodów, a nawet domki na wodzie.

Ale to nie koniec. Na ostatnim posiedzeniu rządu Donald Tusk miał się spiąć z Pełczyńską-Nałęcz. Według doniesień dziennikarzy TVN24 awantura trwała 40 minut. A poszło o to, że ministra miała nie przygotować się wystarczająco do reformy podatku od samochodów spalinowych, który wpisał do KPO poprzedni rząd Mateusza Morawieckiego, a Donald Tusk chce go usunąć i zastąpić innym rozwiązaniem.

To zadanie szef rządu powierzył właśnie Pełczyńskiej-Nałęcz, jednak polityczka miała go nie dopełnić. Wszystko wskazuje więc na to, że relacja na linii premiera i ministry jest napięta.

Ponadto szefowa resortu funduszy jest aktywna na innych polach, co ma powodować jawne lub ukryte konflikty z innymi ministrami i kierowanymi przez nich resortami. – MFiPR jest coraz bardziej ekspansywne, wchodzi w politykę mieszkaniową, obronności, podatkową. To musi budzić jakąś irytację – mówił ostatnio jeden z ministrów w rozmowie z money.pl.